”Obok Mikołaja wybuchł pocisk”. Wystawa i zbiórka na leczenie chorych dzieci z Ukrainy [WYWIAD]

Zbieramy pieniądze dla ciężko chorych dzieci, które nie miałyby szans leczyć się na Ukrainie ze względu na wysokie koszty. Gromadzimy środki m.in. na aparat dla oddychania, protezy dla chłopca, któremu wybuch urwał obie nóżki i rękę – mówi portalowi PolskieRadio.pl Konrad Pruszyński, jeden z organizatorów wystawy ”Forgotten by World” ("I świat o nich zapomniał").

2015-10-22, 12:37

”Obok Mikołaja wybuchł pocisk”.  Wystawa i zbiórka na leczenie chorych dzieci z Ukrainy [WYWIAD]
Zdjęcie ze strony internetowej wystawy "Forgotten by world" (forgottenbyworld.com). Foto: forgottenbyworld.com

Wieczorem 22 października o godzinie 19 na Zamku Królewskim w Warszawie miał miejsce wernisaż wystawy wielkoformatowych zdjęć z rejonu wojny w Ukrainie. Środki z biletów i towarzyszącej ekspozycji aukcji będą przeznaczone na leczenie 19 dzieci z terenu objętego walkami.

Wojna Ukrainie dotknęła tysiące dzieci. Wiele z nich jest w ciężkim stanie psychicznym, ich rodzinom brakuje podstawowych rzeczy. W takich warunkach jedynym ratunkiem dla dzieci cierpiących na nieuleczalne lub przewlekłe choroby jest wsparcie i pomoc ludzi dobrej woli z zagranicy.

REKLAMA

Zapraszamy do przeczytania wywiadu ze współorganizatorem wystawy, Konradem Pruszyńskim z fundacji Expatria.

***

PolskieRadio.pl: Co można zobaczyć na wystawie ”Forgotten by World” („…I świat o nich zapomniał”)?

Konrad Pruszyński, stowarzyszenie Expatria:  Takich zdjęć nie można zobaczyć nigdzie indziej, robią niezwykłe wrażenie, zapierają dech w piersi. Są to wielkoformatowe obrazy świetnych reporterów, zupełnie nieporównywalne z tym, co można zobaczyć w Internecie.

REKLAMA

Swoje prace przedstawiają Polacy, Ukraińcy i Rosjanie, a wyboru dokonał fotoreporter obdarzony doskonałym okiem, laureat prestiżowych nagród, Jakub Szymczuk. Fotografie przedstawiają ludzi z terenów objętych wojną, pokazują też losy tych najsłabszych, najbardziej bezradnych i niewinnych – dzieci.

Wystawie, którą swoim patronatem objęła ambasada Ukrainy w Polsce, towarzyszy pokaz filmu obrazującego życie w Donbasie. Przedstawiamy też sylwetki dzieci, na których leczenie gromadzimy pieniądze.

Cały projekt będzie trwał około roku. Wystawa w Warszawie będzie przez jeden dzień, następnie pojedzie do Gdańska, do Niemiec do Hamburga, do czeskiej Pragi, na koniec pragniemy udać się do Kijowa.

REKLAMA

Fot. z archiwum Konrada Pruszyńskiego Na wschodzie Ukrainy.  Fot. z archiwum Konrada Pruszyńskiego

Celem wystawy jest zebranie środków na leczenie dziewiętnaściorga dzieci, wytypowanych przez fundację.

Tak. Dzieci z terenów wojny na Ukrainie nie mają często szans na leczenie. Jeśli jest ono drogie – ich jedyną szansą jest pomoc z zewnątrz.

Chcemy również przypomnieć o tym, że w sąsiednim kraju, z którym łączą nas stulecia wspólnej historii, w którym mamy przyjaciół, czasem rodzinę, toczy się wojna. Nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja. Z jednej strony mamy Rosjan, z drugiej Ukraińców, ale są i bojówki przestępcze, które starają się wykorzystać sytuację, a czasem walczą między sobą.

Wszystkiego brakuje. Ludzie, którzy uciekają przed wojną, mogą tuż po wyjeździe potem dostać od znajomych wiadomość, że ich mieszkanie zostało splądrowane. Tak było z poznaną przeze mnie rodziną z Mariupola. Nie mają do czego wracać.

Brakuje pieniędzy na wszystko. Rozmawiałem z kobietą z Ługańska, która uciekła stamtąd i żyje w osiedlu kontenerowym dla przesiedleńców. Ma 40 euro emerytury, 20 euro tzw. "przesiedleńczego”. Ma ciężko chore dziecko, a preparaty, które powinna dla niego kupować kosztują po kilkaset euro. Klinika pediatryczna w Zaporożu nie ma na to pieniędzy. I w takich realiach, przy ciężkiej chorobie, przetrwać pomoże tylko wsparcie zewnętrzne.

REKLAMA

Na Ukrainie wiele się zmieniło, obudziło się społeczeństwo obywatelskie, ludzie są bardziej otwarci, organizują się. To krzepiące. Ale nadal to za mało. Tu jest duże pole do działania dla sąsiadów, Polaków.

