Widzew na skraju bankructwa. Cacek opuszcza klub

Właściciel Widzewa Łódź Sylwester Cacek złożył rezygnację z funkcji prezesa zarządu klubu. Nowym akcjonariuszem spółki został członek rady nadzorczej RTS Widzew Łódź Grzegorz Waranecki - poinformował klub w oficjalnym komunikacie.

2015-05-21, 12:12

Widzew na skraju bankructwa. Cacek opuszcza klub
. Foto: Wikipedia

Sylwester Cacek złożył rezygnację, którą z przykrością przyjęto w środowisku zarządu spółki. Rezygnacja prezesa może być tragiczna w skutkach dla łódzkiego klubu. W komunikacie możemy przeczytać, że przewodniczacy rady nadzorczej Sławomir Pawłowski wie, ile były prezes włożył pracy w to, żeby Widzew w ogóle istniał.

Klub powinformował, że o przyszłości Widzewa zadecyduje kilka następnych dni a Pawłowski spróbuje jeszcze namówić Cacka do zmiany swojej decyzji i powrotu do zarządu. Jednak nikt nie wie czy jest to w ogóle możliwe i nawet jeśli Cacek powróciłby na stanowisko to klub i tak nie może być finansowany przez jedną tylko osobę.

Z komunikatu jaki wystosował zarząd wynika również, że sąd zarejestrował już zmiany w akcjonariacie spółki. Wyemitowane akcje imienne objął członek rady nadzorczej Grzegorz Waranecki. "Po wyemitowaniu akcji i objęciu ich przez nowego akcjonariusza kapitał zakładowy spółki wynosi 8 869 000 zł" - można przeczytać.

Sam Waranecki przyznał, że zaangażował się w Widzew, by pomóc uratować klub przed upadkiem.

REKLAMA

- Rozumiem Sylwestra Cacka, bo wyłożył on bardzo dużo swoich pieniędzy. Było dużo deklaracji i obietnic od różnych osób dotyczących wsparcia, a skończyło się tylko na słowach. Mam nadzieję, że całe środowisko łódzkie zjednoczy się teraz, by uratować ten klub - powiedział i dodał, że jeżeli nikt więcej nie pomoże klub może zostać postawiony w upadłość likwidacyjną.

Klub poinformował też, że każde finansowe wsparcie może zostać zamienione na akcje spółki, bo zarząd stosowną uchwałą umożliwił jej dokapitalizowanie do kwoty 6 mln zł.

Od kilku lat osobą decydującą o losach zespołu z al. Piłsudskiego był Sylwester Cacek, który jednak dopiero latem ub. roku zdecydował się objąć fotel prezesa. I zapowiedział wówczas, że od tej pory już oficjalnie będzie odpowiadał za cały klub. Także za sport.

- Cały sztab sportowy będzie współpracował i konsultował się ze mną. Zdaję sobie sprawę, że to oni są fachowcami, ale to ja będę odpowiadał za poukładanie zespołu. Chodzi o to, żeby nie było gwiazd, ale żeby był zespół. Nie spadlibyśmy z ekstraklasy, gdyby w drużynie była spójność - mówił Cacek po objęciu stanowiska prezesa.

REKLAMA

Niestety drużyna mimo tych obietnic nie radzi sobie dobrze nawet pod względem sportowym. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek zespół zajmuje spadkowe 17. miejsce z dorobkiem 20 punktów i ma niewielkie szanse na zajęcie miejsca 15., które gwarantuje rozegranie meczu barażowego z drugoligowcem.

Finansowo klub jest ogromnie zadłużony. Potrzebuje pieniędzy na spłatę rat sądowego układu z wierzycielami, z którym Widzew miał rozliczyć się do marca tego roku i wypłacić 1,8 mln złotych. Termin jednak nie został dotrzymany.

Pod koniec kwietnia zarząd spółki ogłosił przetarg na sprzedaż "znaku słowno-graficznego Widzew Łódź" oraz działki o powierzchni prawie czterech hektarów, położonej w Łodzi przy ul. Brzezińskiej. Przy początkowym braku potencjalnych nabywców, klub zdecydował się zmniejszyć cenę wspomnianych aktywów, która teraz wynosi 2,5 mln zł netto za nieruchomość i 2,0 mln zł netto za klubowy herb. Przetarg trwa do 27 maja.

Jeśli sytuacja szybko nie ulegnie polepszeniu będzie wysoce prawdopodobne, że Widzewowi w ogóle nie uda się poukładać swoich spraw. Byłby to ogromny cios dla wszystkich sympatyków łódzkiego klubu.

REKLAMA

a.k.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej