Kolejne zatrucie we Wdzydzach Kiszewskich. Dzieci trafiły do szpitala

Posłuchaj

Ojciec jednej z chorych dziewczynek Krzysztof Bobiński: jak można karmić dalej dzieci, gdy wcześniej zatruła się grupa (IAR)

Dodaj do playlisty

Dodaj do playlisty

Wszyscy przebywali na obozie językowym zorganizowanym w pensjonacie, w którym wcześniej zatruło się 30 osób z Malborka. Jak ustalił reporter Radia Gdańsk dzieci miały wysoką gorączkę i wymiotowały.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną zatrucia. Ze wstępnej analizy pobranych próbek żywności i wymazów z kuchennego stołu wynika, że to na pewno nie escherichia coli - podał Sanepid. Pełne wyniki badań będą znane w poniedziałek.
W sumie w szpitalu w Kościerzynie z objawami zatrucia przebywa 15 dzieci. Ich stan jest dobry, są na diecie. Prawdopodobnie opuszczą placówkę w weekend.

Ojciec jednej z chorych dziewczynek - Krzysztof Bobiński jest oburzony, że po pierwszym przypadku masowego zatrucia nadal karmiono dzieci w tym samym ośrodku.

Jak ustalił reporter Radia Gdańsk, dzieci od środy jadły zamówione posiłki. Dopiero w czwartek właściciel ośrodka oprócz kuchni zamknął także stołówkę.
Sprawą zajęła się prokuratura. Wszczęła śledztwo w sprawie narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Sanepid ukarał ośrodek 500-złotowym mandatem.
x-news.pl, TVN24

Od poprzedniego zatrucia minęły dwa dni

W środę w tym samym ośrodku doszło do zatrucia 30 osób, w większości dzieci w wieku od 10 do 17 lat.

Narażone na zatrucie były 52 osoby przebywające w pensjonacie. Była to zorganizowana grupa kolonistów z Malborka. Objawy w postaci bólu brzucha, nudności i wysokiej temperatury wystąpiły u 30 z nich.

Część trafiła do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. Pozostali do szpitali w Malborku, Kościerzynie i Kartuzach.

IAR, bk, kk