Zmarł 17-letni Kamil. Rodzina i znajomi walczyli do końca
Chłopiec trafił do szpitala po wypadku samochodowym. Lekarze stwierdzili śmierć mózgu. Matka i przyjaciele uważali jednak, że Kamil ma szanse na przeżycie i walczyli o to, by lekarze nie odłączali go od respiratora. 17-latek zmarł we wtorek rano w szpitalu T. Marciniaka.
2014-07-15, 12:11
Ojciec chłopca zgadzał się od początku na pobranie organów jego syna. Matka twierdziła natomiast, że popełnione zostały błędy – nie ratowano Kamila od początku, tylko proponowano pobranie organów.
Matka i przyjaciele chłopca czuwali w dzień i w nocy przed placówką. Protestowali przeciw odłączeniu nastolatka od respiratora. Trzymali transparenty z hasłami "Handel organami zamiast ratowania życia" i "Morderstwo w majestacie prawa".
Także na Facebooku wystosowali dramatyczny apel: PROSIMY POMÓŻCIE NAM I PRZYJEŻDŻAJCIE POD SZPITAL!
"Nie można mówić o błędzie"
Lekarze oskarżają protestującą młodzież. Twierdzą, że sprzeciw wobec decyzji komisji lekarskiej podważył zaufanie do lekarzy i mógł spowodować zmniejszenie liczby przeszczepów w Polsce.
REKLAMA
- Wierzę w kompetencje moich lekarzy - mówił wcześniej w rozmowie z portalem gazetawrocławska.pl dr Marek Nikiel, dyrektor szpitala im. Marciniaka. Dodaje, że decyzja o śmierci mózgu nie jest podejmowana przez jednego lekarza, tylko komisyjnie. - To są pewne procedury, które obowiązują w całej Polsce. Tutaj nie można mówić o błędzie - przekonuje.
Gazetawroclawska.pl informowała także, że wicemarszałek Jerzy Michalak odpowiedzialny w Urzędzie Marszałkowskim za służbę zdrowia mówi, że nie zna sytuacji dlatego trudno mu się wypowiadać. - Nie ośmieliłbym się w żaden sposób komentować tego co może czuć w takiej sytuacji rodzina, ani jak mają się zachować lekarze. Takie sytuacje w mojej opinii zdarzają się bardzo często. Lekarze muszą podejmować codziennie takie decyzje – mówi Jerzy Michalak .
Wpadli w poślizg
Do tragicznego wypadku doszło w środę. Kamil jechał samochodem z kolegami. Wpadli w poślizg. Samochód uderzył w mur z taką siłą, że go zburzył. Wszyscy byli trzeźwi. Jak powiedziała matka chłopca Agnieszka Wolańska, Kamil siedział w najgorszym miejscu. Pozostałym trzem osobom praktycznie nic się nie stało.
gazetawroclawska,pl,tvpinfo,facebook,kh
REKLAMA
REKLAMA