Prezydent Obama: Zachód nie toczy wojny z islamem
Szerzony przez organizacje terrorystyczne pogląd, że Zachód toczy wojnę z islamem to obrzydliwe kłamstwo, któremu musimy stawić opór - mówił w czwartek prezydent USA Barack Obama na szczycie poświęconym walce z ekstremizmem.
2015-02-19, 21:25
WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>
Spotkanie zorganizował w Waszyngtonie Biały Dom. Dotyczyło rosnącego problemu radykalizacji i rekrutacji młodych bojowników przez ugrupowania takie jak Al-Kaida czy Państwo Islamskie (IS). Dzień wcześniej obrady szczytu odbywały się w gronie ekspertów krajowych, a w czwartkowej dyskusji wzięło udział ponad 60 delegacji z całego świata.
Obama apelował o wspólny front, by zdyskredytować ideologię rozpowszechnianą przez Al-Kaidę i IS, a zwłaszcza ich próby wykorzystywania islamu do usprawiedliwiania przemocy. - Ci terroryści desperacko potrzebują legitymacji i wszyscy ponosimy odpowiedzialność, by dać opór poglądowi, że grupy takie jak Islamskie Państwo Iraku i Lewantu w jakiś sposób reprezentują islam - powiedział.
Przyznał jednocześnie, że propaganda IS czy Al-Kaidy jest nastawiona na wspólnoty muzułmańskie, a zwłaszcza na młodych muzułmanów. Dlatego - dodał Obama - to muzułmańscy duchowni, akademicy i liderzy religijni powinni odeprzeć "kłamstwo", że Ameryka i Zachód są zaangażowane "w jakieś starcie cywilizacji czy wojnę z islamem". Obama przyznał, ze Zachód ma "skomplikowaną historię" z Bliskim Wschodem, "ale pogląd, że toczymy wojnę z islamem jest obrzydliwym kłamstwem, które wszyscy musimy odrzucać".
REKLAMA
Te słowa, powtórzone przez Obamę już kolejny raz, odnoszą się do wyrażanych wcześniej głosów krytyki, że Biały Dom unika bezpośredniego łącznia terroryzmu z radykalnym islamem. W odpowiedzi na tę krytykę Obama tłumaczył, że "to ludzie, a nie żadna religia odpowiedzialni są za przemoc i terroryzm".
"Bieda nie jest usprawiedliwieniem przemocy"
W swym przemówieniu Obama stosunkowo mało miejsca poświęcił wojskowym aspektom walki z brutalnym ekstremizmem. Zaapelował, że "musimy pozostać niezachwiani w walce z organizacjami terrorystycznymi" i zapewnił, że Ameryka "nie zawaha się", by podjąć działania przeciwko terrorystom w Jemenie i Somalii". Ale nacisk kładł na to, że nie da się wyeliminować ekstremizmu tylko przy pomocy siły, ale należy walczyć z ideologią i propagandą organizacji terrorystycznych, a także zmierzyć się ze źródłami "politycznego i ekonomicznego poczucia krzywdy", jakie występuje wśród społeczności muzułmańskich.
Obama przyznał, że bieda nie jest usprawiedliwieniem przemocy, ale wyraził opinię, że jeśli młodzi ludzie "czują się w pułapce", gdyż nie mają perspektyw na poprawę życia czy edukację, to dają się łatwiej zwerbować organizacjom terrorystycznym. Zadeklarował, że USA zwiększą pomoc na rzecz wzrostu gospodarczego, zatrudnienia i walki z korupcją w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie.
Zauważył jednocześnie, że "poczucie krzywdy" występuje także wśród muzułmanów mieszkających na Zachodzie. Zaapelował, by zachodnie społeczeństwa "w pełni szanowały ludzi różnego pochodzenia i wyznających różne religie", a przykład powinni w tym dawać przywódcy państw.
REKLAMA
- Jeśli całe wspólnoty czują, że nigdy nie mogą stać się w pełni częścią społeczeństwa, w którym mieszkają, to jest to pożywka dla strachu i poczucia krzywdy, które wykorzystują ekstremiści - powiedział.
Obama już wcześniej, na wspólnej konferencji prasowej z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem, tuż po lutowym zamachu terrorystycznym na redakcję tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo" , wyrażał pogląd, że USA mają lepsze doświadczenia w integracji muzułmanów niż niektóre z państw zachodniej Europy.
CNN Newsource/x-news
REKLAMA
Dżihadyści prowadzą w internecie zakrojoną na szeroką skalę akcję propagandową. Jej celem jest dotarcie do jak największej liczny przyszłych bojowników. ISIL od miesięcy pokazuje m.in. w mediach społecznościowych anglojęzycznych bojowników, aby nawiązać kontakt w szczególności z nastolatkami z Zachodu. W internecie rozpowszechniany jest także 50-stronicowy przewodnik dla nowych rekrutów. Znajdują się w nim kontakty i porady dotyczące dojazdu do Syrii oraz niezbędnego ekwipunku.
Departament Stanu USA szacuje, że w Iraku i Syrii u boku organizacji terrorystycznych walczy około 20 tys. zagranicznych bojowników, którzy przyjechali z ponad 100 krajów, w tym wielu z Europy Zachodniej, i około 150 z USA.
WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>
PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA