Afera wokół Volkswagena: winny nie szef, ale grupa inżynierów-informatyków
Są pierwsze, trzeba przyznać dosyć sensacyjne, tropy, wiodące do winnych afery Volkswagena. Występujący w czwartek w Waszyngtonie przed kongresmenami szef filii Volkswagena w USA Michael Horn oświadczył, że manipulowanie pomiarami emisji spalin nie było skutkiem decyzji kierownictwa jego firmy, lecz odpowiedzialne są za to "pojedyncze osoby". Jak to ujął - grupa inżynierów-informatyków.
2015-10-09, 08:14
Posłuchaj
Afera spalinowa w Volkswagenie przybiera nowy wymiar. Do siedziby koncernu weszła dziś prokuratura. Z Berlina Wojciech Szymański, Polskie Radio./IAR/.
Dodaj do playlisty
W ubiegłym miesiącu amerykańska federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) poinformowała, że w swych samochodach z silnikami Diesla Volkswagen instalował zabezpieczenia przed nadmierną emisją tlenków azotu podczas testów. Ujawnienie tego faktu wywołało najpoważniejszy na przestrzeni ostatnich lat skandal w globalnej branży motoryzacyjnej, a Volkswagenowi grożą teraz w USA wielomiliardowe kary.
„Lewe” oprogramowanie zamontowała grupa inżynierów informatyków
"To grupa inżynierów informatyków zainstalowała to z jakiegoś powodu" - powiedział Horn, zeznając pod przysięgą przed komisją nadzoru i śledztw Izby Reprezentantów. Od roku 2009 Volkswagen wprowadzał znane pod angielską nazwą "defeat devices" (urządzenia pokonujące) modyfikacje do oprogramowania sterującego systemem neutralizowania spalin w silnikach Diesla.
Szef Volkswagena w USA nic nie wiedzial o procederze
Horn zaznaczył, że o stosowaniu takich praktyk dowiedział się dopiero na krótko przed spotkaniem z przedstawicielami EPA, które odbyło się 3 września.
Szef Volkswagena w USA wiedział o wadliwej emisji spalin od 2014 r. ale myślał, że inżynierowie nad tym pracują…
W opublikowanym wcześniej oświadczeniu Horn napisał, że już wiosną 2014 roku dowiedział się o możliwym naruszaniu obowiązujących w USA przepisów w sprawie emisji spalin. Poinformowano go jednocześnie o potencjalnej groźbie nałożenia kar przez EPA. Horn zaznaczył, iż wyszedł wtedy z założenia, że inżynierowie Volkswagena pracują wraz z EPA nad rozwiązaniem problemu.
Nie miał też wówczas pojęcia o stosowaniu oszukańczego oprogramowania, wyłączającego neutralizowanie spalin w trakcie normalnej eksploatacji samochodu.
W Niemczech koniec żartów, prokuratura w siedzibie koncernu. Szuka winnego
Tymczasem w Niemczech trwa intensywne śledztwo. Dzisiaj śledczy, którzy weszli do siedziby Volkswagena zabezpieczali dokumenty i nośniki danych, które mogą przydać się w śledztwie dotyczącym afery.
REKLAMA
Prokuratura bada personalną odpowiedzialność za oszustwo
Prokuratura chce wiedzieć, kto dokładnie odpowiada za oszustwo. Postępowanie w tej sprawie wszczęto pod koniec września.
Trzy tygodnie temu Volkswagen przyznał, że montował w swoich samochodach oprogramowanie zaniżające dane, dotyczące emisji spalin. Chodzi o blisko 11 milionów samochodów z silnikiem diesla.
Na początku 2016 r. ruszy akcja naprawiania 11 mln aut
Na początku przyszłego roku ma się rozpocząć gigantyczna akcja serwisowa. Właściciele pojazdów z niewłaściwym oprogramowaniem będą wzywani do warsztatów. Cała afera może kosztować Volkswagena kilkadziesiąt miliardów euro.
Przedstawiciele Volkswagena przeprosili w Kongresie USA za aferę spalinową
̶ W imieniu całej firmy chciałbym zaoferować szczere przeprosiny - powiedział szef amerykańskiej filii Volkswagena, podczas przesłuchania w Kongresie USA w związku z aferą spalinową. Test jego wystąpienia opublikowano w środę wieczorem.
REKLAMA
Afera w Volkswagenie. Co robić, jeśli nasz samochód ma wadliwy system?
Źr. TVN24 Biznes i Świat/x-news
Volkswagen deklaruje współpracę z wszystkimi urzędami
"Będziemy w pełni współpracować ze wszystkimi urzędami" - deklaruje Michael Horn w tekście swego wystąpienia. Podkreśla, że VW bierze całkowitą odpowiedzialność za to, co się stało, i prosi o cierpliwość, gdyż na wyjaśnienie całej sprawy potrzeba dużo czasu. "Nie mogliśmy jeszcze zbadać jej wszystkich aspektów" - zapewnia Horn.
Volkswagen wycofuje wnioski o dopuszczenie swoich najnowszych aut w USA. Chodzi o modele Golf, Jetta, Beetle, Passat i Audi A3.
Tymczasem Volkswagen postanowił wycofać wnioski o dopuszczenie do sprzedaży w USA nowych samochodów (rok modelowy 2016). Chodzi o modele aut z silnikami wysokoprężnymi, których dotyczyło dochodzenie EPA w sprawie naruszenia norm emisji spalin: Golf, Jetta, Beetle, Passat i Audi A3. "Współpracujemy z odpowiednimi urzędami, aby kontynuować proces certyfikacji" - zapewnił Horn.
REKLAMA
Amerykanie oskarżają Volkswagena o złamanie ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act)
EPA zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach. EPA mówi o złamaniu ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act) i wskazuje, że na producencie spoczywa obowiązek usunięcia zakwestionowanego rozwiązania z ok. 482 tys. samochodów. Na świecie może być ponad 11 mln aut z oprogramowaniem umożliwiającym fałszowanie testów toksyczności spalin.
„Lewe” oprogramowanie polepsza osiągi pojazdów, ale pogarsza emisję spalin
"Nie spodziewałem się, że coś takiego mogło się zdarzyć w Volkswagenie" - stwierdził Horn.
Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie ma umożliwiać uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.
Teoretycznie Volkswagenowi mogą grozić w USA kary w wysokości do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, czyli w sumie ponad 18 mld USD.
PAP, IAR, jk
REKLAMA
Polecane
REKLAMA