Puchar Polski: Zawisza Bydgoszcz ograł Śląsk Wrocław i dołączył do grona półfinalistów
Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz uzupełnili skład półfinalistów Pucharu Polski. W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym bydgoski klub wygrał we Wrocławiu ze Śląskiem 2:1 (0:0); w pierwszym meczu było 0:0.
2015-12-16, 22:33
Posłuchaj
Lepiej spotkanie rozpoczął Zawisza, który wysokim pressingiem nie pozwalał gospodarzom na wyjście nawet z własnej połowy, a sam szybkim rozgrywaniem piłki z dużą łatwością przedostawał się w obrębie pola karnego wrocławian. Bydgoszczanie mogli swoją przewagę udokumentować golem, ale strzał głową Szymona Lewickiego z dziesięciu metrów minął bramkę.
Impetu gościom starczyło na kwadrans i później zaczęła się zarysowywać przewaga Śląska. Podopieczni trenera Romualda Szukiełowicza mieli jednak duże problemy z przebiciem się przez zagęszczoną defensywę przyjezdnych. A jeżeli już to udało się im uczynić, fatalnie pudłowali. Najlepsze okazje miał Kamil Biliński, który najpierw z linii pola karnego nie trafił w bramkę, a kilka chwil powtórzył swój „wyczyn”, ale z jeszcze bliższej odległości.
Swoją szansę miał w tym czasie także Zawisza, a sprezentowali mu ją sami piłkarze Śląska. Paweł Zieliński w prosty sposób stracił piłkę na własnej połowie, ale Lewicki przegrał pojedynek sam na sam z Jakubem Wrąblem.
Już pierwsza akcja po przerwie mogła, a nawet powinna przynieść gola gospodarzom. Po dośrodkowaniu Flavio Paixao mocno zakotłowało się w polu karnym Zawiszy i kiedy wydawało się, że Krzysztof Ostrowski musi trafić do siatki, w ostatniej chwili jego strzał zablokował jeden z obrońców gości.
REKLAMA
Śląsk w drugiej połowie sprawiał lepsze wrażenie, miał optyczną przewagę, ale zawodził pod bramką rywali. Szanse na gola mieli m.in. Biliński, Dudu Pariba oraz Paweł Zieliński, ale w dogodnych sytuacjach nie potrafili nawet trafić w bramkę.
Nieporadność wrocławian w końcu się zemściła. W 69. minucie Jakub Smektała uciekła Kamilowi Dankowskiemu i dośrodkował z końcowej linii. Ani Adam Kokoszka, ani Wrąbel nie przecięli podania i Lewicki z bliska wpakował piłkę do siatki.
Gospodarze rzucili się do ataku i już pięć minut później doprowadzili do remisu. Po długim podaniu Biliński źle przyjął piłkę, ale obrońcy Zawiszy nie zdołali wybić piłki i napastnik Śląska płaskim strzałem trafił w bramkę i pokonał Damiana Węglarza.
Po kolejnych czterech minutach ponownie jednak prowadzili przyjezdni, a do bramki trafił Kamil Drygas. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym Śląska Wrąbel zdołał odbić pierwszy strzał, ale wobec dobitki pomocnika Zawiszy był już bezradny.
REKLAMA
Ten gol praktycznie rozstrzygnął losy dwumeczu, bo w tym momencie Śląsk, aby awansować musiał zdobyć dwie bramki. Wrocławianie uzyskali zdecydowaną przewagę i gra już do końca toczyła się praktycznie tylko na połowie gości, ale ci broniąc się całym zespołem nie dali już sobie wydrzeć awansu do półfinału Pucharu Polski.
Wcześniej awans do półfinałów wywalczyły zespoły Lecha Poznań, Legii Warszawa i Zagłębia Sosnowiec.
Po meczu Śląsk Wrocław – Zawisza Bydgoszcz (1:2) powiedzieli:
Maciej Bartoszek (trener Zawiszy): Najważniejszy cel osiągnęliśmy, bo bardzo chcieliśmy przejść dalej. Obawialiśmy się tego meczu i z wielkim szacunkiem oraz respektem podeszliśmy do rywala. Tym bardziej, że ostatnio Śląsk zapunktował w lidze i się spodziewaliśmy, że postawią trudne warunki.
- Drugim problemem był taki, że długo na to spotkanie po ostatnim pojedynku ligowym musieliśmy czekać. Poradziliśmy sobie jednak. Chciałbym pogratulować swoim zawodnikom i cieszę się, że dobrze zakończyliśmy rok. Gramy z Legią w półfinale, ale jasne było, że w tej fazie nie ma łatwych rywali i z żadnym nie będzie łatwo. Będziemy się starali przygotować jak najlepiej do meczów z Legią, aby później dobrze się zaprezentować. A jak się ułoży później na boisku, zobaczymy.
REKLAMA
Romuald Szukiełowicz (trener Śląska): Opinia po meczu może być jedna – jak się nie wykorzystuje stuprocentowych sytuacji, to się przegrywa mecz. Rywale mieli dwie i pół sytuacji i strzelili dwa gole. Między 46. a 64. minutą mieliśmy cztery stuprocentowe szanse, w tym trzy lepsze niż rzut karny, i nie potrafimy nic strzelić. Jeżeli chodzi o zawodników, to widzieliście jak podeszli do meczu. Nikt nawet przez moment nie pomyślał, że to jest puchar, który nas nie interesuje. Chłopcy udowodnili, że im zależy.
- To był dla nas bardzo ważny mecz, ale teraz czeka nas równie bardzo ważny mecz w lidze z Podbeskidziem. Mam nadzieję, że jeżeli sobie stworzymy tyle sytuacji, to wykażemy się lepszą skutecznością. Piłka polega na tym, że kto strzela ten wygrywa. Oni strzelili dwie, a my jedną. Wynik nie jest pozytywny, ale potrafiliśmy stwarzać sytuacje, graliśmy agresywnie, pokazali się dobrze młodzi zawodnicy. Gdyby nie wynik byłbym bardzo zadowolony. Poza początkiem spotkania, prezentowaliśmy się dobrze i z tego mogę być zadowolony. To aż wydaje się niemożliwe, że przegraliśmy ten mecz mając tyle sytuacji bramkowych.
Śląsk Wrocław – Zawisza Bydgoszcz 1:2 (0:0)
Pierwszy mecz 0:0. Awans: Zawisza.
Bramki: 0:1 Szymon Lewicki (69), 1:1 Kamil Biliński (74), 1:2 Kamil Drygas (78).
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Tomasz Hołota, Konrad Kaczmarek; Zawisza Bydgoszcz: Maciej Kona, Giorgi Alaverdaszwili.
REKLAMA
Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów: 3234.
Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel – Paweł Zieliński (88. Mariusz Idzik), Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Kamil Dankowski (75. Michał Bartkowiak) – Krzysztof Ostrowski (75. Konrad Kaczmarek), Tomasz Hołota, Tom Hateley, Flavio Paixao, Dudu Paraiba – Kamil Biliński.
Zawisza Bydgoszcz: Damian Węglarz – Sebastian Kamiński, Piotr Stawarczyk, Łukasz Nawotczyński, Blażo Igumanovic (88. Damian Ciechanowski) – Jakub Smektała, Kamil Drygas, Micael Cabrita Silva (18. Giorgi Alaverdaszwili), Maciej Kona (81. Krzysztof Nykiel), Sylwester Patejuk – Szymon Lewicki.
ps
REKLAMA
REKLAMA