Senator Grzegorz Bierecki zabiera głos w sprawie rzekomych nieprawidłowości w SKOK
Grzegorz Bierecki określił sprawę ujawnioną przez media jako powtarzający się atak na niego, dodatkowo przeprowadzany w czasie kampanii wyborczej.
2015-03-18, 22:20
Posłuchaj
Kilka dni temu szef Komisji Nadzoru Finansowego alarmował, że wart kilkadziesiąt milionów złotych majątek zlikwidowanej w 2010 roku fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, której szefem był Bierecki, wyprowadzono poza strukturę SKOK. "Wprost" i Gazeta Wyborcza" podały, że pieniądze trafiły do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Grzegorza Biereckiego i jego brata, którzy mieli największe udziały.
Zawieszony w klubie PiS senator stwierdził w TVP Info, że tylko fundator - którym była Światowa Rada Związków Kredytowych - mógł podjąć decyzję o przekazaniu środków, a w 2010 roku "nie było innych potrzeb", na które można było przeznaczyć pieniądze.
Grzegorz Bierecki mówił w TVP Info, że spółka nie należała do niego. - Nie było to spółka Biereckiego, tylko instytut naukowy, który prowadzi szeroką działalność. Jestem tylko powiernikiem tego majątku, wykonuje zlecone zadania, ten instytut jest prowadzony przez spółkę, którą ja reprezentuje - oświadczył senator.
Kwestią nieprawidłowości w spółdzielczych kasach zajęła się na tajnym posiedzeniu Komisji Finansów Publicznych.
REKLAMA
Polityk twierdzi, że afera dotyczy tylko SKOK Wołomin. Zdaniem senatora, głos w tej sprawie powinien zabrać Bronisław Komorowski. Jak twierdzi, w SKOK Wołomin działały Wojskowe Służby Informacyjne.
Grzegorz Bierecki powiedział, że sprawa SKOK pojawia się przy okazji każdej kampanii - To ten sam odgrzewany kotlet, który ma mnie zranić, jestem dumny, że nie ma mnie czym innym zaatakować - dodał senator.
IAR/iz
REKLAMA