Charków: tysiące przymusowych przesiedleńców z Donbasu. Miejscowi mają problem

Obwód charkowski przyjął do tej pory największą liczbę uchodźców i przesiedleńców - ze względu na bliskość administracyjnej granicy z ogarniętym konfliktem zbrojnym Donbasem.

2014-12-23, 15:39

Charków: tysiące przymusowych przesiedleńców z Donbasu. Miejscowi mają problem
Strażacy przy pakowaniu polskiego transportu z pomocą humanitarną dla wschodniej Ukrainy w Warszawie. Około 40 specjalnie oznakowanych samochodów ciężarowych straży pożarnej zawiozło do Charkowa m.in. żywność oraz towary potrzebne do zorganizowania osiedli dla czasowo przemieszczonej ludności cywilnej. Kierowcy będą mieli do pokonania około 1,3 tys. Foto: PAP/Paweł Supernak

Posłuchaj

Tysiące przymusowych przesiedleńców z Donbasu - Krzysztof Renik (IAR) z Charkowa
+
Dodaj do playlisty

 

Tysiące przybyszy z obwodu donieckiego i ługańskiego to niemały problem dla mieszkańców Charkowa.

Wolontariusze zajmujący się pomocą dla przesiedleńców podkreślają, iż proces integracji przybyszów z miejscową ludnością nie jest łatwy.

Kłopotem nie jest nawet brak środków pomocowych, ale odmienność mentalna uchodźców z Donbasu.

REKLAMA

Aleksiej Ałmazow - szef grupy wolontariuszy „Stacja Charków” zauważa, iż Charków ma stare tradycje kupieckie. Dlatego wtym mieście zawsze panowały uczciwe stosunki między ludźmi, szczególnie w sferze biznesu. Ktoś, kto był nieuczciwy, nie mógł się tu zakorzenić.

Natomiast w Donbasie za wartość uznawano przebiegłość i oszustwo.  - Z dumą mówiono: o, jak ja cię oszukałem - twierdzi Ałmazow. Taka odmienność standardów życia społecznego nie sprzyja szybkiej integracji mieszkańców Donbasu z ludnością obwodu charkowskiego.

To właśnie dlatego - zdaniem wielu wolontariuszy z Charkowa - miejscowi obawiają się wynajmowania przybyszom mieszkań lub przyjmowania ich do pracy. Jednocześnie jednak skłonni są przekazywać im zarówno żywność i ubrania, jak też pomoc finansową.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

REKLAMA

Wśród darczyńców pomagających uchodźcom jest też Polska. W Charkowie właśnie trwa dystrybucja darów przywiezionych z naszego kraju przez  konwój humanitarny. Przed punktem wydawania pomocy zlokalizowanym przy ulicy Czerwony Październik w Charkowie  ludzie tłoczyli się od rana. Starsza kobieta wyjaśnia: - Przyjechaliśmy tu w lipcu. Nie możemy wyjechać. Nie mamy pieniędzy, nie mamy niczego. Czekam, by okazano nam pomoc.

Najczęstsze słowa, które słychać wśród uchodźców, brzmiały: „Chcemy pokoju - tylko pokoju”.

JU/IAR

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej