Wędzenie tradycyjne na cenzurowanym
Właściwie, już od września 2014 roku, obowiązują w krajach unijnych przepisy ograniczające ilość substancji szkodliwych, które powstają podczas tradycyjnego wędzenia.
2016-02-10, 10:33
Posłuchaj
Aby produkować według dawnych norm, starymi metodami, trzeba uzyskiwać zezwolenia od Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego.
Zmiany w prawie
Jednak sprzedaż tak wytworzonych produktów, możliwa jest tylko w kraju.
Tak będzie do września 2017 roku. Później, trzeba się będzie dostosować do unijnych przepisów. Czy małe i średnie masarnie będą upadać?
Wyśrubowane normy
Obawia się tego Jan Fołta, właściciel rodzinnego Zakładu Uboju i Przerobu Mięsa z Markowej, w powiecie łańcuckim na Podkarpaciu, członek klastra Podkarpackie Smaki. Przedsiębiorca podkreśla jak trudno dostosować się do unijnych wymagań.
- Próbujemy udoskonalać wędzarnie. Pilnujemy, żeby nie przekraczać temperatury 450 stopni Celsjusza, to jest najważniejsze. Pilnujemy również, żeby drewno było odpowiednio suszone. Choć to jest bardzo trudno uzyskać, te bardzo wyśrubowane normy. Pirabenzoli może być zawartość 2 mikrogramy, gdzie dokładność badania 2 mikrogramy. To jest bardzo minimalna ilość i bardzo łatwo jest to przekroczyć – uważa przedsiębiorca
Koniec z tradycyjnym smakiem?
Nowe technologie odbiorą wyrobom smak i aromat, a masarniom klientów, co utrudni lub nawet uniemożliwi funkcjonowanie firm - zauważa Jan Fołta.
- Klasyczne wyroby pięknie pachną. Jeśli będzie zabronione wędzenie tradycyjne, to pewnie padną małe zakłady, albo przestawią się na produkcję przemysłową, gdzie walory smakowe nie są już takie jak w procesie tradycyjnym – dodaje.
Unijnych norm, na Podkarpaciu, nie spełnia więcej niż połowa małych masarni.
Jolanta Danak, abo