Zamachy w Stambule. Ataki na konsulat USA i posterunek policji
W wyniku eksplozji na posterunku zginęły dwie osoby, a co najmniej 10 zostało rannych. Mniej więcej w tym samym czasie zaatakowano konsulat Stanów Zjednoczonych. Do obu zamachów doszło w Stambule. W innych częściach Turcji doszło do ataków na policjantów i żołnierzy.
2015-08-10, 13:36
Dziesięć osób, w tym trzech policjantów, zostało rannych w nocy w ataku z użyciem samochodu pułapki przy posterunku policji w Sultanbeyli w aglomeracji Stambułu. W strzelaninie, która wywiązała się po ataku, zginęło w poniedziałek dwóch napastników i policjant.
Wcześniej tureckie media informowały o trzech ofiarach śmiertelnych zamachu bombowego na posterunek. Policja potwierdziła natomiast dane o 10 rannych, ale nie o zabitych. Wśród rannych są cywile.
Telewizja CNN Turk podała nieco później, że dwaj uzbrojeni napastnicy i funkcjonariusz oddziału specjalnego policji, który skierowano na miejsce zdarzenia, zginęli w wymianie ognia w dzielnicy po azjatyckiej stronie Bosforu. Strzelanina trwała jeszcze w poniedziałek rano.
TR NTV/x-news
REKLAMA
Wcześniej informowano, że eksplozja wywołała pożar, w wyniku którego zawaliła się część trzykondygnacyjnego budynku. Uszkodzone zostały także sąsiednie budynki i ok. 20 zaparkowanych w pobliżu samochodów.
Dotychczas nikt nie przyznał się do ataku na policyjny posterunek. Władze podejrzewają, że odpowiedzialna za zamach jest Partia Pracujących Kurdystanu (PKK).
Atak na konsulat
Dwie kobiety ostrzelały w konsulat USA w Stambule; jedna została ranna podczas wymiany ognia z policją i zatrzymana - podało biuro burmistrza największego miasta w Turcji. O przeprowadzenie zamachu podejrzewane jest jedno z lewackich ugrupowań.
Tureckie media informowały początkowo o dwójce napastników, którzy w godzinach rannych otworzyli ogień przed budynkiem amerykańskiego konsulatu.
REKLAMA
Władze tureckie - jak pisze AFP - o przeprowadzenie zamachu na konsulat USA podejrzewają skrajnie lewicowe ugrupowanie Rewolucyjny Front-Partia Wyzwolenia Ludu (DHKP-C). DHKP-C jest uznawane za organizację terrorystyczną przez Turcję, Stany Zjednoczone i Unię Europejską. Ugrupowanie jest odpowiedzialne za wiele zamachów bombowych, w tym za atak na budynek ambasady amerykańskiej w Ankarze w 2013 roku. DHKP-C działa w Turcji od końca lat 70. XX wieku.
Zamachy na policjantów
Tymczasem także w poniedziałek czterech tureckich policjantów zginęło w zamachu w zamieszkanym głównie przez Kurdów mieście Silopi na południowym wschodzie Turcji. Po ostrzelaniu przed kurdyjskich bojowników wojskowego śmigłowca w tej samej prowincji zginął turecki żołnierz. Służby bezpieczeństwa poinformowały, że w wyniku kurdyjskiego ostrzału wojskowej maszyny, która właśnie startowała, w prowincji Sirnak rannych zostało ponadto co najmniej siedmiu żołnierzy. Prowincja Sirnak leży na granicy Turcji z Irakiem i Syrią.
Przemoc między bojownikami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) a tureckimi siłami bezpieczeństwa nasiliła się po lipcowym zamachu samobójczym w mieście Suruc przy granicy z Syrią, w którym zginęły 32 osoby - prokurdyjscy działacze. Zamach przypisano dżihadystycznemu Państwu Islamskiemu (IS)
Ankara rozpoczęła następnie naloty na pozycje IS w Syrii, otwierając jednocześnie drugi front przeciwko PKK. Kurdowie oskarżali tureckie siły o sprzyjanie dżihadystom.
AFP zwraca uwagę, że od tego czasu kilkadziesiąt ataków z powietrza było wymierzonych w kurdyjskich bojowników, podczas gdy tylko trzy do tej pory potwierdzono jako skierowane przeciwko IS.
pp/IAR/PAP
REKLAMA
REKLAMA