Ekspert: autopsja Aleksandra Litwinienki najbardziej niebezpieczna w historii
Były szpieg KGB Aleksander Litwinienko zmarł 23 listopada 2006 roku. Został najprawdopodobniej otruty izotopem radioaktywnego polonu, który wypił w herbacie w luksusowym londyńskim hotelu na spotkaniu z dwoma byłymi kolegami ze służby.
2015-01-28, 20:46
We wtorek, po ośmiu latach od tego zdarzenia, w Wielkiej Brytanii rozpoczęło się publiczne dochodzenie w tej sprawie. To już trzecia próba ustalenia prawdy o śmierci Aleksandra Litwinienki, o której zlecenie podejrzewa się rosyjskie władze, a nawet osobiście prezydenta Władimira Putina.
Patolog doktor Nathaniel Cary, który przeprowadził sekcję zwłok byłego agenta przyznał przed sądem w Londynie, że autopsja była bardzo niebezpieczna, przypuszczalnie najbardziej niebezpieczna w historii zachodniej medycyny sądowej. Zdradził, że do badania ciała Litwinienki przystąpiono dopiero w dwa dni po jego śmierci. Zwłoki zostały przewiezione w bezpieczne miejsce. Cary i jego koledzy podczas autopsji mieli na sobie ochronne stroje, rękawiczki i specjalne hełmy.
Mężczyźni, którzy spotkali się z Litwinienką - Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun - są wciąż ścigani za morderstwo. Obaj zaprzeczają oskarżeniom, a rosyjskie władze odmówiły ich wydania Wielkiej Brytanii.
Litwinienko pracował najpierw dla radzieckiego, a następnie dla rosyjskiego kontrwywiadu. W 1998 roku ujawnił publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy (m.in. rozkaz zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego). W 2001 roku udało mu się uciec z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny, a następnie obywatelstwo.
W 2002 roku, wspólnie z Jurijem Felsztyńskim, napisał książkę "Wysadzić Rosję", w której winą za zamachy bombowe na budynki mieszkalne w Moskwie i Władywostoku obarczył Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB), usiłującą w ten sposób zyskać pretekst do wznowienia wojny czeczeńskiej. Tuż przed śmiercią zajmował się sprawą śmierci rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej.
Śledztwo to wynik kilkuletnich starań żony Litwinienki oraz sędziego Roberta Owena, który odpowiadał za postępowanie przygotowawcze przed sądem koronerskim poprzedzające publiczne dochodzenie. Brytyjski rząd ogłosił zgodę na rozpoczęcie publicznego śledztwa w lipcu 2014 roku. Zdaniem komentatorów decyzja ta była bezpośrednią konsekwencją pogorszenia relacji z Rosją w związku z kryzysem na Ukrainie.
Wcześniej rząd odmawiał wszczęcia publicznego dochodzenia, które wbrew temu, co sugeruje nazwa, umożliwi analizę tajnych dokumentów za zamkniętymi drzwiami. Rodzina Litwinienki zarzucała brytyjskim władzom, że próbują tuszować kompromitujące szczegóły w sprawie, aby ochronić lukratywne umowy handlowe z Rosją.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA