Uczelnia z Krakowa odcina się od "smoleńskiego" naukowca
Władze Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa nie chcą żeby AGH była identyfikowana z Piotrem Witakowskim. Profesor jest zaangażowany w organizację III Konferencji Smoleńskiej.
2014-10-22, 21:40
Posłuchaj
Jest on jednym z ekspertów komisji Antoniego Macierewicza do spraw zbadania katastrofy prezydenckiego samolotu i zasiada w komitecie organizacyjnym konferencji. Wszędzie podpisywany jest jako naukowiec Akademii Górniczo-Hutniczej.
Tymczasem jak zaznacza Bartosz Dembiński, rzecznik uczelni, profesor Witakowski nie pracuje w AGH od stycznia. Jego umowa wygasła, a on sam jest już na emeryturze. Dlatego zdaniem Bartosza Dembińskiego, nieuprawnione jest podpisywanie go jako czynnego pracownika uczelni.
Rektor AGH przedłużył okres zawieszenia kolejnemu ekspertowi komisji Antoniego Macierewicza, profesorowi Jackowi Rondzie. Naukowiec nie może prowadzić zajęć ze studentami do listopada. Jacek Rońda zasłynął stwierdzeniem, że prezydencki Tupolew, który rozbił się w Smoleńsku, nigdy nie zszedł poniżej stu metrów. Profesor twierdził, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów na temat okoliczności smoleńskiej tragedii. W jednym z telewizyjnych wywiadów przyznał jednak, że nigdy takich dokumentów nie posiadał.
Jego sprawą zajmuje się Komisja Dyscyplinarna, która może ukarać naukowca naganą, a nawet doprowadzić do zwolnienia. Jednak komisja musiałby wykazać realną szkodę jaką profesor wyrządził uczelni.
REKLAMA
W pracę komisji Antoniego Macierewicza zaangażowanych jest sześciu naukowców podpisywanych jako pracownicy Akademii Górniczo - Hutniczej. Wśród ekspertów znajdują się również naukowcy z największych polskich uczelni: Politechnik Warszawskiej i Krakowskiej oraz Uniwersytetów Jagiellońskiego i Warszawskiego.
ZOBACZ SERWIS SPECJALNY: KATASTROFA SMOLEŃSKA >>>
10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania polskich oficerów przez radzieckie NKWD. W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
Polska prokuratura ciągle nie zamknęła śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy. Raporty w tej sprawie opublikowały komisje: polska i rosyjska. Rosjanie całkowitą winą za zdarzenie obarczyli polskich pilotów twierdząc, że popełnili błąd. Polski raport wskazuje także nieprawidłowości po rosyjskiej stronie.
REKLAMA
Część rodzin osób, które zginęły w Rosji a także niektórzy politycy nie przyjmują dotychczasowych ustaleń i próbują we własnym zakresie wyjaśnić sprawę.
IAR/iz
REKLAMA