Mieszkańcy zapłacą za spalarnie. Wywóz śmieci może zdrożeć dwukrotnie

Mieszkańcom miast, w których budowane są spalarnie, grożą drastyczne podwyżki opłat za wywóz śmieci, bo powstające instalacje są za duże, a założenia, na których oparto ich budowę – zbyt optymistyczne.

2014-11-05, 22:09

Mieszkańcy zapłacą za spalarnie. Wywóz śmieci może zdrożeć dwukrotnie
Wywóz śmieci może zdrożeć dwukrotnie. Foto: Glow Images/East News

W Polsce powstaje sześć dużych spalarni odpadów komunalnych o łącznej mocy przerobowej około miliona ton. Są to zakłady w Poznaniu, Krakowie, Szczecinie, Białymstoku, Bydgoszczy i w Koninie. Część ekspertów twierdzi, że potrzeba ich 2-3 razy więcej. Jednak pojawiają się też głosy, że nawet te sześć powstających będzie miało problem z zapewnieniem odpowiednio dużego strumienia odpadów.

W Niemczech głośno jest o spalarniach, które manipulowały raportami na temat cen spalania odpadów. Efektem były wysokie opłaty za wywóz śmieci dla mieszkańców. Robiły tak zakłady m.in. w Oberhausen czy Bielefeld.

– Ten wzorzec nie musi się powtórzyć. Wszystko zależy od użytych technologii i systemu zbierania śmieci – uważa prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Wyższe stawki pewne jak amen w pacierzu

Niebezpieczeństwo wzrostu stawek widzi jednak wielu ekspertów. Bernhard Skiba z East Europe Consulting Company jest zdania, że wyższe opłaty za wywóz śmieci dla mieszkańców polskich miejscowości, w których powstają spalarnie, są pewne jak amen w pacierzu, bo budujemy zbyt duże instalacje i zabraknie dla nich odpadów.

REKLAMA

Jak wyjaśnia Bernhard Skiba, mądre samorządy w Niemczech najpierw przez kilka lat obserwowały, ile śmieci zostanie do spalenia, dopiero potem budowały spalarnie. Taki sposób postępowania wybrał Wrocław. Jego władze obawiają się, że część przedsiębiorstw nie będzie chciała wozić śmieci do spalarni, wybierze własne sortownie. Wtedy spalarnia stałaby bezczynnie, przynosiła straty i płaciła kary umowne.

Wśród powstających spalarni sztandarowym projektem jest zakład poznański powstający w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. To pierwszy taki projekt w Polsce. Poznań wraz z dziewięcioma gminami współpracuje z firmą Sita Zielona Energia. Wielu ekspertów obawia się, czy do poznańskiej spalarni nie trzeba będzie dopłacać.

Andrzej Bartoszkiewicz, autor polskiego sposobu segregowania odpadów, zauważa, że już dziś wiadomo, ile Poznań będzie płacił spółce Sita. Czy będą śmieci, czy nie, Poznań uiści określoną kwotę Sicie za gotowość spalarni – wyjaśnia.

W Poznaniu strumień śmieci jest szacowany na 210 tys. ton rocznie, spalanie zaplanowano również na 210 tys. ton.

REKLAMA

– Do 2020 roku ze śmieci niesortowanych trzeba będzie wyodrębnić połowę, która nie będzie mogła być spalana. W Poznaniu zostanie więc około 120 tys. ton śmieci. Jeżeli po drodze ze śmieci ucieknie woda, wysuszymy je, zostanie 50-60 tys. odpadów do spalenia, a operator spalarni będzie wymagał nadal 210 tys. ton. Pozostanie płacenie potężnych kar umownych lub dowożenie odpadów z dalszych odległości. W obu przypadkach dla mieszkańców oznacza to wyższe opłaty za wywóz – ostrzega Bernhard Skiba.

Zdaniem Piotra Tryjanowskiego jeśli pojawi się potrzeba transportu odpadów do spalarni, będzie to tragedia. Zarówno ekonomiczna, jak i ekologiczna – bo dochodzą olbrzymie koszty transportu i negatywny wpływ na środowisko.

– Bez porządnych analiz przed powstaniem inwestycji, ich dalsze procedowanie jest bez sensu. Dodatkowo należałoby uwzględnić koszty segregacji i wielu innych zmiennych – wyjaśnia Piotr Tryjanowski.

