Akcja w kopalni Wujek: kamera nie pokazała ludzi

Nie wiadomo, czy w miejscu poszukiwań znajdują się górnicy, którym w połowie kwietnia nie udało się opuścić rejonu, gdzie doszło do wstrząsu. - W zasięgu kamery ich nie widać - poinformował Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia Wujek.

2015-05-05, 13:08

Akcja w kopalni Wujek: kamera nie pokazała ludzi

Posłuchaj

Rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros o akcji ratunkowej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Wiercenie było słychać co najmniej od dwóch, trzech dni nawet, więc powinni to słyszeć. Trudno powiedzieć, gdzie mogą być. Widać, że sekcje spełniły swoją rolę, czyli utrzymały zawał, natomiast to nie jest obraz dokładny, precyzyjny - widzimy, że są zniszczenia, zawały, ludzi nie widać żadnych - dodał Jaros.

Opuszczenie kamery było możliwe dzięki otworowi, który udało się wykonać specjalnej wiernicy pracującej na miejscu od 23 kwietnia.

Równolegle pod ziemią kombajn drąży chodnik w rejon, gdzie mogą być zaginieni. Czeka go jednak jeszcze wiele dni pracy, zanim dotrze w miejsce, gdzie mogą przebywać górnicy. Dlatego zdecydowano się na drążenie otworu z powierzchni, by podać tą drogą żywność, wodę i leki.

REKLAMA

Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (źródło: TVN24/x-news)

18 kwietnia doszło w kopalni do wstrząsu w tak zwanym ruchu Śląsk - części kopalni Wujek znajdującej się w Rudzie Śląskiej. Był on skutkiem odprężenia górotworu na głębokości około 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników. Dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.
Zmierzający po górników ratownicy posuwali się bardzo wolno. Zdecydowano więc o drążeniu nowego chodnika, dzięki któremu będzie można dotrzeć do zaginionych.

IAR/PAP/asop/bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej