Marta Walczykiewicz: warto walczyć do końca [WYWIAD]

Marta Walczykiewicz przywiozła z kajakarskich mistrzostw świata w Moskwie najcenniejsze medale dla polskiej ekipy. W sztafecie K-1 4x200 metrów zdobyła z koleżankami z drużyny swój pierwszy złoty medal MŚ w karierze, ponadto wywalczyła dwa srebrne krążki w konkurencjach olimpijskich K-1 na 200 metrów i w K-4 na 500 metrów. Z bohaterką polskiej ekipy rozmawiał Tomasz Kowalczyk.

2014-08-13, 12:38

Marta Walczykiewicz: warto walczyć do końca [WYWIAD]

Posłuchaj

Wywiad Tomasza Kowalczyka z Martą Walczykiewicz (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Tomasz Kowalczyk: Jak się czujesz ze swoim pierwszym złotym medalem mistrzostw świata w karierze ?

Marta Walczykiewicz: Walka na pewno się opłaciła. Zawsze warto walczyć do końca. To mój pierwszy tytuł. Media już od dawna piszą, że mam serię srebrnych medali, ale jednak może przełamię tę passę. W zeszłym roku po raz pierwszy w karierze zdobyłam złoty medal mistrzostw Europy i wtedy po raz pierwszy ta seria została przełamana. Moi kibice się śmieją, że powinnam zmienić teraz nazwę na "fanpagu" na mistrzyni świata i wtedy to przyciągnie kolejne złote medale.

TK: Może jesteś fanką polskiej komedii "Nic Śmiesznego". Adaś Miauczyński też zawsze był drugi…

MW: Zdecydowanie wolę zagraniczne kino (śmiech) . Nie narzekam na srebrne medale, cieszę się z tego co jest, podwójny tytuł wicemistrzyni świata cieszy i przed zawodami brałabym te medale w ciemno. Tym bardziej, że na zawodach Pucharu Świata i Mistrzostw Europy nie szło mi zbyt dobrze. Tam byłam w zupełnie innym momencie przygotowań, ale nie czułam się, że jestem w dobrej formie. Pewnie teraz bym żałowała, że chciałam brać brązowy medal w ciemno, albo rezygnować z wyścigu K-1 na 200 metrów. Cieszę się ze srebra, ale fajnie by było, jakby też były złote medale w konkurencjach olimpijskich.

TK: Jak przebiegała rywalizacja w Moskwie? Jak wyglądała ta ostatnia niedziela?

REKLAMA

MW: Jeszcze w życiu mi się tak fantastycznie nie płynęło. To był jeden z najlepszych wyścigów jakie przepłynęłam, mimo że starta do Lisy Carrington była większa niż w zeszłym roku. Satysfakcję przyniosło jednak, to, że byłam ja, Lisa i długo, długo nikt. Kiedyś zarzucano mi, że szybko zaczynam i "nie dojeżdżam" do końca. Teraz zaczęłam mocno i mocno też skończyłam. Ze srebrem. Radość nie mogła jednak zbyt długo trwać, bo czekała nas jeszcze sztafeta. Zaczęłyśmy dobrze, pośrodku kiedy dziewczyny dostały swoją zmianę trochę straciłyśmy i kiedy dostałam swoją ostatnią zmianę, traciłam półtorej łódki do prowadzącej Rosjanki i pół łódki do drugiej Białorusinki. Po pięćdziesięciu metrach to ja miałam już pół łódki przewagi nad tymi dziewczynami. Dopłynęłam na metę z przewaga łódki. Wszyscy zastanawiali się tylko, gdzie mi się tak spieszyło? Czy ja chciałam od razu do Polski płynąć? (śmiech). Mało kto widział taki wyścig , że w tak krótkim czasie udaje się odrobić tak dużą stratę.

TK: Kiedyś powiedziałaś takie zdanie: Walczykiewicz się jeszcze nie skończyła! Chciałaś chyba udowodnić to wielu osobom?

MW: Przede wszystkim sobie. W Pucharach Świata i mistrzostwach Europy kiedy szło słabo, tłumaczyłam sobie, to różnymi czynnikami, a to słabą formą, a to faktem, że oprócz występu w K-1 pływałam też w K-4. Jednak jak nie odnoszę wyników, nie czuję się dobrze. Zaczęłam się martwić, czy czasem nie skończyła się moja era. Takie miałam myśli. Okazało się, że trener idealnie wycyrklował moją formę, przyszła finałowa niedziela i eksplozja formy!

______________________________________________________________________________

REKLAMA

Marta Walczykiewicz jest kajakarką Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. W swojej karierze aż 9 razy była wicemistrzynią świata, ma też w dorobku dwa brązowe medale i jeden złoty krążek wywalczony w ostatnią niedzielę w Moskwie razem z Karoliną Nają, Eweliną Wojnarowską i Edytą Dzieniszewską. Na igrzyskach olimpijskich debiutowała dwa lata temu w Londynie zajmując piąte miejsce w K-1 na 200 metrów i czwarte miejsce w K-400 na 500 metrów.

mr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej