"Rosja ściąga Iskandery nad granicę Ukrainy"

- W pasie przygranicznym z Federacją Rosyjską, naprzeciwko obwodu donieckiego, odnotowano przybycie sześć wyrzutni operacyjno-taktycznych systemów rakietowych Iskander - poinformował ukraiński ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk.

2014-11-04, 12:23

"Rosja ściąga Iskandery nad granicę Ukrainy"
Wyrzutnia rakiet Iskander. Foto: A.Savin/ Wikimedia Commons

Iskandery to lądowe pociski balistyczne o zasięgu 380-500 km. Mogą też przenosić ładunki nuklearne.

Według eksperta, rosyjscy żołnierze pełnią służbę w stanie podwyższonej gotowości bojowej. - W rejonie Ałczewsk-Stachanow-Perwomajsk kontynuowane jest przerzucanie sił i środków wojsk rosyjsko-terrorystycznych. Zauważono sprzęt wojskowy z Rosji przekazany brygadzie zmechanizowanej "Prizrak" (Duch). Przez miejscowość Krasnodon nadchodzi artyleria - napisał Tymczuk na swoim profilu na Facebooku.
Ekspert poinformował także, że w okolicach miast Jenakijewe i Makijiwka Rosjanie rozlokowują systemy broni przeciwlotniczej, w tym systemy S-300. Z Makijiwki nadchodzą wiadomości o nanoszeniu na sprzęt dostarczony z Rosji oznakowań armii ukraińskiej.

Informacje o wyposażaniu separatystów przez Rosję potwierdza główny dowódca sił NATO w Europie generał Philip M. Breedlove. Według niego, wszystko wskazuje na to, że Moskwa dąży do stworzenia w Donbasie enklawy, która na trwałe pozostanie poza kontrolą Kijowa.

- Obecna sytuacja zmierza do zamrożenia konfliktu - powiedział Breedlove. W jego opinii, można zaobserwować proces utrwalenia granicy między Donbasem i pozostałymi ukraińskimi regionami, przy jednoczesnym rozszczelnieniu linii demarkacyjnej między Rosją i Ukrainą. - Granica rosyjsko - ukraińska jest szeroko otwarta. Jest zupełnie dziurawa. Rosyjski sprzęt i zaopatrzenie dla separatystów jest przez nią transportowany bez żadnych przeszkód - powiedział.

REKLAMA

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Władze w Moskwie twierdzą, że nie wysyłają wojsk na Ukrainę. Jednak, według dowódcy NATO, wciąż stacjonuje tam od 250 do 300 rosyjskich żołnierzy. - To nie są formacje bojowe, lecz specjaliści, którzy szkolą i wyposażają separatystów - oświadczył Philip M. Breedlove.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy obawia się, że siły przeciwnika mogą atakować ludność cywilną na opanowanych przez separatystów terenach, by zrzucić winę za to na ukraińskie siły rządowe.
Eksperci na Ukrainie wskazują, że sytuacja na wschodzie Ukrainy może zaostrzyć się po przeprowadzonych w niedzielę, a nieuznawanych przez Kijów i Zachód wyborach do władz separatystycznych republik donieckiej i ługańskiej. Prezydent Petro Poroszenko uznał je za brutalne naruszenie tzw. Protokołu Mińskiego, podpisanego 5 września przez Ukrainę, Rosję i OBWE. Podkreślił, że prorosyjscy bojownicy odrzucili polityczną drogę uregulowania kryzysu na wschodniej Ukrainie.

IAR/PAP/asop

REKLAMA

''

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej