Polska trzecim wrogiem Rosji - po Ukrainie i USA

Zwolennicy rosyjskiego głównego nurtu polityki i mediów już dawno wpisali Polskę na listę wrogich państw. Znajduje się ona na trzecim miejscu wśród najbardziej znienawidzonych przez Rosję krajów: po Ukrainie i USA. Rosjanie uważają, że Polacy też nie lubią Rosji. Kryzys ukraiński tylko dodał nowych argumentów.

2014-10-14, 13:40

 Polska trzecim wrogiem Rosji - po Ukrainie i USA
Polskie „zagrożenie” raczej nie ma dla Rosjan wymiaru wojskowego. To amerykańscy żołnierze na granicach są archetypowym koszmarem rosyjskiego patrioty. Foto: PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Warszawa łagodnieje?

Wiodący motyw ostatnich materiałów prasy rosyjskiej o Polsce i Ukrainie jest związany nie z sankcjami gospodarczymi, ale z handlem bronią. Będzie czy nie będzie Warszawa sprzedawać karabiny na Ukrainę?

WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Głównym akcentem jest to, że jednak nikt nie spieszy się z pomocą militarną dla Ukrainy. „Hełmy dla Kijowa” - taki tytuł dała prokremlowska redakcja „Rossijskiej Gaziety”. Autor publikacji nawiązuje do wystąpienia nowej szefowej polskiego rządu Ewy Kopacz: „Nowa pani premier oświadczyła, że jej kraj ma zachowywać się jak rozsądna polska kobieta.Wielu uznało to za sygnał, że Polska zmieni swoją nadzwyczaj aktywną politykę wobec konfliktu na Ukrainie”.

Sens publikacji jest następujący: Polska będzie dostarczać na Ukrainę kaski i kamizelki kuloodporne, być może remontować stary sprzęt wojskowy, ale to wszystko. Żadnych armat i czołgów nie wyśle na Ukrainę.

REKLAMA

Rosyjscy eksperci dowodzą, że Polska raczej nie będzie zbroić Kijowa. Jednym z najważniejszych argumentów jest fakt, że nie chcą tego Stany Zjednoczone, a właśnie z Waszyngtonem – według rosyjskich komentatorów – Warszawa uzgadnia swoją politykę wschodnią.

Na potwierdzenie umiarkowanej postawy Polski prawie wszystkie wielkie tytuły przypomniały wypowiedź nowego ministra spraw zagranicznych: „według szefa resortu dyplomacji Grzegorza Schetyny, Polska nie będzie dostarczać broni na Ukrainę”.

"Ta Polska" była ideałem

Dla przeciętnego Rosjanina nienawiść do Ameryki jest równie normalna jak malowanie jajek na Wielkanoc. A ukraiński nacjonalizm tradycyjnie był rozpatrywany w kręgach rosyjskiej inteligencji jako spadkobierca faszyzmu.

Tymczasem z „tą Polską” nie wszystko jest takie jednoznaczne. Dla przedstawiciela tak zwanej radzieckiej inteligencji, a nawet części partyjnej nomenklatury, Polska tradycyjnie była bowiem jakimś horyzontem, czy nawet ideałem. Konserwatywna z punktu widzenia religijności, zachowująca tradycyjne rolnictwo; o otwartej kulturze, ze swobodnie myślącymi mieszkańcami.

REKLAMA

Właśnie o tym marzyło wielu "milczących opozycjonistów” z ZSRR. Polska była tą Rosją, w której chcieli oni żyć.

Ale nie mogli i nie umieli tego zrobić.

Wrogość pełna… współczucia

Pozostałości tego dawnego nastawienia do Polski nadal są widoczne. Kilka dni temu pewien współpracownik opowiedział mi o swoim niedawnym spotkaniu z polskimi przyjaciółmi. - Narzekali na swój rząd i Ukraińców, których bardzo wielu jest teraz w Polsce - mówił. W jego głosie dźwięczały nutki współczucia.

Wkrótce rozmowa zeszła na temat Ukrainy, a tu już nie było miejsca na żal. Posypały się epitety: "oberwańcy", "hołota", "faszyści", a to tylko część, bardziej cenzuralna, środków werbalnego wyrazu, jakich używają dziś Rosjanie wobec Ukraińców.

REKLAMA

Nacechowany współczuciem jest także straszliwy ton reportaży w państwowych i prywatnych kanałach telewizyjnych o cierpieniach polskich rolników, którzy z powodu sankcji nie mają komu sprzedać zbiorów jabłek. Słyszymy: rzeczywiście mają dobre owoce i warzywa, ale Ameryka wszystko popsuła.

Nawet pojawienie się w jednej z restauracji w Sopocie ogłoszenia o tym, że Rosjanie nie będą obsługiwani, nie wywołało oburzenia i szczególnie wrogich wypowiedzi.

Istnieje zadziwiające połączenie – z jednej strony przekonanie, że prawdziwy stan ducha Lacha to nienawiść do Moskala. Widać więc potrzebę znalezienia najbardziej obraźliwych słów w stosunku do Polaków. A z drugiej strony, Rosjanie mają szacunek dla waszego przywiązania do wolności. Rosjanki – słabość do lektury polskich powieści kobiecych.

Waszyngton ingeruje w „spór Słowian”

Wychodzenie teraz na rosyjską ulicę z amerykańską lub ukraińską flagą na piersi rzeczywiście może spowodować zagrożenie dla tego, kto się na to odważy. Tymczasem polska symbolika raczej nie wywoła u nikogo przypływu agresji. Jeszcze nie.

REKLAMA

Polskie „zagrożenie” raczej nie ma dla Rosjan wymiaru wojskowego. To amerykańscy żołnierze na granicach są archetypowym koszmarem rosyjskiego patrioty. Dla wielu to właśnie Waszyngton -  korzystając z cytatu z Puszkina - nie chce zostawić "sporu Słowian między sobą" i próbuje drogą oszustwa doprowadzić do rozmieszczenia swoich baz wojskowych u granic Rosji.

Polskie „zagrożenie” to raczej kwestia idei – kto będzie inicjował spór, kto wystąpi w roli wyzwoliciela, a kto okupanta, kto będzie ofiarą, a kto agresorem?

Ton zaostrza kanał „Rossija 1”. Kilka materiałów filmowych poświęcono tam tematowi wojny polsko-bolszewickiej: „Rosyjscy historycy wojskowości ogłosili zbiórkę środków na budowę pomnika pomordowanych żołnierzy Armii Czerwonej w Krakowie”. Korespondentka Zinajda Kurbatowa i wyatępujący w materiale eksperci otwarcie nazywają obozy jenieckie dla czerwonoarmistów „fabrykami śmierci”, a to, co miało tam miejsce - „ludobójstwem”!".

W Rosji nie ma normalnej debaty politycznej. Jest niewielka grupa aktywnych i nadaktywnych zwolenników władzy oraz mikroskopijny krąg przeciwników reżimu. Między tymi dwoma biegunami znajduje się ogromne "grzęzawisko" – tworzą je ludzie prowadzący swoje zwykłe życie. Głosują  na prezydenta, nie z powodu miłości do władzy, a ze strachu, że władzy nie będzie, co znaczy, że nie będzie również porządku.

REKLAMA

Dla tej ogromnej masy ludzi również Polska jest nierealnym zjawiskiem. Warszawa jest po prostu jedną z dzielnic Babilonu – miasta, które zagraża spokojowi zwykłych Rosjan.

Jan Morawicki, rosyjski dziennikarz z Petersburga, specjalnie dla portalu PolskieRadio.pl /JU

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej