Polska elektrownia atomowa sfinansowana przez Chiny? Nie ma rozmów
Nie ma rozmów o chińskim zaangażowaniu w polską energetykę jądrową. Tak twierdzi prezydencki doradca, Krzysztof Szczerski, towarzyszący prezydentowi Andrzejowi Dudzie z wizytą w Chinach. Zapewnia, że nie prowadzimy z Chinami rozmów dotyczących programu jądrowego. Eksperci oceniają jednak, że o ile Chińczycy nie posiadają technologii przydatnej w Polsce, to mogliby zaangażować się w ten wielki projekt kapitałowo.
2015-11-24, 19:08
Posłuchaj
W chińskich mediach pojawiły się spekulacje dotyczące ewentualnego porozumienia w zakresie energii jądrowej między Pekinem a Warszawą. Jednak Krzysztof Szczerski zdementował te informacje. Jak mówił w Suzhou, Chiny chciałyby wejść na rynek środkowoeuropejski. Jednak w tej chwili Polska nie planuje podpisania umowy w tej sprawie.
Chińczycy nie mają technologii, ale szybko się uczą
Ekspert portalu wysokienapiecie.pl, Rafał Zasuń wyjaśnia, że Chińczycy nie mają technologii pozwalającej wybudować odpowiednią elektrownię atomową w Polsce. Z najnowszych, certyfikowanych w Unii Europejskiej technologii korzystają, według rozmówcy IAR firmy amerykańskie, francuskie, japońskie i rosyjskie.
Ekspert podkreśla, że Chińczycy korzystają z doświadczeń tych krajów, które stawiają u nich elektrownie jądrowe. Szybko uczą się nowych technologii.
Chiny mają za to kapitał i wykorzystują go już w Europie przy projektach atomowych
Brak współpracy obecnie nie wyklucza nawiązania jej w przyszłości. Polska mogłaby skorzystać na finansowaniu inwestycji z Państwa Środka. Chiński kapitał już teraz zaangażowany jest w inwestycje jądrowe w Europie.
REKLAMA
Chińskie media donosiły o możliwym zaangażowaniu tego kraju we współprace w dziedzinie energii jądrowej. Podczas przemówienia otwierającego szczyt państw Europy Środkowo-Wschodniej i Chin w Suzhou premier tego kraju Li Keqiang stwierdził, że Chiny wraz z Francją ustaliły opracowanie projektu jądrowego w kraju trzecim.
Prezydent Andrzej Duda przebywa z kilkudniową wizytą w Chinach. W grupie "16+1", oprócz Chin, znajdują się: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia, Chorwacja, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania i Macedonia. Podczas czwartego szczytu w Suzhou większość krajów była reprezentowana przez premierów. Chorwację reprezentował przewodniczący parlamentu, a Rumunię i Słowację - wicepremierzy.
IAR, PAP, jk
REKLAMA