Europoseł Janusz Korwin-Mikke znowu bez immunitetu
Parlament Europejski uchylił immunitet europosłowi Januszowi Korwin-Mikkemu w związku z przekroczeniem przez niego dopuszczalnej prędkości w terenie zabudowanym. O zgodę na wszczęcie postępowania zwróciła się policja w Piotrkowie Trybunalskim.
2015-09-08, 12:56
Posłuchaj
Sam Korwin-Mikke powiedział, że nie otrzymał wezwania do zapłacenia mandatu od straży miejskiej, a gdyby je dostał, to oczywiście by zapłacił. - To czysta złośliwość i zawracanie głowy UE z powodu 200 zł. Gdybym dostał zawiadomienie, to bym zapłacił - zapewnił.
Jego zdaniem straż miejska "nie lubi go", bo organizował referenda w całej Polsce, by zlikwidować tę formację. - Straż miejska pała niechęcią do mnie, dlatego robi takie numery. To w ogóle skandal - oświadczył eurodeputowany.
Piotrkowska policja twierdzi, że 6 września 2014 roku Korwin-Mikke prowadził swój samochód w terenie zabudowanym w tym mieście i według wskazania radaru przekroczył dopuszczalną prędkość o 32 km/h.
Zgodnie z prawem wobec członków Parlamentu Europejskiego nie można prowadzić dochodzenia, postępowania sądowego, w czasie wykonywania przez nich obowiązków służbowych. Nie można powoływać się na immunitet, w przypadku gdy poseł został schwytany na gorącym uczynku.
REKLAMA
Do prowadzenia sprawy przeciwko Korwin-Mikkemu wymagana była decyzja PE. Europosłowie uznali, że choć przekroczył on prędkość, gdy był już posłem do PE, jego wykroczenie i związane z nim postępowanie wyraźnie nie mają żadnego związku z jego statusem jako posła.
Drugi raz
PE już po raz drugi uchylił immunitet Januszowi Korwin-Mikkemu. W maju ubiegłego roku przychylił się do wniosku Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która chciała pociągnąć europosła do odpowiedzialności karnej za spoliczkowanie Michała Boniego. Do incydentu doszło 11 lipca 2014 roku podczas zorganizowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych spotkania polskich europosłów.
"Powiedziałem dzień dobry posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!" - napisał po spotkaniu na swoim profilu na Twitterze Boni. "Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!" - podkreślił.
MSZ złożyło zawiadomienie w tej sprawie. Prokuratura uznała, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i w grudniu ubiegłego roku wystąpiła o uchylenie immunitetu Korwin-Mikkemu.
REKLAMA
19 maja Parlament Europejski wyraził zgodę na pociągnięcie europosła do odpowiedzialności karnej, uchylając mu immunitet.
Polityk partii KORWIN przyznał, że sam głosował za uchyleniem immunitetu, ponieważ "chce z zainteresowaniem śledzić, jak prokuratura będzie zajmowała się tą sprawą". Zapytany, czy nie żałuje swojego czynu, odparł: "Ależ skąd! Po raz drugi bym mu dołożył".
18 czerwca Korwin-Mikke został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego i usłyszał zarzut. Nie przyznał się do winy. - Podejrzany wyjaśnił, iż w jego przekonaniu spoliczkowanie nie jest przestępstwem, a jedynie "czynnością dehonorującą człowieka" - poinformował prok. Przemysław Nowak.
Wyjaśnił, że spoliczkował Boniego, bo tak mu obiecał: "Kiedy w czasie debaty w sprawie ustawy lustracyjnej w 1992 roku Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację".
REKLAMA
31 października 2007 roku Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 roku deklarację współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, choć samej współpracy nigdy nie podjął.
IAR, PAP, kk, mr
REKLAMA