Raport: praca dla inżynierów w Polsce. Jaki to rynek i co motywuje specjalistów?
Na polskim rynku pracy brakuje inżynierów. Czy liczba zainteresowanych jest zbyt niska, a może dostępni kandydaci nie spełniają oczekiwań pracodawców?
2015-10-17, 07:20
– Ciężko jednoznacznie ocenić, czy rzeczywiście brakuje inżynierów. To nie jest tak, że nie ma ludzi na rynku pracy. Jednak kandydaci mają różne potrzeby. Pojawia się kwestia związana z dopasowaniem pracownika do konkretnego miejsca pracy – mówił Grzegorz Mródź, wiceprezes firmy Kamsoft.
Każdego „nowego” inżyniera w firmie trzeba przyuczyć
– Nie oczekujemy, że trafi do nas pracownik, który od razu będzie mógł wypełniać stuprocentowo swoje obowiązki. Mamy świadomość, że nową osobę trzeba będzie przyuczyć – stwierdził Mródź. – Trudno oczekiwać, by uczelnie dostarczały specjalistów z zakresu „najświeższych” technologii, zwłaszcza że klienci korzystają z dojrzałych rozwiązań, które powstały kilka lat temu. Praca polega na ich utrzymaniu, a nie na wdrażaniu nowych – dodał.
Firmy często muszą „douczać” inżynierów z nowych technologii
Inaczej do sprawy podchodzi spółka LGBS, gdzie znajomość najnowszych trendów w obszarze IT jest istotna. – Od naszych pracowników wymagamy znajomości nowoczesnych technologii. Potrzebujemy kadr, które są szkolone z najnowszych języków programowania – wyjaśnił Grzegorz Bohosiewicz, dyrektor personalny w LGBS. – Niestety z tym bywa różnie. Często to my musimy brać na siebie naukę w tym zakresie – ocenił.
Bohosiewicz podkreślił również, że coraz trudniej znaleźć kompetentnego inżyniera. Nie spowalnia to jednak potencjału firmy LGBS. – Jeśli dany rok jest rokiem pracownika, to owszem, ciężej o dobrego specjalistę. Jednak z powodu deficytu cierpią również nasi klienci, którzy w takiej sytuacji decydują się na powierzenie nam większej liczby zleceń – skomentował.
Z kolei Artur Pałasz, dyrektor centrum rekrutacji na Europę Centralną ZF TRW, zwrócił uwagę, że dostępność inżynierów jest uzależniona od branży i regionu.
Jest bezrobocie, a specjalistów brakuje
– Niektórzy dziwią się, że nie potrafimy znaleźć pracowników przy tak dużym bezrobociu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że są sektory, w których bezrobocie nie istnieje – wyjaśnił Pałasz. – Ponadto, w każdym regionie Polski deficyt na rynku pracy jest inny. Oczywiście pracodawcy mogą pomóc w relokacji pracownika. Problemem jest jednak znalezienie mieszkania w dobrej cenie w niektórych miastach – skomentował.
Kształcenie inżynierów a oczekiwania pracodawców
Jak wygląda współpraca uczelni z przemysłem w Polsce? Czy absolwenci są dobrze przygotowani do podjęcia pracy?
Jak zaznaczył Marek Gzik, pełnomocnik rektora ds. współpracy z przemysłem Politechniki Śląskiej, rynek pracy jest bardzo różnorodny. Rozbieżność oczekiwań firm Kamsoft i LGBS wobec kandydatów potwierdza jego słowa.
W Polsce dominuje ogólny profil kształcenia
– W Polsce wciąż dominuje profil ogólny. Staramy się, aby nasi absolwenci mieli otwarte umysły oraz umieli odpowiednio podejść do problemu i go rozwiązać – ocenił Gzik.
– Nadchodzi niż demograficzny. Aby być atrakcyjną uczelnią dla studentów, musimy dać im takie wykształcenie, by po ukończeniu edukacji nie mieli problemu ze znalezieniem pracy. Chętnie będziemy kształcić we współpracy z przemysłem. Pozostaje jednak pytanie, czy firmy zagwarantują pracę młodym, wyspecjalizowanym osobom. Biznes dużo mówi o kształceniu sprofilowanym, ale gdy przechodzimy do tematu zobowiązań, niestety, nie ma już tak wielkich chęci do rozmów – zaznaczył Gzik.
Anna Timofiejczuk, prodziekan ds. organizacji i rozwoju z Politechniki Śląskiej, podkreśliła, że Politechnika Śląska współpracuje z przemysłem i śledzi na bieżąco trendy z zakresu nowoczesnych technologii.
– Przemysł jest obecny na naszym wydziale m.in. poprzez obejmowanie patronatem naszych specjalności. Firmy wyposażają laboratoria uczelni. Niektóre z nich umożliwiają studentem testowanie swoich produktów – powiedziała Anna Timofiejczuk. – Ponadto mamy cykliczne spotkania z pracodawcami, a nasi studenci odbywają staże w spółkach.
Co motywuje inżynierów?
Jak stwierdził Grzegorz Mródź w ciągu ostatnich 30 latach zmieniło się podejście informatyków do zawodu. Pod koniec lat 90. Polska była w innym położeniu. Małe firmy dopiero rozwijały się i bazowały na prostych rozwiązaniach. Po wejściu do UE zaczęły napływać do kraju duże środki finansowe związane z wdrażaniem nowoczesnych technologii oraz ogromna liczba projektów, które wymagały sporej liczby specjalistów.
– Pojawiły się duże firmy z innymi oczekiwaniami. Oprócz znajomości IT, trzeba było mieć wiedzę z zarządzania, by umiejętnie prowadzić projekty – tłumaczył Mródź.
Zmieniły się również elementy motywujące. – Przed kryzysem – podobnie jak teraz – motywatorem było wynagrodzenie i dodatki, a także możliwość rozwoju. Natomiast podczas kryzysu na pierwszy plan wysunęła się stabilność zatrudnienia – skomentował Pałasz.
Pieniądze to nie wszystko
Pieniądz to czynnik, który przyczynia się do zmiany i wyboru miejsca pracy. Jednak nie dla każdego jest najbardziej istotny. Grzegorz Mródź podkreślił, że osoby bez doświadczenia mniejszą wagę przywiązują do oferowanej pensji, ponieważ najbardziej zależy im na poszerzeniu wiedzy i umiejętności.
– Wielu ludzi bardzo szybko orientuje się, że brakuje im doświadczenia. W wielu przypadkach już z góry wiedzą, że w danym miejscu będą pracować tylko przez jakiś czas. W efekcie na początku kariery informatycy często zmieniają pracę – ocenił Mródź.
– Co innego jest motywacją dla młodych osób, które dopiero wkraczają na rynek pracy. Inne rzeczy będą ważne dla pracownika z 20-letnim stażem – tłumaczy Pałasz. – Również szczebel piastowanego stanowiska ma wpływ na zaangażowanie. Dla pracowników niższego szczebla motywatorem są głównie pieniądze, które z kolei nie są kluczowe dla inżynierów – dodaje.
Bez doświadczenia ani rusz
By ukończyć uczelnię techniczną, student musi obowiązkowo odbyć dwutygodniową praktykę. Jak jednak podkreśliła Anna Timofiejczuk w większości przypadków staże są o wiele dłuższe.
– W 2010 r. mieliśmy wiele projektów, w ramach których młodzi otrzymywali wynagrodzenia za praktyki. Aby jednak dostać się na staż, studenci musieli wziąć udział w konkursie wewnętrznym. Sami też szukają pracodawców, u których mogliby zdobyć doświadczenie. Pod tym względem studenci bardzo się zmienili – powiedziała Timofiejczuk.
O zmianie tej mówi również Grzegorz Bohosiewicz. – Na pierwszym roku studiów zrozumiałem, że chcę rozpocząć pracę jak najszybciej i uzupełniać swoją wiedzę teoretyczną zdobywaną na uczelni. Wówczas byłem jedną z niewielu osób na roku, które pracowały. Dzisiaj jest odwrotnie. Informatycy mogą przebierać w ofertach pracy. Jeśli student nie odbył stażu na studiach, to musiał się przed nim naprawdę mocno bronić. Jako pracodawca dziwnie patrzę na absolwentów bez żadnego doświadczenia – skomentował.
Justyna Koc
*Artykuł powstał na podstawie panelu dyskusyjnego „AAA. Inżyniera pilnie przyjmę. Analiza sektorowa", który odbył się podczas konferencji Silesia HR Trends.