Dariusz Joński o projekcie SLD ws. in vitro: każdy powinien mieć wybór
Procedura in vitro dostępna dla małżeństw i związków nieformalnych, utworzenie rejestru dawców i biorców komórek rozrodczych i zarodków - to niektóre z założeń dwóch projektów o in vitro autorstwa SLD.
2015-04-09, 16:31
Posłuchaj
W czwartek posłowie rozpatrują cztery projekty dotyczące procedury in vitro: projekt rządowy, projekt autorstwa PiS oraz dwa projekty SLD.
Podczas debaty w Sejmie rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusz Joński podkreślił, że SLD jest jedyną formacją, która od 10 lat konsekwentnie mówi o konieczności przyjęcia przepisów dotyczących in vitro oraz o finansowaniu tych zabiegów.
Zwrócił uwagę, że rząd Platformy Obywatelskiej dopiero po sześciu latach uruchomił program finansowania metody in vitro ze środków publicznych, tymczasem podobny program już w 2005 roku był przygotowany przez rząd SLD (na lata 2006-2008).
Zaznaczył, że w Polsce ok. 5 tys. dzieci rodzi się co roku dzięki metodzie in vitro. - Każdy powinien mieć wolny wybór i wykonywać go w swoim sumieniu, dlatego jakikolwiek projekt zakazujący metody zapłodnienia pozaustrojowego to najgorszy przejaw fundamentalizmu. Ideologii nie powinno wprowadzać się do metod medycznych - stwierdził.
Wskazał, że jeden ze zgłoszonych przez SLD projektów - o świadomym rodzicielstwie - dotyczy nie tylko kwestii in vitro, ale też przewiduje m.in. wprowadzenie do szkół obowiązkowego przedmiotu z zakresu edukacji seksualnej. Ocenił, że jest to konieczne, bo zatwierdzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej podręczniki do wychowania do życia w rodzinie "proponują katolicki światopogląd".
Założenia pierwszego projektu SLD
Pierwszy z projektów SLD - projekt ustawy o zmianie ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów - wpłynął do Sejmu w grudniu 2011 roku. Do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu skierowano go w lipcu 2012 roku.
Szczegółowo reguluje on kwestie zapłodnienia in vitro. Podobnie jak rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności, przewiduje on, że z procedury in vitro mogłyby korzystać zarówno małżeństwa, jak i związki nieformalne. Nie wprowadza natomiast wobec tych związków wymogu składania oświadczenia o pozostawaniu we wspólnym pożyciu.
Projekt SLD przewiduje dawstwo komórek rozrodczych i zarodków na rzecz anonimowej biorczyni, jednak - w przeciwieństwie do projektu rządowego - zakłada też możliwość przekazania zarodków na rzecz określonej biorczyni - jeżeli uzasadniają to "szczególne względy osobiste". W przypadku kandydatki na biorczynię pozostającej w związku małżeńskim, przekazanie zarodka byłoby możliwe po wyrażeniu pisemnej zgody również przez jej męża.
Proponowane przepisy zakładają utworzenie centralnego rejestru dawców i biorców komórek rozrodczych i zarodków, w którym umieszczane byłyby takie dane jak imię i nazwisko dawcy, jego adres zamieszkania oraz informacje na temat stanu zdrowia dawcy.
Na życzenie lub za zgodą dawcy w rejestrze mogłyby być zamieszczone także inne informacje na jego temat, np. o jego wyglądzie fizycznym, pochodzeniu etnicznym, stanie rodzinnym lub wykształceniu. Informacje te, także m.in. adres dawcy, mogłaby poznać po osiągnięciu pełnoletności osoba urodzona w efekcie dawstwa innego niż partnerskie.
Rejestr prowadziłoby podległe ministrowi zdrowia Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Medycznie Wspomaganej Prokreacji PolART. Do jego zadań należałoby też m.in. sprawowanie merytorycznego nadzoru i kontroli nad ośrodkami medycznie wspomaganej prokreacji oraz organizowanie szkoleń w zakresie pobierania czy przechowywania komórek rozrodczych i zarodków.
O kwestie związane ze wspomaganą prokreacją rozszerzony zostałby zakres działalności funkcjonującej obecnie Krajowej Rady Transplantacyjnej - organu doradczego i opiniodawczego ministra zdrowia.
W myśl proponowanych przepisów zakazane byłoby umyślne niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju - groziłaby za to kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat (w rządowym projekcie dolny próg zagrożenia karą to sześć miesięcy). Karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch zagrożone byłoby testowanie zarodków w celu dokonania wyboru płci przyszłego dziecka. Byłoby to możliwe - podobnie jak zakłada projekt rządowy - jeśli pozwalałoby to uniknąć ciężkiej choroby dziedzicznej związanej z płcią.
Założenia drugiego projektu SLD
Te same zapisy znalazły się w drugim projekcie SLD, który do Sejmu trafił w 2012 roku. Projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie dotyczy jednak także innych kwestii niż stosowanie procedury in vitro - zakłada m.in. legalizację aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży i refundację środków antykoncepcyjnych.
Na mocy ustawy do szkół wprowadzony zostałby przedmiot "wiedza o seksualności człowieka" - co najmniej jedna godzina lekcyjna tygodniowo. Projekt przewiduje objęcie refundacją środków antykoncepcyjnych oraz zobowiązanie administracji rządowej i samorządu do zapewnienia każdemu - bez względu na zdolność do czynności prawnych, a więc także małoletnim - dostępności metod i środków zapobiegania ciąży. Ponadto, samorząd byłby zobowiązany do bezpłatnego zapewnienia środków antykoncepcyjnych osobom korzystającym z pomocy społecznej.
Projekt przewiduje też legalizację aborcji - prawo do przerwania ciąży kobieta miałaby podczas pierwszych 12 tygodni jej trwania. W późniejszym terminie aborcję można byłoby przeprowadzić, jeśli ciąża stanowiłaby zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety. W przypadku, jeśli ciąża byłaby następstwem czynu zabronionego, np. gwałtu, jej przerwanie byłoby możliwe do 18. tygodnia.
Z kolei w przypadku wystąpienia dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, aborcję można byłoby przeprowadzić do 24. tygodnia ciąży. Gdyby wykryta choroba uniemożliwiała płodowi samodzielne życie i nie byłoby możliwości jej wyleczenia, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne bez ograniczeń czasowych.
Placówki ochrony zdrowia byłyby obowiązane do publicznego udostępnienia listy współpracujących z nimi lekarzy, którzy korzystają z klauzuli sumienia i odmawiają udzielania świadczeń związanych z przerwaniem ciąży.
PAP, kk
REKLAMA