Andrzej Bartoszkiewicz dodaje kolejne zagrożenie: – Jeśli w Polsce wejdzie zakaz składowania odpadów o wartości energetycznej powyżej 6 MJ/kg, resztówki śmieci będą wożone do spalarni oddalonych o setki kilometrów. To koszt transportu i przyjęcia na bramie – przestrzega Andrzej Bartoszkiewicz.

REKLAMA

Jak wyjaśnia Artur Pielech, prezes FBSerwis, trudno dzisiaj ze stuprocentową pewnością powiedzieć, czy stawki za wywóz odpadów wzrosną.

– Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było, ale nie znam biznesplanów spalarni. Na pewno opłata na bramie dostarczenia tony odpadów do spalarni będzie bardzo wysoka – od 400 do 500 zł. Zakłady przetwarzania mechaniczno-biologicznego odbierają śmieci za 200-300 zł – wyjaśnia Artur Pielech. – Jednak z drugiej strony spalarnia ma mieć dodatkowe przychody ze sprzedaży energii elektrycznej i cieplnej, więc ostatecznie wzrostu opłat dla mieszkańców możemy uniknąć.

Ludziom puszczą nerwy

Bernhard Skiba zauważa jeszcze jedno zagrożenie związane z koniecznością transportu odpadów. W nowej ustawie jest propozycja, by to samorząd decydował, gdzie wywozić śmieci.

– W gminach może zacząć się handel odpadami. Dobrze, jeśli będzie to służyć obniżeniu kosztów dla mieszkańców. Może jednak utworzyć się szara strefa w obrocie śmieciami, a mieszkańcy będą obciążani dodatkowymi kosztami – twierdzi Bernhard Skiba.

REKLAMA

Nie jest zdziwiony, że prawodawca określił ustawowo górną granicę opłaty śmieciowej, bo rząd wie, że dla niektórych samorządów 25 zł od osoby będzie w przyszłości zbyt mało. – Boję się, że za jakiś czas ludziom wysiądą nerwy. Już dzisiaj nie wszystkie rodziny stać, by płacić 60 zł miesięcznie za wywóz śmieci – twierdzi Bernhard Skiba.

W opinii Andrzeja Bartoszkiewicza w miastach, w których powstaną spalarnie, stawki za wywóz śmieci skoczą do co najmniej 20 zł od osoby. W Poznaniu, gdzie mamy teraz 12 zł na osobę, opłata nie będzie niższa niż 22 zł. Wszystko jest efektem tego, że biznesplany polskich spalarni są zbyt optymistyczne.

– Kraków zakłada spalenie tony odpadów za 250 zł za tonę, Bydgoszcz – za 175 zł za tonę – to taniej niż za składowanie. To nierealne stawki – uważa Bartoszkiewicz.

Także Artur Pielech jest zdania, że powinniśmy zachować rozsądek w projektowaniu rozmiarów spalarni.

REKLAMA

– Mamy obawy, pewnie mniejsze w przypadku Krakowa, czy wszystkie projekty spalarni się zepną. Jeśli nie, podatnicy do nich dopłacą – sądzi Artur Pielech.

Ciepło wyleci kominem

Marek Goleń z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie obawia się ponadto, że projektanci spalarni założyli zbyt optymistyczne prognozy wzrostu popytu na ciepło. Będzie to nas kosztować wyższą opłatę za wywóz śmieci, bo im więcej ciepła się nie sprzeda, tym większe straty będzie przynosić taki projekt.

– Jeśli spalarnia nie sprzeda ciepła, może je puścić w komin, ale wówczas stawka będzie zabójcza, na przykład trzykrotnie wyższa niż normalnie. Ciepło nie jest energią elektryczną, jej przesyłanie na duże odległości jest niemożliwe. Trzeba ciepłociągów, a te często są w rękach zagranicznych firm – argumentuje Andrzej Bartoszkiewicz.

Z opinią tą zgadza się prof. Piotr Tryjanowski, choć jego zdaniem obecny system wywozu śmieci jest daleki od ideału.

REKLAMA

– Bez zagospodarowania ciepła ze spalarni będzie jeszcze gorzej. Niemniej pewne zapotrzebowanie na ciepło może powstać, kiedy będą wyłączane nieefektywne elektrociepłownie miejskie – zaznacza Piotr Tryjanowski.

Eksperci wskazują na jeszcze jedno zagrożenie związane z koniecznością zapewnienia spalarniom strumienia śmieci. Jeśli spalarnie wyłączymy z mechanizmu konkurencji, żeby miały zapewniony strumień, to opłaty pójdą w górę. Każdy monopol jest bowiem droższy od konkurencji.

Bartosz Dyląg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej