Afera podsłuchowa na papierze
Bezkompromisowa i obnażająca kulisy polskiej afery taśmowej. W rolach głównych: polityczne deale i układy, łamanie konstytucji, brudne sekrety politycznej kuchni oraz manipulacja i hipokryzja jako codzienne narzędzie pracy wpływowych osobistości. 20 października ukazała się „Afera podsłuchowa”. Efekt współpracy Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego.
2014-10-26, 18:48
Posłuchaj
Książka "Afera podsłuchowa" to nie tylko zapis nagranych rozmów między politykami. To również opowieść o tym, jak powstawały kompromitujące "taśmy". Sylwester Latkowski oraz Michał Majewski postanowili opowiedzieć o tym, dlaczego jedynie redakcja "Wprost" zajęła się tym tematem. Oprócz tego wspominają również moment, w którym do siedziby tygodnika wkroczyło ABW oraz prokurator.
– Głównym powodem powstania książki było to, że razem z Michałem uznaliśmy, iż czas przedstawić naszą wersję i to, co działo się za kulisami redakcji, a co powszechnie nie jest wiadome – przyznał Sylwester Latkowski, redaktor naczelny tygodnika „Wprost”.
REKLAMA
– Na łamach naszego tygodnika nie o wszystkim mogliśmy napisać. Skupiliśmy się na zawartości taśm oraz na tym, kto i w jaki sposób je nagrywał. Natomiast nie wspominaliśmy o naszej pracy i zamieszaniu jakie wokół nas się pojawiło. Najważniejszą zawartością książki są kulisy dziennikarskiej historii, która powstała przy okazji wybuchu afery podsłuchowej. Zarzucano nam również, że byliśmy pewnego rodzaju pasem transmisyjnym i wydrukowaliśmy jakieś nielegalne nagrania. „Afera podsłuchowa” ma pokazać ile tak naprawdę dziennikarskiej roboty musieliśmy wykonać, by w odpowiedni sposób przedstawić całą tę sprawę – dodał Michał Majewski, dziennikarz „Wprost”.
Prawda najważniejsza
Publikacja nagrań na łamach tygodnika „Wprost” oraz napisanie książki, to według Sylwestra Latkowskiego sposób na to, by pokazać społeczeństwu prawdę dotyczącą życia politycznego w naszym kraju.
- Taśmy ukazały nam, że politycy związani z najwyższymi sferami władzy tak naprawdę są małymi ludźmi i duża część z nich nie dorasta do funkcji, które pełnią. Dlatego najbardziej zależało nam na tym, by doszło do publikacji tych nagrań i ukazania tego, w jaki sposób funkcjonuje w Polsce polityka na najwyższym szczeblu. Wiele osób chciało w znaczący sposób utrudnić nam to zadanie – dodał redaktor naczelny „Wprost”.
REKLAMA
PR24/Damian Bielecki
Polecane
REKLAMA