Liga Europy: Lech Poznań i Legia Warszawa chcą czegoś więcej niż tylko godnego pożegnania
Przed czwartkowymi meczami ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Europy piłkarze Lecha i Legii zachowali niewielkie szanse awansu do 1/16 finału. Muszą jednak liczyć nie tylko na siebie. Poznaniacy podejmą Basel, a warszawski zespół zagra na wyjeździe z Napoli.
2015-12-10, 12:00
Posłuchaj
Trener Lecha Jan Urban ma nadzieję, że w czwartym w tym sezonie meczu z FC Basel mistrzowie Polski wreszcie odniosą zwycięstwo (IAR)
Dodaj do playlisty
Legia wygra z Napoli, które w tej edycji Ligi Europy nie poniosło jeszcze porażki i zapewni sobie awans do fazy pucharowej rozgrywek?
Już ten scenariusz brzmi nieprawdopodobnie, a do tego dochodzą dodatkowe warunki, które muszą zostać spełnione - wicemistrzowie Polski muszą liczyć na remis w drugim spotkaniu grupy D, w którym zmierzą się duńskie FC Midjtylland i belgijski Club Brugge.

Znów będzie widać różnicę klas?
Nadzieja warszawskiego klubu nie gaśnie, a ułatwieniem w ostatnim grupowym spotkaniu może być to, że mające już awans Napoli nie musi grać najmocniejszym składem. Problem w tym, że już w poprzednim meczu Włosi przyjechali na mecz z Legią w rezerwowym zestawieniu, co jednak nie przeszkodziło im wywieźć ze stolicy Polski pewnego i zasłużonego zwycięstwa 2:0.
Poprzednie spotkanie tych zespołów na początku października w pełni pokazało, jak dużo dzieli obie drużyny. Napoli udzieliło Legii prawdziwej lekcji, z której piłkarze i sztab szkoleniowy muszą wyciągnąć wnioski.
REKLAMA
W swoim najbliższym meczu w Serie A Napoli zmierzy się w prestiżowym starciu z Romą. W ostatniej kolejce podopieczni Maurizio Sarriego nieoczekiwanie przegrali 2:3 z Bologną i na pewno będzie im zależeć na tym, by sięgnąć po komplet punktów i nie tracić dystansu do prowadzącego w tabeli Interu.
Sądząc po zapowiedziach piłkarzy i sztabu szkoleniowego Legii, zespół nie jedzie do Neapolu jak na stracenie.
- Nie odpowiadamy za wyniki innych drużyn, nie ma rozstrzygniętych meczów przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Naszym zadaniem jest dobrze wypaść w Neapolu i osiągnąć korzystny rezultat. Mamy świadomość, że rywale chcą zdobyć trzy punkty, ale my wciąż liczymy się w walce o awans i chcemy zrobić swoje - powiedział trener Legii Stanisław Czerczesow.
Na ile sprawdzą się słowa rosyjskiego szkoleniowca? Początek spotkania FC Napoli - Legia Warszawa o godzinie o godzinie 19.
REKLAMA
- Nie zagramy przeciwko poszczególnym klasowym piłkarzom, tylko z całą drużyną. Ostatnio mamy dobrą passę i dzięki temu jesteśmy lepiej przygotowani do tego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że Włosi będą chcieli zdobyć komplet punktów w grupie, ale naszym zadaniem jest im to utrudnić - powiedział Guilherme.
Warszawianie w Ekstraklasie gonią sensacyjnego lidera z Gliwic, w swoim ostatnim spotkaniu pokonali Wisłę Kraków 2:0, ale w ich grze jest jeszcze sporo do poprawienia. We wtorek wzmocnieniem klubu został znany kibicom z występów przy ulicy Łazienkowskiej Artur Jędrzejczyk, wypożyczony z FK Krasnodar.
Piłkarz wraca do miejsca, w którym jego kariera nabrała skrzydeł, ma też nadzieję na wywalczenie miejsca w składzie reprezentacji Polski na Euro 2016.