Jak znaleźliście chore dzieci, którym chcecie pomagać?

Jak mówiliśmy, zbierane są środki na leczenie 19 dzieci. Niektóre z nich zgłoszono bezpośrednio do mnie, bo działam już 12 lat. Piszą do mnie ludzi z Caritasu, siostry zakonne, księża z Ukrainy, organizacje pozarządowe. Część chorych odnaleźliśmy podczas naszej podróży po wschodzie Ukrainy.

Zniszczony w czasie walk blok mieszkalny. Fot. Konrad Pruszyński Zniszczony w czasie walk blok mieszkalny. Fot. Konrad Pruszyński

Gdzie był pan na Ukrainie?

Podróżowałem m.in. po Zaporożu. Byłem tam w miasteczku kontenerowym dla przesiedlonych, w tymczasowym domu dziecka. Spotkałem się też z rodzicami dzieci, które chcemy leczyć za środki zebrane z tej wystawy.

REKLAMA

Wśród nich jest 11-letni Mikołaj – spotkałem się z jego matką w szpitalu w Zaporożu. Pochodzi z miejscowości Wołodarskoje pod Mariupolem. 24 sierpnia znalazł z trzema kolegami dwa pociski RPG. Jeden pocisk rozmontowali. Drugiego nie zdołali, podpalili go i wybuchł. Dwóch chłopców, sąsiadów, zginęło, podobnie czteroletni brat Mikołaja. Jego samego uratowali lekarze wojskowi. Trafił w śpiączce do szpitala na Zaporożu. Przeszedł z osiem operacji, teraz jest bez nóg i z tylko jedną ręką, ma oszpeconą twarz, stracił wszystkie zęby. Półtora tygodnia temu rozmawiałem z jego matką, patrzyła się nieprzytomnym, nierozumiejącym niczego wzrokiem... Straciła jedno dziecko, drugie jest bez ręki, bez nóg, wciąż nie potrafi dojść do siebie.

Chcemy zaprosić chłopca do Polski i zorganizować mu protezy. Trzeba działać szybko, by pamięć mięśni nie zanikła.

Wciąż i wciąż  spływają do nas zgłoszenia o ciężko chorych dzieciach. Daniła z Doniecczyzny jest  chory na dystrofię mięśniową Duchenne'a. To śmiertelne schorzenie, ale można temu dziecku przedłużyć życie. W Stanach Zjednoczonych ludzie żyją z tą chorobą ponad 40 lat. Chory potrzebuje jednak koniecznie aparatu do oddychania, bo wiele dzieci z tą chorobą dusi się podczas snu. Aparat dostarcza tlenu i informuje o tym, jaki jest stan oddychania u chłopca.

Rodzice Daniły znaleźli mieszkanie kilkadziesiąt kilometrów od Kijowa. Mieszkają przy lotnisku na prowincji, w dawnym pomieszczeniu-przebieralni dla pilotów. To jeszcze jedna trudność, z którą muszą obecnie mierzyć się Ukraińcy, zwłaszcza przesiedleni - nie jest łatwo znaleźć mieszkanie, chętnych jest bardzo wielu, ceny są za wysokie.

REKLAMA

Dzieci na wschodniej Ukrainie potrzebują pomocy materialnej i wsparcia. Fot. Konrad Pruszyński Dzieci na wschodniej Ukrainie potrzebują pomocy materialnej i wsparcia. Fot. Konrad Pruszyński

Wiele dzieci ma problemy psychologiczne, stany lękowe. Chłopiec, którego spotkałem podczas spotkania z przesiedleńcami wzdrygał się na widok dorosłego, okazywał lęk, uciekał, odchodził na stronę. Są też dzieci, które do momentu wybuchu konfliktu były spokojne, zrównoważone, chodziły do szkoły, miały świetne wyniki, a teraz mają napady płaczu, krzyki, rozrywają na sobie ubrania... Wiele dzieci jest straumatyzowanych. Potrzebują diagnozy medycznej, by wykluczyć schorzenia natury chorobowej i długotrwałej terapii psychologicznej. Ale jak znaleźć psychologów na ukraińskiej prowincji?

Wszystkim tam jest bardzo ciężko, ludzie nie wiedzą, czy uciekać, czy nie. Czują się niepewnie. Nie wiedzą, czy zostawić wszystko i ratować życie, co ich czeka? Niektórzy są w rozpaczliwej sytuacji. Wszystkiego brakuje, doskwiera bieda. Potrzebna jest pomoc!

***

REKLAMA

Początek wernisażu dziś, 22 października o godzinie 19, na Zamku Królewskim w Warszawie (w Arkadach Kubickiego).

Strona wydarzenia http://www.forgottenbyworld.com/

Profil wydarzenia na Facebooku: https://www.facebook.com/events/887089024714615/

***

Z Konradem Pruszyńskim rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Na wschodzie Ukrainy sytuacja jest wciąż niepewna. Fot. z archiwum Konrada Pruszyńskiego Na wschodzie Ukrainy sytuacja jest wciąż niepewna. Fot. z archiwum Konrada Pruszyńskiego

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej