Nietrzeźwy poseł PSL zatrzymany przez policję? "To mój prywatny wolny czas"

Policja wyjaśnia incydent z udziałem posła PSL Dariusza Dziadzio. W niedzielę nad ranem w Rzeszowie utrudniał on policjantom interwencję - nietrzeźwy, groził im i ich popychał. - Jeśli ktokolwiek poczuł się zgorszony tym zdarzeniem, serdecznie przepraszam - oświadczył w poniedziałek poseł.

2015-09-28, 20:15

Nietrzeźwy poseł PSL zatrzymany przez policję?  "To mój prywatny wolny czas"
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: IAR

Posłuchaj

Rzeczniczka podkarpackiej policji Marta Tabasz-Rygiel powiedziała, że mężczyzna był agresywny (Radio Rzeszów/IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Był pod wpływem alkoholu, zachowywał się agresywnie, groził policjantom, nie reagował na ich polecenia. Popchnął jednego z funkcjonariuszy - mówi rzeczniczka podkarpackiej policji Marta Tabasz-Rygiel. - Funkcjonariusze obezwładnili tego człowieka. Przewieziono go do izby wytrzeźwień, gdzie ustalono jego tożsamość na podstawie dokumentów, które miał przy sobie, czyli dowodu osobistego i legitymacji poselskiej - dodaje policjantka.

Został zwolniony, gdy okazało się, że chroni go immunitet. Następnie policjanci odwieźli posła do domu.

- W tej chwili trwają czynności, wyjaśniamy szczegóły tego zajścia. Jest prowadzone postępowanie pod kątem naruszania nietykalności cielesnej funkcjonariusza i zmuszania do zaniechania czynności służbowych. Przesłuchujemy świadków, będą zabezpieczone monitoringi - powiedziała rzeczniczka podkarpackiej policji.

TVN24/x-news

REKLAMA

Poseł to też człowiek

Podkarpacki poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Dariusz Dziadzio najpierw zaprzeczył, że został zatrzymany. Później - już poza studiem - powiedział, że to jego sprawa. Zaprzeczył jednak, aby trafił do izby wytrzeźwień. Poseł dodał, że nie rozumie, dlaczego dziennikarze urządzają nagonkę na niego w czasie kampanii wyborczej. - Nie będę komentował tej sytuacji. To mój prywatny wolny czas - powiedział Dariusz Dziadzio.

Potem jednak wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że doszło do "incydentu z jego udziałem". Jak napisał, nie tłumaczy się "słynną chorobą filipińską", ale - jak zapewnił - prawa nie złamał.

"W odpowiedzi na publikacje prasowe dotyczące incydentu z moim udziałem chciałbym zaznaczyć, że wieczorem z 25 na 26 września (policja podkreśla, że do incydentu doszło w nocy z 26 na 27 września) byłem na prywatnym spotkaniu, nie prowadziłem samochodu, a swoim zachowaniem w żaden sposób nie złamałem prawa. Nie tłumaczę się słabym dniem, pustym żołądkiem, czy słynną chorobą filipińską. Jestem zdania, że poseł to nie święta krowa, ale to też człowiek. Jednocześnie zaznaczam, że nie wnoszę żadnych zarzutów do działań policji, która wykonywała swoje obowiązki" - napisał poseł. "Jeśli ktokolwiek poczuł się zgorszony tym zdarzeniem, serdecznie przepraszam" - dodał.

Co grozi posłowi?

Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji oraz "zmuszanie go przemocą lub groźbą do zaniechania czynności służbowej" grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Oskarżenie może nastąpić jednak dopiero z chwilą, gdy posła przestanie chronić immunitet.

REKLAMA

Obecna kadencja parlamentu kończy się jesienią. Dziadzio kandyduje jednak do Sejmu ponownie, z trzeciego miejsca listy PSL w okręgu rzeszowskim.

Do klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego dołączył w trakcie kadencji Sejmu; do parlamentu dostał się z listy Ruchu Palikota.

Sławomir Miklicz z Platformy Obywatelskiej - koalicjanta PSL - nie chciał jednoznacznie oceniać zachowania posła Dziadzio. Pan poseł powinien wyjaśnić, w jakich okolicznościach i dlaczego doszło do tego zdarzenia - powiedział Milklicz. Dodał, że jest to problem posła Dziadzio i PSL, więc to oni muszą wyjaśnić i rozwiązać problem we własnym gronie.

REKLAMA

IAR,kh, fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej