Mecz grozy w Paryżu. Stolica Francji zaatakowana przez islamistów
To miał być tylko towarzyski mecz Niemcy - Francja na Stade de France. W trakcie spotkania, w okolicach stadionu oraz w centrum stolicy Francji doszło do serii zamachów terrorystycznych.
2015-11-14, 12:00
Posłuchaj
Dziennikarka radiowej Jedynki Małgorzata Raducha o sytuacji w Paryżu/IAR
Dodaj do playlisty
- W pierwszej połowie meczu usłyszeliśmy dwa potężne wybuchy, ale myśleliśmy, ze to race czy petardy odpalone przez kibiców - relacjonuje Radiu Merkury mieszkaniec Poznania Zbyszko Zalewski, który oglądał spotkanie z trybun stadionu.
- Po jakimś czasie nas stadionem zaczęły latać helikoptery. - Byliśmy przekonani, że wykorzystane zostały do filmowania meczu z góry. W drugiej połowie dotarła do nas informacja o tym, co dzieje się na zewnątrz - opowiada Zalewski.
Wybuchy mogli także usłyszeć widzowie oglądający transmisje telewizyjną.
REKLAMA
Na trybunie honorowej zasiadał prezydent Francji Francois Hollande. Został szybko ewakuowany, ale meczu nie przerwano zżeby uniknąć wybuchu paniki. Po spotkaniu część kibiców pozostała na stadionie, obawiając się go opuścić. Wiele osób zeszło z trybun na murawę.
STORYFUL/x-news
Całkowity paraliż Paryża
Mieszkańcy stolicy Francji obudzili w nowej rzeczywistości. Na ulicach ich miasta widać policję i wojsko, nie działa komunikacja miejska. Panuje atmosfera strachu - relacjonuje z jednej z podparyskich miejscowości dziennikarka radiowej Jedynki Małgorzata Raducha.
Dziennikarka mówiła w Polskim Radiu 24, na rogatkach stoją posterunki sprawdzające kto wjeżdża lub wyjeżdża ze stolicy.
REKLAMA
Jak podkreśliła Raducha, paryżanie są nie mogą uwierzyć w to, co się stało. - Panuje taka atmosfera milczącej żałoby - zaznaczyła dodając, że zatłoczone zazwyczaj kawiarenki i restauracje teraz są puste i ciche.
Dziennikarka oceniła, że mimo początkowego chaosu, służbom sprawnie udało się opanować sytuację. - Nie było widać w ich działaniach żadnego pogubienia - mówiła.
W serii zamachów terrorystycznych, do których doszło w piątek wieczorem w Paryżu, zginęło 127 osób. Ataki przeprowadzono w różnych miejscach miasta, m.in. w pobliżu Stade de France i w sali koncertowej Bataclan, gdzie przetrzymywano zakładników. W związku z tragicznymi wydarzeniami prezydent Francji ogłosił stan wyjątkowy na kontynentalnym terytorium kraju i na Korsyce oraz podjął decyzję o zamknięciu granic.
Odpowiedzialność za ataki wzięło na siebie Państwo Islamskie. Jak poinformowano w oficjalnym oświadczeniu, była to odpowiedź na "obrażanie proroka Mahometa i naloty na terytorium Państwa Islamskiego".
REKLAMA
Dżihadyści podali też, że ośmiu ich bojowników, którzy zaatakowali w Paryżu było wyposażonych w karabiny szturmowe oraz w tzw. pasy szahida, służące do samobójczych zamachów.
Islamiści zapowiedzieli, że Francja nadal będzie jednym z jego głównych celów, o ile Paryż będzie angażował się w walkę z dżihadystami.
IAR/iz
REKLAMA
REKLAMA