Wypadek w Kamieniu Pomorskim: Mateusz S. trafi za kratki? "Proszę o sprawiedliwy wyrok"
Mateusz S., który w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim wjechał w grupę osób, zabijając sześć z nich, ma w środę usłyszeć wyrok przed szczecińskim sądem okręgowym. We wtorek sąd wysłuchał mów końcowych stron.
2014-10-21, 20:17
Posłuchaj
Prokurator Bożena Krzyżanowska powiedziała, że chce wymierzenia "za czyn polegający na umyślnym spowodowaniu katastrofy drogowej w stanie nietrzeźwości, po użyciu środków odurzających, której następstwa objęły dziewięć osób, kary w rozmiarze ustawowo maksymalnej, czyli 15 lat pozbawienia wolności i orzeczenia zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na zawsze. Nie zachodzi żaden wyjątkowy wypadek uzasadniony szczególnymi okolicznościami, który uzasadniałby odstąpienie od orzeczenia wobec oskarżonego właśnie w takim wymiarze" - dodała.
Jej zdaniem, wniosek o karę jest "dolegliwy, ale sprawiedliwy". - Ma być ostrzeżeniem dla uczestników ruchu drogowego, którzy wyjeżdżają na drogi po spożyciu alkoholu albo po użyciu narkotyków - zaznaczyła.
Mateusz S. powiedział, że bardzo żałuje momentu, w którym wsiadł do samochodu. - Wiem, że źle zrobiłem i bardzo za to przepraszam. Proszę sąd o sprawiedliwy wyrok - podkreślił.
Zmiana kwalifikacji czynu?
Jak poinformował dziennikarzy obrońca S. Przemysław Kowalewski, sąd przed zamknięciem przewodu pouczył strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na przestępstwo spowodowania katastrofy w ruchu lądowym z winy nieumyślnej. - Moim zdaniem, postępowanie dowodowe nie dostarczyło żadnych dowodów na to, aby oskarżony popełnił ten czyn z zamiarem ewentualnym, czyli z winy umyślnej - dodał.
REKLAMA
Według Kowalewskiego, przez zmianę kwalifikacji czynu maksymalny wymiar kary może wynieść 12 lat. Obrońca wnosił, żeby nie karać S. maksymalną karą z uwagi na jego "rzeczywistą skruchę" i fakt, że od początku nie negował swojej winy.
Źródło: TVN24/x-news
W Nowy Rok kierowany przez Mateusza S. samochód wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi. Zginęło pięć dorosłych osób i jedno dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala; chłopiec, który w wypadku stracił rodziców, był w stanie ciężkim i wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy. Dzieci opuściły szpital na przełomie stycznia i lutego.
REKLAMA
Według biegłych, S. był po użyciu środków psychoaktywnych (marihuany i amfetaminy). Mężczyzna był też pijany, według aktu oskarżenia miał 2,15 promila alkoholu we krwi.
PAP/aj
REKLAMA