Greń zawieszony przez zarząd PZPN. "Sam zgłosił wniosek"
Szef Podkarpackiego ZPN Kazimierz Greń został na swój wniosek zawieszony w prawach członka zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej - poinformował prezes piłkarskiej centrali Zbigniew Boniek po piątkowym posiedzeniu zarządu.
2015-04-10, 14:00
Posłuchaj
Postępowanie zostało wszczęte w związku z rzekomą sprzedażą przez Grenia biletów przed rozegranym 29 marca meczem reprezentacji Polski z Irlandią (1:1) w eliminacjach mistrzostw Europy w Dublinie.
- Greń jest absolutnie przekonany, że w Irlandii nie zrobił nic takiego, za co musiałby się wstydzić. Będzie starał się dowieść swoich racji przed Wydziałem Dyscypliny, a ewentualnie także przed sądami, jeśli będzie miał jakieś procesy o zniesławienie z innymi podmiotami - stwierdził prezes PZPN Zbigniew Boniek.
Greń skończony w PZPN? Komisja Dyscyplinarna bada sprawę biletów
- Podczas zarządu prowadzona była rzeczowa dyskusja, my nie jesteśmy od ustalania winy czy kary pana Kazimierza, od tego jest Wydział Dyscypliny. Greń uważa, że ma wszelkie argumenty, aby się wybronić, a ja mu życzę tego z całego serca. Chcę żeby sprawa zakończyła się w sposób uczciwy i obiektywny - dodał Boniek.
Zarząd PZPN mógł zawiesić w prawach swego członka, ale Greń niejako wyprzedził ten ruch.
REKLAMA
Po obradach w jego imieniu wypowiadał się adwokat.
- Piłka nadal jest w grze i nikt nie ma zamiaru schodzić z boiska - przyznał Folcik, potwierdzając, że Greń oddał się do dyspozycji zarządu, wnosząc tym samym o czasowe zawieszenie do momentu prawomocnej decyzji WD PZPN.
Greń od razu po wydarzeniach z końca marca przedstawiał swoją wersję wydarzeń:
- Miałem ze sobą 12 biletów dla przyjaciół z Polski. Jeden z biznesmenów poprosił mnie, żebym przywiózł je tam dla niego i znajomych. Stałem na prywatnej działce. Nie wiedziałem, że tam nie można przebywać. W pewnym momencie podeszła policja i zabrała mnie na komisariat. Tłumaczyłem wcześniej, że czekam na przyjaciół, którzy w umówionym miejscu mieli te bilety ode mnie odebrać. Niestety, policjanci mi nie uwierzyli. Myśleli, że handluję wejściówkami. Zabrano mi telefon - opowiadał działacz.
REKLAMA
Komisja Dyscyplinarna PZPN wszczęła postępowanie wobec tego, co zaszło pod stadionem w Dublinie. We wtorek Greń zwołal konferencję prasową, na której tłumaczył się z "afery biletowej".
Greń - od 2004 roku szef Podkarpackiego ZPN - w trakcie spotkania z dziennikarzami w warszawskim hotelu przedstawiał na slajdach m.in. fragmenty artykułów w polskiej prasie na jego temat, do których się odnosił, zdjęcia z Dublina oraz wydruk billingów ze swojego telefonu. Nie odpowiadał jednak na pytania prasy, a po zakończeniu swojej relacji opuścił salę.
Podczas spotkania z dziennikarzami sugerował też, że może być ofiarą intrygi, ponieważ jest "niewygodny" dla władz PZPN.
REKLAMA
Źródło: TVN24/x-news
- Policja znalazła przy mnie 840 funtów. To były pieniądze na pamiątki. Gdzie kilka tysięcy euro, które niby miałem za sprzedaż biletów? Ludzie płacili mi podobno w złotówkach, gdzie więc są te złotówki? Skoro niby brałem po 600 zł za każdy bilet, to gdzie te pieniądze? - dodał. Stoję na drodze niektórym osobom. Będę domagał się w sądzie odszkodowań, nawet milionowych - zakończył, wymieniając tytuły kilku mediów.
Wniosek o zawieszenie w prawach członka, który na piątkowych obradach wyszedł od Kazimierza Grenia, który został jednogłośnie przyjęty.
REKLAMA
- Spokojnie poczekamy na orzeczenie Wydziału Dyscypliny, do tego czasu nie będziemy wykonywali żadnych ruchów Do końca kwietnia Komisja Dyscyplinarna podejmie dalsze decyzje w jego sprawie - powiedział prezes PZPN Zbigniew Boniek.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA