Bartłomiej Radziejewski: Ustawa o in vitro ma znamiona „bubla”
Sejm przyjął rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności. – Nawet tak liberalna i kontrowersyjna ustawa jest lepsza niż jej brak – komentował w Polskim Radiu 24 Bartłomiej Radziejewski, red. naczelny miesięcznika „Nowa Konfederacja”.
2015-06-25, 19:08
Posłuchaj
Zgodnie z propozycją resortu zdrowia, z procedury in vitro będą mogły korzystać osoby w związkach małżeńskich oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Ten sposób leczenia niepłodności będzie mógł zostać wprowadzony po wyczerpaniu innych metod leczenia, prowadzonych przez co najmniej 12 miesięcy.
– Nawet tak liberalna i kontrowersyjna ustawa jest lepsza niż jej brak. Dzięki niej w pewnym stopniu ogranicza się i reguluje barbarzyństwo, które do tej pory panowało w Polsce. Sytuacja, w której można robić wszystko z zarodkami, a leczenie metodą in vitro jest dostępne na każde zawołanie, nie jest normalna – oceniał Bartłomiej Radziejewski.
Gość Polskiego Radia 24 zwracał również uwagę na to, że definicja zarodka, którą proponuje ustawa, jest niewystarczająca. Jak podkreślał podczas sejmowej debaty Jarosław Gowin, zgodnie z rządową propozycją zarodek jest „zbiorem komórek”.
– To jest bardzo lekka interpretacja tego, czym jest zarodek. Zgadzam się z opiniami wskazującymi na to, że w takim kształcie definicja jest niehumanitarna i nieetyczna – pointował Radziejewski.
REKLAMA
Ustawa dopuszcza zapłodnienie maksymalnie sześciu komórek jajowych. Zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś ich tworzenia w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie. Projekt zakazuje także niszczenia zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju. Grozić będzie za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5. Teraz propozycją zajmie się Senat.
Z Bartłomiejem Radziejewskim rozmawiał Grzegorz Frątczak.
Polskie Radio 24/mp
REKLAMA
REKLAMA