ME piłkarzy ręcznych: Łucak nie boi się Francuzów. "Nie róbmy z nich bogów"
Francuzi, którzy we wtorek będą rywalami Polaków w ostatnim meczu grupy A mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych, w ostatnich latach sięgali po złote medale wszystkich najważniejszych turniejów. Mimo to biało-czerwoni nie zamierzają ustępować przeciwnikom.
2016-01-18, 18:41
Posłuchaj
Rafał Gliński przed meczem reprezentacji Polski z Francją na ME piłkarzy ręcznych (IAR)
Dodaj do playlisty
- Francja to typowa drużyna turniejowa. Radzi sobie na tego typu imprezach. Rozkręca się z meczu na mecz. My jednak nie robimy z nich bogów światowego handballu. Też potrafimy grać i stać nas na zwycięstwo. Musimy zagrać w ataku tak jak z Serbią, a w obronie jak z Macedonią, a będzie dobrze - powiedział 26-letni zawodnik Śląska Wrocław.
Nawiązał do dwóch wygranych w dramatycznych okolicznościach wcześniejszych meczów pierwszej fazy rozgrywanych w Polsce ME, z Serbią 29:28 i Macedonią 24:23. Dzięki temu biało-czerwoni zapewnili sobie awans, ale punkty zdobyte w pojedynku z ekipą "Trójkolorowych” będą się liczyły w drugiej rundzie.
Powiązany Artykuł
"Prosimy o spokój, wygramy jedną bramką" - kibice muszą polubić horrory
- Gdybyśmy wyszli z grupy z czterema punktami mielibyśmy wielką szansę na grę w półfinale. Martwi trochę to, że gramy falami. W pierwszym meczu słabo graliśmy w obronie, a w drugim w ofensywie. Mam nadzieję, że we wtorek te poziomy wyrównamy i zagramy dobrze i w obronie, i w ataku. Mocno do przodu powinna nas pchać nasza wola walki, która nas nie opuszcza nawet na minutę - dodał.
Podobnego zdania jest rozgrywający Michał Szyba. Ale ma też nadzieję, że do ostatniego grupowego meczu drużyna podejdzie z większym spokojem.
REKLAMA
- Po tych dwóch wygranych ciśnienie już trochę z nas zeszło. Może dzięki tym zwycięstwom do meczu z Francuzami podejdziemy na większym luzie. Może akcje w ataku będą dzięki temu bardziej składne, spokojniej rozgrywane. Francuzi na jakiejkolwiek imprezie się pojawiają są faworytami - podkreślił.
Identycznie jak Łucak ocenia dwa poprzednie występy drużyny narodowej na Euro 2016.
- W pierwszym meczu z Serbią mieliśmy, przynajmniej w pierwszej połowie, spore problemy z Petarem Nenadicem. Za łatwo zdobywał bramki. Potem zmieniliśmy nasze szyki obronne i udało się wygrać. Z Macedonią też mieliśmy kłopoty w pierwszej połowie, ale tym razem w ofensywie. Gdy się wydawało, że będzie łatwiejsza końcówka, znowu popełniliśmy kilka prostych błędów i znów była nerwówka - przypomniał.
27-letni rozgrywający słoweńskiego Gorenje Velenje przypomniał, że z Francją on i jego koledzy rozgrywali już udane spotkania.
REKLAMA
- Dwa lata temu na ME w Danii przegraliśmy z nimi tylko jedną bramką i to po bardzo dobrym meczu. W Krakowie za nami będzie stało 15 tysięcy kibiców, więc sprawa jest otwarta. Na pewno nie odpuścimy, bo wyjście z grupy z czterema punktami zwiększa szansę na osiągnięcie wyższych celów - zapewnił Szyba.
Z kolei Łucak przestrzegł przed piorunującą końcówką, jaką prezentują złoci medaliści olimpijscy, mistrzostw świata i Starego Kontynentu.
- Francuzi grają większość meczu na równi z rywalem i dopiero w ostatnim kwadransie włączają szósty bieg i go deklasują - uzupełnił.
Jednym z najmocniejszych punktów drużyny "Trójkolorowych” jest ich bramkarz Thierry Omeyer. W superlatywach wypowiada się o nim rezerwowy golkiper reprezentacji Polski Marcin Wichary, ale nie wyolbrzymia jego roli.
REKLAMA
- Nie ma co ukrywać, że Omeyer to jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Ale przecież Macedończyk Borko Ristovski też świetnie z nami zagrał. W każdej drużynie są mniej lub bardziej znani zawodnicy na tej pozycji. Niektórym przytrafia się tzw. dzień konia. Na taką ewentualność zawsze jesteśmy przygotowani, bo każdy z nich ma jakieś swoje schematy, upodobania, które możemy rozpracować i wykorzystać w trakcie gry. Aczkolwiek gdy zawodnik oddaje rzut to ma ułamki sekund na podjęcie decyzji, jest dodatkowo spychany przez obrońców i niejednokrotnie nie ma czasu na przeanalizowanie sytuacji - ocenił Wichary.
Źródło: Agencja TVN/x-news
ps
REKLAMA