Morrissey przerwał koncert w Warszawie. Bo został obrażony
Były lider zespołu The Smiths zerwał koncert w warszawskim klubie Stodoła twierdząc, że ktoś z publiczności go obraził. Jest oświadczenie organizatora w tej sprawie.
2014-11-20, 07:54
Morrissey zszedł ze sceny po około pół godzinie od rozpoczęcia występu. Do publiczności wyszedł przedstawiciel artysty, który przeprosił i oznajmił, że Morrissey nie czuł się bezpiecznie - informuje gazeta.pl. Według portalu, publiczność zachęcała oklaskami wokalistę do powrotu, ale nic to nie dało.
Jeden z widzów stojących blisko sceny wypowiedział niezwykle obraźliwe i szowinistyczne słowa pod adresem Artysty. Zaistniała sytuacja zmusiła Artystę do opuszczenia sceny - wyjaśnia Live Nation w oficjalnym komunikacie.
Organizator wszystkich obecnych na koncercie w Warszawie zaprasza do nieodpłatnego uczestnictwa w koncercie w Krakowie w Łaźni Nowej 21 listopada.
To nie pierwszy przypadek zerwania koncertu przez Morrisseya. W 2009 roku w Liverpoolu zszedł ze sceny w połowie drugiej piosenki. Powodem było to, że ktoś w niego rzucił plastikową butelką.
REKLAMA
Rok później, na festiwalu Coachella przerwał koncert, bo na scenie wyczuł zapach mięsa z ustawionego niedaleko grila. Tłumaczył, że ponieważ jest jaroszem, to źle znosi takie zapachy.
polskieradio.pl/gazeta.pl/iz/fc
REKLAMA