MŚ piłkarek ręcznych: odmieniona drużyna Kima Rasmussena
Wielka w tym zasługa trenera Kima Rasmussena, że po wcześniejszych niezbyt udanych występach w fazie grupowej, na zwycięski mecz z Węgierkami w 1/8 finału mistrzostw świata w Danii (24:23), na boisko wyszła odmieniona drużyna - uważają polskie zawodniczki.
2015-12-15, 18:49
Posłuchaj
Sylwia Urban (PR1) - Polki awansowały do ćwierćfinału MŚ piłkarek ręcznych (Kronika Sportowa)
Dodaj do playlisty
Powiązany Artykuł
Polki zmęczone, ale szczęśliwe po awansie
- Dostałyśmy lekcję, bo to co reprezentowałyśmy w ostatnich meczach było naprawdę tragiczne. Trener musiał postawić nam swoje warunki: powiedział nam co nieco, co nieco pokazał. Jak widać to dało efekt - wyjawiła obrotowa reprezentacji Hanna Sądej.
Kadrowiczki chyba lubią swojego selekcjonera, bo wypowiadają się o nim z szacunkiem i w samych superlatywach. - Trener Rasmussen jest taką osobą, która czasami lubi się pośmiać, czasami potrafi pokazać, że jest wymagającym szkoleniowcem. To na pewno miało na nas wpływ, że wygrałyśmy z Węgierkami – dodała Sądej.
Zapytany czego takiego dokonał, że jego zespół w 1/8 finału wreszcie pokazał na co go stać, odpowiedział, że to wynik wielu rozmów i wzajemnego zaufania. - Przeprowadziliśmy odpowiednie rozmowy. Ten zespół ma charakter. Nieważne co było w przeszłości, my zawsze patrzymy w przyszłość. To jedna z mocnych stron tego teamu. Mamy w zespole wspaniałą atmosferę. Co się uwidacznia szczególnie gdy gra z nożem na gardle. Wtedy trzymamy się razem. Zazwyczaj gdy mamy ostatnią szansę wówczas sprężamy się jeszcze bardziej i wykonujemy największą robotę - podkreślił.
Jako niezwykle ważną cechę swojego zespołu wymienił konsekwencję w dążeniu do zwycięstwa, nawet jeśli nie wszystko układa się po ich myśli. - Staram się wpoić drużynie mentalność zwycięzców, dlatego my nigdy nie odpuszczamy. Jeśli nawet mamy przestój, dziesięć minut gorszej gry, ciągle liczymy na zdobycie gola w następnej akcji, na zatrzymanie rywalek. Ja wierzę w dziewczyny, a one wierzą w moje pomysły – podsumował trener.
PolskieRadio.pl/Paweł Kurek
REKLAMA
man
REKLAMA