Bez wyroku za szalony rajd po Monciaku i molo. Kierowca był niepoczytalny
Śledztwo zostało umorzone, a kierowca wysłany na przymusowe leczenie psychiatryczne w izolacji. Biegli orzekli, że mężczyzna w momencie popełnienia przestępstwa był niepoczytalny.
2014-12-16, 19:24
Posłuchaj
32-letni kierowca Hondy w lipcu 2014 roku staranował 23 osoby na deptaku przy ul. Bohaterów Monte Cassino w Sopocie, a następnie na molo. Sprawca wypadku, po uderzeniu w przeszkodę, został zatrzymany na miejscu przez świadków zdarzenia i przekazany policji. Badania wykonane tuż po wypadku wykazały, że przed wjazdem na deptak 32-latek nie pił alkoholu, nie był też pod wpływem narkotyków ani środków psychotropowych. Prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 10 lat więzienia.
Za szalony rajd trafi on jednak nie do więzienia, a do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Na wniosek Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, 32-latek został przebadany psychiatrycznie, a biegli orzekli, że mężczyzna jest chory psychicznie i w momencie popełnienia przestępstwa był niepoczytalny. Specjaliści wyrazili też obawę, iż - ze względu na chorobę - mężczyzna może ponownie popełnić przestępstwo i wskazali na konieczność leczenia go w izolacji.
Jako osoba chora psychicznie, kierowca nie odpowie karnie za swoje czyny. Sąd na wniosek prokuratury umorzył postępowanie i skierował sprawcę na leczenie. Wobec Michała L. orzeczono też zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Sprawca już przebywa w zakładzie psychiatrycznym na oddziale zamkniętym. Sąd będzie nie rzadziej, niż co pół roku informowany o stanie zdrowia mężczyzny. Jeśli w pewnym momencie lekarze uznają, że nie zagraża on innym osobom i może opuścić placówkę, sąd podejmie stosowną decyzję.
Michał L. wcześniej leczył się psychiatrycznie, ale jakiś czas przed wypadkiem przestał przyjmować leki - powiedziała reporterowi Radia Gdańsk obrońca mężczyzny - Małgorzata Ciuksza. Z informacji przekazanych przez obrońcę wynika, że chorobę psychiczną objawiającą się m.in. urojeniami, omamami i tzw. słyszeniem głosów zdiagnozowano u mężczyzny na początku 2013 r. Ciuksza wyjaśniła, że przez ponad rok Michał L. leczył się, co łagodziło objawy choroby, ale wiosną 2014 r. przestał przyjmować leki. Podczas przesłuchań mężczyzna tłumaczył, że nie zażywał przepisanych leków, bo czuł się po nich senny i nie mógł normalnie funkcjonować.
REKLAMA
IAR, PAP, fc
REKLAMA