Niewidomi pozwali restaurację za niewpuszczenie ich z psami
Jawna dyskryminacja czy zwykłe nieporozumienie? Dwoje niewidomych żądają od warszawskiej restauracji przeprosin i łącznie 50 tysięcy złotych na cele charytatywne za incydent sprzed dwóch lat. Chcieli wtedy wejść do restauracji z psami-przewodnikami, ale obsługa zaproponowała im tylko miejsca na zewnątrz.
2015-11-04, 15:01
Posłuchaj
W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces cywilny w tej sprawie. Skarżący lokal niepełnosprawni Dorota Ziental-Sobkowicz i Sebastian Grzywacz podkreślają, że powodem odmowy wstępu do restauracji było to, że towarzyszyły im psy.
- Nie wolno tam wchodzić z psami. Tłumaczenia, że jest to pies asystujący i wyciąganie certyfikatów nie przynosiło żadnego rezultatu - powiedziała po rozprawie Dorota Ziental-Sobkowicz.
- Padł argument, że psy pogryzą dzieci i żebyśmy usiedli na zewnątrz - tłumaczył z kolei Sebastian Grzywacz. Dodał, że tego dnia w Warszawie była nagła zmiana pogody i burza, dlatego chcieli usiąść wewnątrz.
Zeznający w środę przed sądem pracownicy restauracji przekonywali, że tego dnia w lokalu nie było miejsca, więc zaproponowali stoliki na patio. Podkreślali, że w niedziele prowadzone są rezerwacje, bo sprzedaż jest w formie szwedzkiego stołu. Dlatego nie było miejsca wewnątrz. - To nieporozumienie - mówił ich adwokat Leszek Kot. Według niego proces jest wynikiem pieniactwa powodów.
REKLAMA
W tej sprawie odbył się już jeden proces o wykroczenie ze strony obsługi restauracji, ale sąd uniewinnił oskarżonych. W trybie cywilnym o swoje prawa w sądzie będą też walczyć przedstawiciele restauracji, którzy uważają, że ich dobre imię zostało naruszone.
mr
REKLAMA