Legia potrzebuje wzmocnień, kibice czekają na rozpoczęcie zimowego okienka transferowego, w którym Stanisław Czerczesow będzie miał okazję do tego, by zrobić kolejny krok w przebudowie wicemistrza Polski. Priorytetem w tym sezonie jest jednak sprawienie, by mistrzowski tytuł po roku powrócił do Warszawy.
REKLAMA
Źródło: Legia.com/x-news
Do czterech razy sztuka?
Występujący w grupie I "Kolejorz" podejmie szwajcarski FC Basel, który ma 10 punktów i już przed tygodniem zagwarantował sobie awans z pierwszego miejsca. Lech i Belenenses wywalczyły po pięć oczek. Dwa punkty więcej od nich zgromadziła Fiorentina, która podejmie zespół z Lizbony.
Lech, by awansować do kolejnej rundy, musi wygrać swoje spotkanie i liczyć na niską porażkę Fiorentiny, której piłkarzem jest Jakub Błaszczykowski. Skrzydłowy wraca po kontuzji, której doznał na meczu reprezentacji. Opuścił z jej powodu 4 spotkania.

FC Basel to ekipa świetnie znana lechitom - w tym sezonie rywalizowali z nią w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, a potem los rzucił je do tej samej grupy w Lidze Europy. Niezbyt odległe wspomnienia nie są jednak najlepsze - w trzech dotychczasowych spotkaniach górą byli podopieczni Ursa Fischera, i praktycznie we wszystkich to Szwajcarzy byli stroną dominującą, lepszą piłkarsko i bardziej dojrzałą.
REKLAMA
- Trzeba znaleźć sposób i nie pozwolić dać się pokonać po raz czwarty, a najlepiej po prostu wygrać. Mamy niewielkie szanse awansu, ale by o tym myśleć, musimy przede wszystkim odnieść zwycięstwo - podkreślił trener Lecha Jan Urban.
Mistrz Polski pod wodzą tego trenera zażegnał kryzys, od siedmiu spotkań we wszystkich rozgrywkach pozostaje niepokonany, w Ekstraklasie zanotował pięć kolejnych zwycięstw i pnie się w górę tabeli, zostawiając za sobą traumatyczne przeżycia z początku sezonu.
Źródło: Foto Olimpik/x-news
W europejskich pucharach przebudzenie nastąpiło jednak późno i o awans będzie wyjątkowo trudno. Przekleństwem Lecha pozostaje słaba skuteczność - w 5 dotychczasowych meczach Ligi Mistrzów strzelił zaledwie 2 bramki, obie w spotkaniu z Fiorentiną, które zakończyło się szczęśliwym zwycięstwem i przedłużyło szanse na awans mistrza Polski do kolejnej rundy.
REKLAMA
- Wpierw gramy o zwycięstwo z FC Basel, a dopiero potem będziemy interesować się wynikiem drugiego meczu. Skupmy się na swoim zadaniu, bo gorzej jakby we Florencji był dobry wynik dla nas, a my byśmy nie wygrali. Musimy zagrać dobry mecz na poziomie, który ostatnio prezentujemy. Mamy szanse, ale musimy być skoncentrowani. Czasami ma się w meczu jedną albo dwie sytuacje i trzeba je wykorzystać. Gramy teraz taki mecz, w którym musimy być bardzo skuteczni - mówił przed spotkaniem Dawid Kownacki.
Zarówno Lech, jak i Legia chcą w ostatnich spotkaniach fazy grupowej powalczyć o coś więcej niż tylko godne pożegnanie z europejskimi pucharami, ale słabe początki rozgrywek pozostawiły w tabelach ich grup ślad, którego nie da się zmazać.
Jeśli którykolwiek z zespołów wywalczy sobie prawo do dalszej gry, będzie można mówić o prawdziwej sensacji. Jeśli zaś będą to ostatnie dwa spotkania z udziałem polskich drużyn w Lidze Europy, to piłkarze na pewno postarają się o to, żeby zachować twarz przy pożegnaniu.
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA