Ekstraklasa: Śląsk Wrocław - Termalica Nieciecza. Pewne zwycięstwo gospodarzy
Śląsk był zespołem lepszym i wygrał pierwszy mecz w tym sezonie w lidze. Termalica nadal musi czekać na pierwszy punkt w lidze i historycznego gola w ekstraklasie.
2015-08-02, 17:57
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Goście od początku spotkania byli nastawienie defensywnie i cofnięci na własną połowę czekali, co zrobią rywale. Swoich szans na gola szukali w kontratakach, ale do przerwy ani razu nie zagrozili bramce Mariusza Pawełka.
Lepiej Termalice wychodziła gra destrukcyjna. Śląsk zmuszony do ataku pozycyjnego miał duże problemy z przebiciem się przez zagęszczoną obronę rywali. Wrocławianie starali się grać po ziemi, ale swoje ataki rozgrywali zbyt wolno, aby zaskoczyć przyjezdnych. Pierwsze sytuacje bramkowe, jakie miał zespół trenera Tadeusza Pawłowskiego wynikały z niecelnych wybić piłki przez przeciwnika, ale za każdym razem piłkarze z Niecieczy w porę potrafili naprawić swój błąd.
Pierwsze samodzielnie wypracowane szanse Śląsk miał dopiero po półgodzinie gry. Najpierw ładnie z pola karnego uderzył Robert Pich, ale Sebastian Nowak zdołał sparować piłkę, a chwilę później bramkarza przyjezdnych wyręczyła poprzeczka.
REKLAMA
Wydawało się, że w pierwszej połowie już goli nie będzie. Ale wtedy piłka trafiła do Flavio Paixao. Portugalczyk ładnie ją przyjął i zagrał do nadbiegającego Kamila Bilińskiego, a ten od razu huknął i Nowak był bez szans. Sędzia nawet nie nakazywał rozpoczęcia gry od środka, tylko odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Po przerwie mecz się ożywił, a to za sprawą gości, którzy nie mając już nic do stracenia zaczęli grać odważniej i dzięki temu więcej miejsca na swoje akcje miał Śląsk. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw po koronkowej akcji przed szansą na drugiego swojego gola stanął Biliński, ale Nowak odważnym wyjściem z bramki zdołał zablokować strzał napastnika gospodarzy.
Kilka chwil później Śląsk wywalczył rzut rożny. Wrocławianie w polu karnym wbiegli na piąty metr, a Peter Grajciar zagrał na "szesnastkę" do Picha, który pięknym strzałem z woleja nie dał szans Nowakowi.
Strata drugiego gola wyraźnie podłamała gości i wrocławianie mieli kolejne okazje na bramki. Najlepszą miał Tomasz Hołota, który uderzał z jedenastu metrów, ale jego strzał w ostatniej chwili jeden z rywali zdołał podbić.
REKLAMA
Po dziesięciu minutach spotkanie się wyrównało, a im było bliżej końca, tym coraz częściej gra toczyła się na połowie gospodarzy. Bardzo aktywny w ekipie przyjezdnych był Dariusz Jarecki, który na lewym skrzydle sprawiał obrońcom Śląska najwięcej problemów. Popisał się też potężnym uderzeniem z rzutu wolnego, po którym Mariusz Pawełek wypuścił piłkę z rąk, lecz żaden z piłkarzy gości nie zdążył do niej dopaść. Pomocnik Termaliki nie dotrwał jednak do końca spotkania z powodu kontuzji.
Po zejściu Jareckiego impet akcji gości wyraźnie spadł i ponownie zaczął przeważać Śląsk. Kolejne bramki mogli zdobyć Pich, Dudu Paraiba, a przede wszystkim Krzysztof Danielewicz, który uderzał z pięciu metrów i posłał piłkę w ręce Nowaka. Po tej akcji trener Pawłowski aż podskoczył i zaczął rugać swojego piłkarza, że nie potrafił trafić do siatki.
Śląsk Wrocław - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Kamil Biliński (45), 2:0 Robert Pich (59).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Adam Kokoszka. Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Adrian Chomiuk.
REKLAMA
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 6 963.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Dudu Paraiba - Flavio Paixao, Tomasz Hołota, Tom Hateley (71. Marcel Gecov), Peter Grajciar (79. Michał Bartkowiak), Robert Pich - Kamil Biliński (85. Krzysztof Danielewicz).
Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Sebastian Nowak - Patryk Fryc, Michał Markowski, Dawid Sołdecki, Sebastian Ziajka - Adrian Chomiuk, Dalibor Pleva, Bartłomiej Babiarz, Krzysztof Kaczmarczyk (58. Wojciech Kędziora), Dariusz Jarecki (79. Jakub Wróbel) - Emil Drozdowicz (75. Adrian Paluchowski).
REKLAMA
man
REKLAMA