Brudna kampania w Dniepropietrowsku przed drugą turą wyborów
Trwa druga tura wyborów lokalnych na Ukrainie. W Dniepropietrowsku o oddane 15 listopada głosy ubiegają się Ołeksandr Wiłkuł z Opozycyjnego Bloku i Borys Fiłatow z partii UKROP.
2015-11-15, 01:00
Posłuchaj
- W drugiej turze najważniejsze wybory odbywają się w Dniepropietrowsku - twierdzi Wadym Hołowczenko, obserwator ukraińskiej Opory, która zajmuje się monitorowaniem procesu wyborczego. W ostatnich dniach kampania stawała się coraz bardziej napięta. Pojawiło się dużo czarnego PR. Obaj kandydaci twierdzili, że to oni padli jego ofiarą. Natomiast rezultat wyborów jest otwarty, bo żaden z kandydatów nie osiągnął znaczącej przewagi.
Achmetow kontra Kołomojski
W drugiej turze wyborów lokalnych spotykają się kandydaci na merów, którzy w pierwszej turze uzyskali mniej niż 50 procent głosów. Tak było między innymi w Dniepropietrowsku. 25 października były wicepremier Ołeksandr Wiłkuł i deputowany do Rady Najwyższej Borys Fiłatow dostali odpowiednio 37,94 i 35,78 procent głosów.
Opozycyjny Blok to nowe wcielenie Partii Regionów, związanej z byłym prezydentem Wiktorem Janukowyczem, który uciekł z kraju na skutek protestów na Majdanie. W powszechnym przekonaniu, Opozycyjny Blok jest jednak wspierany przez tego samego oligarchę - Rinata Achmetowa, najbogatszego Ukraińca.
Powiązany Artykuł
Wybory na Ukrainie. Niepewny sukces demokracji
UKROP to skrót od Ukraińskiego Zjednoczenia Patriotów. Za partią stoi drugi najbogatszy oligarcha Ihor Kołomojski, który przez rok był gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego. Fiłatow był jego zastępcą. – Kołomojski jest jednym z naszych sponsorów, ale tylko jednym z wielu – twierdzi przewodniczący partii, a jeszcze niedawno biznesmen, Hennadij Korban. Lider UKROP do 31 grudnia jest w areszcie domowym. Przeciwko Korbanowi jest otwartych siedem postępowań karnych. Najpoważniejsze oskarżenie dotyczy porwania jednego z urzędników.
REKLAMA
Czarny PR
Do piątku cały Dniepropietrowsk był obwieszony plakatami wyborczymi. Zgodnie z ukraińskim prawem wszystkie powinny zniknąć w piątek o północy. W praktyce bywa z tym różnie.
Przed ciszą wyborczą w centrum miasta dominowała reklama wyborcza Fiłatowa. "Sławna przeszłość, silna przyszłość!" - brzmi hasło na ogromnym plakacie na jednym z centralnych budynków w mieście. Niedaleko reklama kontrkandydata głosi: "Mniej polityki, więcej działania". W sobotę plakaty się trochę zmieniły i zniknął dopisek "Wiłkuł nasz mer". W autobusach co jakiś czas może było napotkać plakat z wizerunkiem kandydata Opozycyjnego Bloku. Obserwatorzy Opory podkreślają jednak, że wyborcza agitacja w transporcie publicznym jest niezgodna z prawem.
Więcej jest jednak plakatów, do których nikt się oficjalnie nie przyznaje. Wzdłuż ulicy Marksa, centralnej arterii Dniepropietrowska, ciągną się plakaty ze spokojnym Dniepropietrowskiem i zrujnowanym Donieckiem. Zdjęcie pierwszego miasta jest w ramce z motywami zielono-białymi (kolory partii UKROP), a fotografia największego miasta Donbasu jest na niebieskim tle. To barwy Opozycyjnego Bloku. Na plakatach nie ma informacji, kto je finansuje. Biorąc pod uwagę, że znajdują się w gazetach agitacyjnych Fiłatowa, trudno mieć wątpliwości.
W wielu miejscach wiszą plakaty mniej oczywiste. Jak na przykład: "Dniepropietrowsku jest potrzebny mer pracoholik, a nie cham-alkoholik". Kolory sugerują raz jedno ugrupowanie polityczne, raz drugie. W sztabie Wiłkuła twierdzą, że to czarny PR wymierzony w nich, a u Fiłatowa, że to ich kandydat padł ofiarą pomówień.
REKLAMA
Walka o elektorat
W ostatnich dniach kampanii wyborczej kandydaci spotykali się z wyborcami, aby przekonać ich do poparcia. Wiłkuł przede wszystkim zwracał się do pracowników przemysłu i emerytów. Przekonywał, że uda się obniżyć ceny na usługi komunalne. - Aby tego dokonać wykorzystamy najlepsze europejskie doświadczenie, w szczególności niemieckie. W związku z tym spotykałem się z władzami Berlina - mówił podczas spotkania z mieszkańcami wsi Myrne. Wiłkuł lubił podkreślać swoje obycie w świecie i znajomości w Europie. Na stronie osób, które go popierają, można znaleźć cytat między innymi byłego prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego: "Wiłkuł bardzo dobrze wie jak wykorzystać decentralizację, rozwijać miasto, iść proeuropejską drogą i przyciągać inwestycje z Europy i świata".
Fiłatow z kolei podkreśla, że szuka poparcia wśród osób aktywnych społecznie - biznesmenów, lokalnej inteligencji, studentów, wolontariuszy, żołnierzy. Dlatego to głównie z nimi spotykał się na finiszu kampanii. W ostatni dzień odwiedził także Dniepropietrowską Fabrykę Rozjazdów, gdzie wystąpił przed robotnikami. Sugerował, że gdy do władzy dojdzie jego kontrkandydat, przedsiębiorstwo może mieć problemy. – Proszę was, abyście 15 listopada poszli na wybory. Niezależnie od pogody, od tego, czy będzie nudno, czy będzie chciało się pójść do parku. Może wam się nie podobać Fiłatow, ale obrońcie swoje miejsca pracy - przekonywał. - Proszę was, abyście wybrali naszego prawdziwego mera – apelował jeden z przedstawicieli fabryki, który prowadził spotkanie z Fiłatowem. – Dokonacie prawidłowego wyboru? - pytał. - Tak - leniwie odkrzyknęła sala.
Świństw nie będzie
Komentatorzy wskazują jednak, że sytuacja pozostanie niepewna aż do ogłoszenia wyników. - W związku z tym, że wyniki są niejasne odczuwa się napięcie w społeczeństwie i sztabach kandydatów - mówi Hołowczenko. Prawy Sektor już jakiś czas temu zapowiedział, że nie dopuści, aby Wiłkuł był merem. W partii UKROP panuje przekonanie, że ich kandydat może paść ofiarą fałszerstw wyborczych. Korban zapewniał jednak, że w takiej sytuacji będą wykorzystywać wyłącznie legalne instrumenty, jak sądy. - Nie będziemy u siebie w domu palić opon, robić prowokacji ani żadnych świństw - przekonywał.
Paweł Pieniążek
REKLAMA
REKLAMA