Protest w Hongkongu słabnie
W ubiegłym tygodniu na ulicach Hongkongu kilkadziesiąt tysięcy ludzi domagało się powszechnych wyborów w 2017 roku i ustąpienia obecnego szefa administracji – Leunga Chun Yinga. Obecnie przed budynkami admiracji rządowej protestuje już tylko około stu osób.
2014-10-06, 17:10
Posłuchaj
Mimo że liczba protestujących uległa znacznemu zmniejszeniu, przywódcy manifestacji zapowiadają kontynuowanie swoich działań. Zdaniem prof. Bohdana Góralczyka, sinologa i politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, cele protestujących mogą nie zostać zrealizowane.
– Ustąpienie szefa administracji pod wpływem nacisków osób protestujących na ulicach Hongkongu nie jest możliwe. Jednak, gdyby doszło do aktów przemocy i przelewu krwi, administrator mógłby zostać odwołany przez władze centralne. W takim przypadku Pekin uznałby go bowiem za osobę, która się nie sprawdziła i nie potrafiła zaprowadzić porządku w pokojowy sposób – tłumaczył w Polskim Radiu 24 sinolog.
Uczestnicy protestów w Hongkongu to w większości młodzi ludzie i przedstawiciele inteligencji. Gość PR24 wyjaśniał, dlaczego właśnie te grupy najsilniej zaangażowały się manifestacje mające na celu zwiększenie swobód demokratycznych.
– Te osoby mają największą wiedzę, najczęściej podróżują i w związku z tym mają otwarte umysły. Dodatkowo są w niewielki sposób powiązane z Pekinem zarówno pod względem ekonomicznym, jak i administracyjnym – mówił w PR24 prof. Góralczyk.
REKLAMA
PR24/MP
Polecane
REKLAMA