Rosjanie mogą jednak nie kupić niemieckiej spółki energetycznej
Spółka Dea należąca do niemieckiego koncernu energetycznego RWE miała trafić w ręce rosyjskiego oligarchy Michaiła Fridmana. Wielka Brytania może zablokować tę transakcję.
2014-09-28, 21:26
Obie strony umowy uzgodniły, że zaczekają z finalizacją kontraktu na zaświadczenie o braku zastrzeżeń ze strony brytyjskiego ministerstwa energetyki - informuje dpa, powołując się źródło w RWE. Nie wiadomo jednak, czy takie zaświadczenie zostanie przez Brytyjczyków wydane.
Dea wydobywa gaz ze złóż na Morzu Północnym leżących u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Brytyjskie władze mogłyby cofnąć licencję firmie Fridmana - wyjaśnia dpa. Rzeczniczka resortu energetyki w Londynie odmówiła zajęcia stanowiska, wskazując na poufny charakter tej sprawy. O zastrzeżeniach strony brytyjskiej pisał wcześniej "Der Spiegel".
Sprzedaż spółki Rosjanom krytykowały niemieckie media, oceniając, że wobec agresywnej polityki Rosji wobec Ukrainy władze nie powinny zgodzić się na finalizację umowy z rosyjskim oligarchą. Zastrzeżenia miała także cześć polityków rządzącej CDU.
RWE sprzedał spółkę Dea funduszowi LetterOne kontrolowanemu przez Fridmana za 5,1 mld euro. Firma zajmuje się wydobyciem gazu i ropy w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Egipcie. Ma ponadto na terenie Niemiec podziemne zbiorniki na gaz. Rosyjski fundusz LetterOne z siedzibą w Luksemburgu należy do grupy inwestycyjnej Alfa. Fridman jest jej głównym udziałowcem.
LetterOne dysponuje majątkiem o wartości 21,9 mld euro. Fridman uważany jest za jednego z najbogatszych obywateli Rosji. Pieniądze na zakup Dea pochodzą m.in. ze sprzedaży udziałów w firmie naftowej TNK-BP rosyjskiemu koncernowi Rosnieft.
RWE zamierza zrealizować umowę do końca roku. Koncern z siedzibą w Essen ucierpiał wskutek spadku giełdowych cen energii elektrycznej. Jak pisze dpa, długi RWE wynoszą 30 mld euro. Firmie potrzebne są środki na spłacenie zadłużenia.
PAP/iz
REKLAMA