Protesty w Armenii trwają. Rząd zawiesza podwyżki cen
Rząd Armenii do czasu zakończenia audytu w firmie energetycznej, należącej do Rosji, wstrzyma podwyżki cen elektryczności, które wywołały kilkudniowe demonstracje - ogłosił prezydent Serż Sarkisjan. Ocenił, że wycofanie się z podwyżek jest skrajnie ryzykowne.
2015-06-27, 20:42
- Proponuję, by wybrać cieszącą się autorytetem międzynarodową firmę konsultingową o dużym doświadczeniu w sferze energetyki i polecić jej, by z wraz z firmą audytorską odpowiedziała na następujące pytania: na ile uzasadnione jest podwyższenie taryf i jakie są groźby dla systemu energetycznego w przypadku ich niepodniesienia - powiedział Sarkisjan.
Prezydent, którego słowa agencje prasowe przekazały w sobotę, wypowiadał się na spotkaniu w piątek z urzędnikami odpowiedzialnymi za politykę energetyczną. Wyjaśnił, że na czas audytu w firmie Sieci Elektroenergetyczne Armenii rząd "weźmie na siebie ciężar" podwyżek.
Ocenił przy tym, że odwołanie decyzji o podwyżce taryf jest "skrajnie niebezpieczne". Jeśli audyt potwierdzi, że podwyżki są uzasadnione, to konsumenci od tego momentu "bez podejrzeń zaczną płacić według nowych taryf" - oświadczył.
Od 19 czerwca demonstranci w stolicy kraju, Erywaniu, protestują przeciwko decyzji o podwyżce cen energii elektrycznej o ponad 16 procent od 1 sierpnia. Policja rozpędziła we wtorek pokojową demonstrację, obrażenia odniosło 25 osób. Protestujący powrócili jednak do centrum stolicy i wciąż prowadzą akcję, blokując prospekt Bagramjana, główną arterię stolicy.
Armenia jest silnie uzależniona od gospodarki rosyjskiej, przeżywającej kryzys i odczuwającej skutki zachodnich sankcji.
PAP/agkm
Wideo: tranmisja protestów na żywo
REKLAMA