Tatarzy krymscy: Krym to bomba z opóźnionym zapłonem
Na anektowanym przez Rosję Krymie może dojść do protestów na tle socjalnym - ostrzega zastępca przewodniczącego Medżlisu Tatarów krymskich Nariman Dżelal.
2014-05-27, 18:41
Posłuchaj
W jego opinii niezadowolenie społeczne będzie narastać wraz z pogarszaniem się warunków życia na anektowanym półwyspie.
Ciągle niespokojnie w Doniecku. W Donbasie zaginęli obserwatorzy OBWE [relacja] >>>
W dwa miesiące po aneksji mieszkańcy Krymu cieszą się, że na półwyspie nie leje się krew. Jednak już odczuwają międzynarodową izolację i narzekają na wzrost cen oraz brak pracy.
- Rosji przyjdzie drogo zapłacić za Krym, ponieważ to był region nieustannie dotowany - tłumaczy wiceprzewodniczący wspólnoty tatarskiej Nariman Dżelal. W jego ocenie, niezależnie od sytuacji społeczno - gospodarczej, cześć Krymian nadal będzie wierzyć, że lepiej im z Rosją, jak z Ukrainą. Jednak jest spora grupa ludzi, którzy początkowo poddali się emocjom i głosowali za rosyjską aneksją, ale teraz zaczynają coraz częściej myśleć o własnym losie.
REKLAMA
- Krym rzeczywiście może stać się bombą z opóźnionym zapłonem, gdy mieszkańcy zaczną wychodzić na ulice i pytać o obiecany raj - twierdzi Nariman Dżelal. Podobne opinie wyrażają niezależni komentatorzy, sugerując że Moskwa będzie zmuszona "ręcznie sterować” gospodarką półwyspu.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
IAR, to
REKLAMA
REKLAMA