Już wiadomo od kogo Jarosław Kaczyński pożyczył 200 tysięcy złotych?
Szef PiS, na prośbę komisji etyki poselskiej, która bada oświadczenia majątkowe posłów wyjawił nazwisko osoby, u której się zapożyczył. Jest nią Janina Goss - dowiedziała się "Polityka".
2014-06-26, 21:00
Posłuchaj
W najbliższym czasie korekta oświadczenia majątkowego złożona przez prezesa zostanie opublikowana na stronach internetowych Sejmu - informuje tygodnik. Gazeta określa Joannę Goss mianem "szarej eminencji PiS". 2,5 roku temu, to ona miała pożyczyć pieniądze Kaczyńskiemu, i to jej nazwiska polityk nie chciał ujawnić w oświadczeniu majątkowym.
Jarosław Kaczyński mówił tylko, że pieniądze potrzebne mu były na leczenie matki, zmarłej w ubiegłym roku Jadwigi Kaczyńskiej. W oświadczeniu majątkowym z początku tej kadencji Sejmu podał, że zaciągnął "pożyczkę prywatną” w wysokości 200 tys. złotych. W kwietniu tego roku w oświadczeniu majątkowym zeznał, że ma jeszcze 80 tys. zł pożyczki do spłacenia - czytamy w "Polityce".
Goss to jedna z najbardziej zaufanych osób Jarosława Kaczyńskiego
Według gazety, Goss jest związana z regionem łódzkim i – jak mówią w partii – ma duży wpływ na listy wyborcze PiS w tym okręgu. Działacze twierdzą, że jej zażyłość z prezesem Kaczyńskim wywodzi się jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, z początku lat 90. Choć zalicza się do pisowskiej starej gwardii, uprzywilejowanego tzw. zakonu PC, nie zajmowała eksponowanych stanowisk.
Goss nie jest zainteresowana obejmowaniem wysokich stanowisk. Najbardziej prestiżową posadą, którą objęła, było szefowanie radzie nadzorczej Telewizji Polskiej za rządów PiS. Później, ale zaledwie przez trzy miesiące, kierowała spółką Forum, wydającą "Gazetę Polską Codziennie”. Funkcję prezeski Forum objęła po tym, jak większościowy pakiet udziałów spółki przejęła spółka Geranium, której właścicielem jest Srebrna, firma powiązana z PiS. Goss jest w zarządzie tej ostatniej spółki - informuje "Polityka".
Tygodnik powołując się na łódzkich działaczy PiS twierdzi, że Goss zawdzięcza swoją karierę znajomości z Jadwigą Kaczyńską.
Prokuratura nie będzie się zajmować pożyczką
Prokuratorzy odmówili wszczęcia śledztwa ws. domniemanego zatajenia przez Jarosława Kaczyńskiego prawdy w oświadczeniach majątkowych z lat 2011-2014. Chodziło właśnie o nieumieszczenie w nich informacji o tym kim jest pożyczkodawca.
Decyzja zapadła wobec braku znamion przestępstwa - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. W uzasadnieniu prokurator wskazał, iż oświadczenia majątkowe Kaczyńskiego były zgodne z prawdą, w szczególności wskazane zostały w nim wszystkie zobowiązania pieniężne powyżej 10 tys. zł, ich wysokość oraz okoliczność czy były to pożyczki prywatne, czy bankowe.
Jak dodał Nowak, ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora zobowiązuje do wskazania w oświadczeniach majątkowych "zobowiązań pieniężnych o wartości powyżej 10 tys. zł, w tym zaciągniętych kredytach i pożyczkach oraz warunkach, na jakich zostały udzielone". Z przepisu tego nie wynika w sposób jasny obowiązek podawania konkretnych danych wierzyciela - podkreślił Nowak.
Dlatego prokurator uznał, iż oświadczenia nie były niezgodne z prawdą, a fakt posiadania zobowiązań, rodzaj zobowiązań i ich wysokość zostały wskazane.
W maju tygodnik "Newsweek" napisał, że Kaczyński 2,5 roku temu pożyczył 200 tys. zł - nie wiadomo od kogo, bo prezes PiS odmawiał podania nazwiska wierzyciela. Kaczyński wyjaśniał, że pożyczkę od osoby prywatnej zaciągnął na leczenie matki. Tłumaczył, że nie podał danych osób, od których pożyczał pieniądze, ponieważ osoby te być może nie chcą, żeby inni wiedzieli o tym, że są z nim zaprzyjaźnione.
REKLAMA
"Polityka"/IAR/PAP/iz
REKLAMA