Primera Division: Bale rozczarowuje Real. Kozioł ofiarny przegranego El Clasico?
Gareth Bale zbiera po porażce Realu Madryt z Barceloną w 230. El Clasico dużo krytyki. Walijski skrzydłowy był jednym z najgorszych piłkarzy na boisku, a jego postawa wzbudziła wściekłość kibiców. Była gwiazda Tottenhamu poradzi sobie z ogromną presją, która wiąże się z grą dla "Królewskich"?
2015-03-25, 15:29
Posłuchaj
Ewa Wysocka o porażce Realu Madryt z Barceloną w 230. El Clasico (IAR)
Dodaj do playlisty
Najgorszy w El Clasico
Gareth Bale był bez wątpienia jednym z najsłabszych zawodników niedzielnego El Clasico. Walijczyk miał co prawda w tym meczu więcej zadań defensywnych, jednak nie tłumaczy to w pełni jego słabych zawodów. Real był mocno skupiony na uważnej grze w obronie i na tym, by nie pozwolić rywalom na wykorzystanie swoich największych atutów.
Skrzydłowy jednak nie włączał się do kontrataków, ani razu nie wykorzystał swojej niesamowitej szybkości, a w momentach, w których to Real prowadził grę, także pozostawał w cieniu swoich kolegów z drużyny. Został całkowicie zdominowany przez rozgrywającego dobre spotkanie Jordiego Albę.
Primera Division: El Clasico dla Barcelony. Wielka piłka przeplatana nieczystą grą
Bale mógł trafić do siatki w jednym z najważniejszych meczów sezonu, jednak w jednej sytuacji na minimalnym spalonym był Cristiano Ronaldo, w drugiej Bale przestrzelił - było to jego jedyne uderzenie w tym meczu. Statystyki zawodnika, który został sprowadzony do Realu za blisko 100 milionów euro, są fatalne.
Zaliczył zaledwie 16 celnych podań (z 28 możliwych, co daje 57% celności), w sumie był przy piłce 40 razy. Przez cały swój występ stworzył swoim kolegom tylko 2 szanse na wykończenie akcji w strefie obronnej Barcelony, nie wykonał ani jednego dośrodkowania, z 13 pojedynków z piłkarzami "Dumy Katalonii" wygrał jedynie 4. Nie przyniosło to jednak drużynie większej korzyści. Co wzbudziło największe zaskoczenie, między 60. i 90. minutą spotkania były piłkarz Tottenhamu zaliczył tylko 2 podania.
W finale zeszłorocznego Pucharu Króla Gareth Bale triumfował, popisując się swoją firmową akcją i ośmieszając Marca Bartrę, obrońcę Barcelony.
W tym roku po El Clasico zdecydowanie więcej mówiono o sytuacji, do której doszło już po ostatnim gwizdku sędziego. Sytuacji dla Bale'a nieprzyjemnej, w której został obrażony lub nawet zaatakowany przez wściekłych kibiców "Królewskich", kiedy odjeżdżał z Camp Nou.
To oczywiście karygodne zachowanie, którego w żaden sposób nie można popierać, pokazuje jednak, że Bale jak na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a fatalny występ w najbardziej prestiżowym spotkaniu z możliwych tylko potwierdził to, że na barkach skrzydłowego spoczywa ogromny ciężar, który może okazać się zbyt ciężki do udźwignięcia.
Tak wielka presja to nowość dla Walijczyka
W czasie gry w londyńskim Tottenhamie Gareth Bale był absolutną gwiazdą. Co prawda jego początki w drużynie "Kogutów" nie były najlepsze, musiał długo czekać na to, by zostać kluczowym punktem drużyny. Jednak kiedy jego talent eksplodował, Walijczyk zachwycał całą piłkarską Europę.
Potrafił brać na siebie odpowiedzialność, w najważniejszych momentach to na niego liczyli partnerzy, a on był w stanie w pełni im odpłacić. Grał widowiskowo, imponował szybkością i skutecznością, w w niemal każdym meczu będąc na pierwszym planie. W Realu Madryt jest zaś jednym z wielu i w każdym kolejnym spotkaniu musi udowadniać swoją wartość. Dobre lub poprawne występy do tego nie wystarczą.
W nagonce na Bale'a prowadzi Marca, która najpierw uznała go za najgorszego aktora El Clasico, a następnie porównała jego zakup do nabycia roweru w cenie samochodu. O tym, że przy jego słabszej grze będzie się wypominać ogromną kwotę, którą trzeba było za niego zapłacić, było wiadomo już w momencie podpisania kontraktu.
W tym sezonie Walijczyk wystąpił w 39 spotkaniach, strzelił 19 bramek, miał 8 asyst. Jego forma jest jednak nierówna, zdarza mu się przechodzić obok meczu, dokonywać złych wyborów, na siłę starać się udowodnić, że jest ważnym ogniwem drużyny. We wszystkich meczach w lutym nie zanotował ani jednej bramki lub asysty.
Przed spotkaniem z Barceloną dwukrotnie trafił do siatki w meczu z Levante i wydawało się, że jego dyspozycja idzie w górę. Oczekiwano, że swoją wartość udowodni w El Clasico. Nic z tego nie wyszło.
Źródło: /Foto Olimpik/x-news
Zaciśnie zęby czy wróci do Anglii?
W ostatnich tygodniach dużo mówiło się o tym, że skrzydłowym interesuje się Manchester United.
"Czerwone Diabły" chciały sprowadzić zawodnika już w czasie, kiedy ten występował w koszulce "Kogutów", jednak Bale nie chciał grać dla innego angielskiego klubu.
Na początku lutego Walijczyk stanowczo zdementował doniesienia łączące go z zespołem Louisa van Gaala. Zapewnił, że w Madrycie czuje się doskonale i nie ma zamiaru odchodzić, zwłaszcza do tej drużyny.
- Nie potrafię sobie wyobrazić siebie w barwach Manchesteru United. Nie wiem, skąd te informacje. Dziennikarze pytali mnie ostatnio, czy jestem niezadowolony z gry w Madrycie. Odpowiedziałem im, że jestem tu szczęśliwy i chcę zdobywać trofea z Realem - przyznał Bale w rozmowie z radiem Cadena Ser.
W kwestii tego, czy Bale jest zadowolony z przeprowadzki do Madrytu, ostatnie wydarzenia mogły coś zmienić. Jeśli Carlo Ancelotti zdecyduje się posadzić go na ławce rezerwowych, Walijczyk będzie musiał znaleźć w sobie motywację, żeby udowodnić wszystkim w Madrycie swoją przydatność dla drużyny.
Do końca sezonu pozostało jeszcze dużo czasu, jednak Walijczyk przekonał się, że życie w Madrycie ma nie tylko jasne strony. W Londynie był uwielbiany, praktycznie nie zdarzało się, by ktokolwiek zdobywał się na głos krytyki. Kibice chcieli, by został w Tottenhamie.
Presja, z którą musi sobie radzić, grając dla jednego z najlepszych klubów świata, jest ceną wyzwania, które podjął. Czas, by pokazał charakter i odpowiedział na boisku na słowa krytyki.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl