Wybory parlamentarne 2015. Nowe hasło PO: "Silna gospodarka, wyższe płace"
"Silna gospodarka, wyższe płace" to nowe hasło wyborcze Platformy Obywatelskiej.
2015-10-01, 12:56
Posłuchaj
Podczas konferencji prasowej rzeczniczka sztabu Joanna Mucha mówiła, że jest to nawiązanie do przedstawionego niedawno nowego programu wyborczego partii. Opiera się on na tym, by podnieść jakość zatrudnienia oraz by płace były wyższe - tłumaczyła posłanka. Jej zdaniem, w ten sposób zostanie podniesiona jakość życia Polaków. Podkreśliła, że to jest cel PO na kolejne cztery lata.
- To jest nasz pomysł na gospodarkę, na reformę systemy pracy, który jest całościowy, kompleksowy, który nie rujnuje państwa - powiedziała Joanna Mucha.
Powiązany Artykuł
Jednolity kontrakt na pracę? Eksperci oceniają pomysł PO
"Przyszedł czas, by zmienić życie Polaków"
Szef sztabu Marcin Kierwiński mówił, że przez ostatnie 8 lat rząd Platformy modernizował kraj. Teraz przyszedł czas - przekonywał - by zmienić życie Polaków. Chodzi o to, by obywatele mogli powiedzieć, że zarabiamy więcej, że doganiamy Zachód jeśli chodzi o zasobność naszych portfeli - wyjaśniał Marcin Kierwiński. Powiedział, że dlatego PO proponuje zmiany dotyczące rynku pracy oraz podatków.
REKLAMA
Marcin Kiewiński wyjaśnił też, że Platforma proponuje zmiany w systemie podatkowym dopiero teraz, ponieważ po 8 latach udało się uzdrowić finanse publiczne, a Komisja Europejska zdjęła z nas procedurę nadmiernego deficytu.
Na pytanie o ile średnio więcej Polacy będą zarabiać Mucha odpowiedziała, że kilka wariantów wyliczeń zostało przedstawionych dwa tygodnie wcześniej na konwencji PO. Dodała, że w przypadku rodziny z dwójką dzieci, w której pracuje jedna osoba "na najniższej stawce krajowej", w kieszeni zostanie ok. 5 tys. zł rocznie. - Dla rodzin, gdzie są dwie osoby pracujące, gdzie jest dwoje, troje dzieci ten uzysk (...) jest na poziomie 3, 3,5 tys. zł rocznie - zaznaczyła posłanka.
Zmiany w systemie podatkowym
Program gospodarczy "Polska Przyszłości" został zaprezentowany 12 września na konwencji PO w Poznaniu. Premier Ewa Kopacz zapowiedziała wówczas m.in., że jeśli jej partia zwycięży w wyborach, wprowadzi zmiany w systemie podatkowym oraz jednolity kontrakt, który miałby zastąpić dotychczasowe formy zatrudnienia – zarówno umowy cywilnoprawne trwające ponad miesiąc, jak i umowy o pracę uregulowane w Kodeksie pracy.
Według propozycji PO miałby zostać wprowadzony jednolity podatek PIT, który miałby w sobie zawierać dotychczasowe składki ZUS i NFZ. Wynosiłby on w zależności od dochodów od 10 do 39,5 proc. Nowy, jednolity podatek miałby być obliczany od dochodu na głowę w rodzinie, a najniższa stawka tego podatku - 10 proc. - miałaby obowiązywać dla osób najgorzej zarabiających i płynnie rosnąć do 39,5 proc. dla najlepiej zarabiających. Zgodnie z tym pomysłem, ani pracownik, ani pracodawca nie będą już odprowadzali składek na ubezpieczenia społeczne ani zdrowotne, a należne wpłaty do ZUS byłyby finansowane bezpośrednio z budżetu państwa.
Polityk PO Dariusz Rosati tłumaczył później, że na reformach systemu podatkowego i rynku pracy zyska większość obywateli, z wyjątkiem najlepiej zarabiających, którzy żyją samotnie.
- Istotą tego programu jest to, że 97 proc. zatrudnionych uzyska wzrost dochodów netto. 3 proc. będzie miało dochody takie same lub niższe, ale dotyczy to tylko osób o najwyższych dochodach, niemających rodzin. Dlatego też reforma przyniesie zasadniczą poprawę dla tych, którzy tego najbardziej potrzebują - najmniej zarabiających i obciążonych dużymi rodzinami. W ich przypadku zysk netto w skali roku może sięgnąć nawet 5 tys. zł - wyjaśniał Rosati.
IAR/PAP, awi
REKLAMA