60 lat "Kroniki Sportowej". Pikantne historie Bachledy-Curusia
Andrzej Bachleda-Curuś narciarzem musiał zostać, bo był z Zakopanego, a tam: – Śnieg biały był, a to bardzo ważna rzecz, nie wszędzie się taki zdarza - podkreśla narciarz w rozmowie z Tomaszem Zimochem.
2014-11-27, 14:00
Posłuchaj
60 lat Kroniki Sportowej - słuchaj wszystkich odcinków >>>
Andrzej Bachleda-Curuś pierwsze narciarskie zwycięstwo odniósł w swoim rodzinnym mieście w słynnych zawodach, których patronem był Kornel Makuszyński. Jak mówi okoliczności przyrody i towarzystwo kolegów Bąków, Chyców, Gładczanów czy Marusarzy zachęcało do rywalizacji. – Wychodziło się w góry, wracało się z takim zamarzniętym szpikiem w nosie i z przemrożonymi nogami, które potem dziadek w balii rozmrażał i tak to trwało - mówi Bachleda i dodaje, że z tamtej grupy w sporcie pozostało kilku skoczków i paru narciarzy.
Andrzej Bachleda-Curuś na mistrzostwach świata zdobył srebrny i brązowy medal, a na igrzyskach w Grenoble w 1968 roku zajął szóste miejsce w slalomie. Był częstym gościem "Kroniki Sportowej", w której barwnie i z humorem opowiadał wiele historii.
Tomaszowi Zimochowi opowiedział pikantną anegdotę o koncercie swojego ojca, który był śpiewakiem operowym. Zapraszamy do wysłuchania.
REKLAMA
Z okazji jubileuszu "Kroniki Sportowej" codziennie do 30 listopada na antenie Jedynki, tuż przed godziną 12.00, Tomasz Zimoch opowiada o historii audycji. Zapraszamy do słuchania opowieści o jej twórcach i autorach, o ludziach, bez których trudno wyobrazić sobie emisję "Kroniki" - realizatorach, ludziach sportu, ale także jej wiernych słuchaczach.
ah
REKLAMA