Ekstraklasa: Zawisza spada do I ligi. Piłkarze Rumaka byli blisko wykonania misji niemożliwej
To mogła być piękna historia, w której Zawisza Bydgoszcz, którego jesienią wszyscy jednogłośnie skazywali na spadek, odrodzi się z popiołów i rzutem na taśmę wyrwie się z walki o utrzymanie. Zawodnicy Mariusza Rumaka nie osiągnęli jednak celu i w przyszłym sezonie będą grać na zapleczu Ekstraklasy.
2015-06-06, 09:00
Posłuchaj
O ostatnich meczach w grupie spadkowej Ekstraklasy mówili dziennikarze "Kroniki Sportowej" (Jedynka)
Dodaj do playlisty
Niestety dla fanów piłki nożnej z Bydgoszczy, nic z tego nie wyszło. Zawisza nie sprawił cudu, chociaż w drugiej części sezonu wydawało się, że będzie w stanie zaskoczyć całą piłkarską Polskę. Co boli najbardziej, to fakt, że Zawisza aż 8 razy zaprzepaścił szansę na to, by wydostać się ze strefy spadkowej.
Powiązany Artykuł
Kiedy wydawało się, że zwieńczenie świetnej pracy z początku roku jest już bardzo blisko zwieńczenia, coś zacinało się w głowach zawodników i nie byli w stanie osiągnąć korzystnego wyniku, który mógłby dodać im pewności siebie.
Zimową przerwę w rozgrywkach Zawisza Bydgoszcz rozpoczął od rewolucji. Z zespołem pożegnało się kilka ważnych zawodników, którzy w ubiegłym sezonie przyczynili się do awansu do grupy mistrzowskiej i zdobycia przez drużynę Pucharu Polski. Później jednak coś wypaliło się w zespole. Na pewno nie pomogła zmiana trenera. Ryszard Tarasiewicz został zastąpiony Portugalczykiem Jorge Paixao, który okazał się totalnym nieporozumieniem. Pod koniec roku zespół miał na swoim koncie zaledwie 9 punktów.
Mariusz Rumak zastąpił Paixao we wrześniu ubiegłego roku. Nie był w stanie z miejsca odmienić gry drużyny, jednak dwa miesiące przerwy zimowej dały mu szansę na to, by spokojnie pracować i poprawić wyniki drużyny.
REKLAMA
Zmiana szkoleniowca przyniosła efekty. Co prawda można było mieć pewne wątpliwości co do kolejnego zaciągu w większości anonimowych dla polskich kibiców piłkarzy, jednak okazało się, że Barisić i Majewskij odmienili drużynę, kilka ważnych bramek dołożył Jakub Świerczok, a do formy pod wodzą Rumaka wrócił także Grzegorz Sandomierski i Mica. Na dłuższą metę okazało się to jednak niewystarczające do tego, by utrzymać się w Ekstraklasie.
- Dla mnie było zaszczytem poprowadzić grupę piłkarzy, jaką mam w szatni. Tak zdeterminowanych, ambitnych, potrafiących zbudować kolektyw przy tak wielkim bagażu presji. Życzę każdemu trenerowi, aby było mu dane pracować z takim zespołem i takim wsparciem ze strony klubu, prezesa i kibiców, którzy z nami byli. Dziś jest wielki smutek, ale dla mnie to był wielki zaszczyt i duma, że przez pół roku mogłem być z tą grupa ludzi - powiedział szkoleniowiec po przegranym 2:3 meczu z Ruchem Chorzów, który zakończył tegoroczny sezon dla niego i zawodników.
Przyznajmy jednak - była to misja niemożliwa. Zawiszy należy się jednak szacunek za to, że przekonał praktycznie wszystkich w Polsce, że ma szansę na to, by ją zrealizować.
W przed dwoma laty był Puchar Polski, gra w pierwszej ósemce Ekstraklasy i (co prawda niezbyt udana) gra w europejskich pucharach. Potem jednak wszystko zaczęło iść w złą stronę. Kontuzje kluczowych piłkarzy, sprowadzanie wątpliwej jakości piłkarzy i przypadkowego trenera, który potrafił odnaleźć się w polskim zespole. Do tego doszedł poważny konflikt z kibicami, z którymi Radosław Osuch, właściciel Zawiszy, zdecydował się pójść w stronę konfrontacji. Zespół przez dużą część sezonu musiał radzić sobie bez wsparcia z trybun lub nawet z jawną wrogością.
REKLAMA
Źródło: Press Focus/x-news
Na ostatnie rozstrzygnięcia w Ekstraklasie poczekamy do niedzieli, kiedy dzień po wielkim finale Ligi Mistrzów do gry przystąpią zespoły z grupy mistrzowskiej.
W najbliższą niedzielę, kiedy swoje ostatnie mecze będzie rozgrywać grupa mistrzowska Ekstraklasy, zapraszamy do słuchania radiowej Jedynki. Emocje ze Studiem S-13 rozpoczną się 3 czerwca o godzinie 18.
Powiązany Artykuł
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA