Socjolog: pierwsze miejsce na liście dało PSL dodatkowych 700 tys. głosów

Szczęśliwa jedynka Ludowców. Socjolog i znawca systemów wyborczych, doktor Jarosław Flis obliczył, że numer jeden na listach wyborczych PSL-u w listopadowych wyborach samorządowych, dał tej partii dodatkowe głosy.

2015-01-21, 16:17

Socjolog: pierwsze miejsce na liście dało PSL dodatkowych 700 tys. głosów
Najbliższe wybory parlamentarne odbędą się 25 października – poinformował w specjalnym oświadczeniu prezydent Bronisław Komorowski. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Piotr Trudnowski z warszawskiego Klubu Jagiellońskiego: w roku 2010 było widać, że książeczka do głosowania wpływa na liczbę głosów nieważnych (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Zdaniem socjologa książeczki do głosowania były na tyle skomplikowane, że wszędzie tam gdzie wyborcy nie orientowali się w tematyce, oddali głos na pierwszą stronę, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe.

PSL uzyskało prawdopodobnie ok. 700 tys. głosów więcej w ubiegłorocznych wyborach samorządowych dzięki temu, że w "książeczkowej" karcie wyborczej było na pierwszej stronie - uważa socjolog UJ Jarosław Flis.
Losowanie PKW przesądziło o tym, że lista komitetu PSL otrzymała numer 1, dlatego w wyborach do sejmików kandydaci ludowców znajdowali się w większości okręgów na pierwszej stronie karty do głosowania, która miała formę kilkustronicowej broszury.
Flis, który rezultaty swoich badań przedstawił podczas wtorkowej konferencji prasowej, przekonywał, że PSL zyskał na zastosowaniu książeczki wyborczej ok. 6 proc. w wyborach do sejmików.
Ekspert przeanalizował m.in. różnice w wyniku w powiatach, w których PSL było na pierwszej stronie karty wyborczej (w 2/3 przypadków) i w tych, gdzie tę stronę zajmowało PiS (1/3). Działo się tak w tych powiatach, gdzie PSL startował nie z własnych list, tylko pod szyldem partyjnym lokalnej koalicji.
"Błąd książeczkowy" według Flisa dał PSL mniej więcej tyle, ile wyniosła różnica między badaniami exit poll po wyborach a oficjalnymi wynikami wyborów - czyli ok. 700 tys. głosów.
PSL uzyskała w ostatnich wyborach do sejmików trzeci wynik zdobywając 23,68 proc. głosów. Badanie exit poll z dnia wyborów dawało PSL 17 proc.

- Można oszacować, ze około osiem procent wyborców w wyborach powiatowych, to jest  w 2/3 kraju, głosowało na pierwszą stronę książeczki - uważa wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Socjolog zwrócił też uwagę na dużą liczbę głosów nieważnych. Poparł jednocześnie inicjatywę Klubu Jagiellońskiego w tej sprawie.
Członkowie klubu chcą ponownego przeliczenia głosów nieważnych i podania do publicznej wiadomości przyczyny ich unieważnienia.
- To ważna wskazówka przed kolejnymi wyborami samorządowymi - tłumaczy Piotr Trudnowski z warszawskiego Klubu Jagiellońskiego. Przekonuje, że w poprzednich wyborach z 2010 roku było wiadomo, czy głosy są nieważne, bo do urny wrzucono pustą kartę albo taką, gdzie pojawiły się dwa krzyżyki. W tych wyborach - przez zmianę prawa - PKW nie podaje takich danych "z urzędu".
Działacze Klubu Jagiellońskiego poinformowali, że złożyli w tej sprawie pod koniec ubiegłego roku zapytanie do Krajowego Biura Wyborczego oraz do Państwowej Komisji Wyborczej. Z PKW odpowiedzi jeszcze nie dostali. Natomiast biuro wyborcze stwierdziło, że co prawda można jeszcze raz zliczyć głosy nieważne, ale nie można podać informacji, z jakiego konkretnie powodu karty unieważniono.
Klub Jagielloński rozważa podjęcie kolejnych kroków prawnych, w tym skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

IAR, PAP, bk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej