Lucjan Wolanowski - odkrywca nieznanego
Był reportażystą z krwi i kości. Odkrywał nieznane w Polsce lądy, patrząc z perspektywy żaby i ptaka. Odbył trzy wyprawy dookoła świata i napisał 25 książek podróżniczych.
2017-02-20, 06:01
Posłuchaj
20 lutego 2006 zmarł Lucjan Wolanowski, prekursor polskiej szkoły reportażu.
Był reportażystą z krwi i kości. Odkrywał nieznane w Polsce lądy, patrząc z perspektywy żaby i ptaka – z jednej strony był na samym dole wśród ludzi, ale jednocześnie miał wiedzę ogólną, pojęcie o świecie polityki, kultury i gospodarki. Dopiero połączenie tych dwóch spojrzeń pozwala stworzyć dobry reportaż.
Urodził się w 1920 roku. Odebrał staranne wychowanie i edukację. Rozpoczął studia na politechnice w Grenoble, na wydziale elektrochemii i elektrometalurgii. Jak sam pisał: "Swój niebywały obecny rozkwit ta dziedzina technika zawdzięcza niezawodnie temu, że nigdy nie skończyłem tych studiów, brutalnie przerwanych przez wojnę".
W czasie II wojny światowej współpracował z prasą podziemną Armii Krajowej. Prawdziwą karierę dziennikarską rozpoczął na początku lat pięćdziesiątych. W ciągu wielu lat pracy w "Przekroju" i tygodniku "Poznaj świat" odbył trzy podróże dookoła świata.
REKLAMA
W swoich wspomnieniach pisze: "Byłem na przylądku Kennedy’ego podczas wystrzelenia pojazdu kosmicznego Gemini 5, pływałem z australijską flotą wielorybniczą i na statku zaopatrującym latarnie morskie na Morzu Koralowym. (…) Uczestniczyłem w pielgrzymce buddyjskiej i przebywałem między strajkującymi górnikami w Japonii. Zbierałem notatki w spiekocie Pakistanu i najbardziej północnym mieście świata. Byłem między ludożercami na Nowej Gwinei i w domu, gdzie się umiera w Singapurze. Widziałem desant indonezyjski w Irianie Zachodnim i ludzi chorych na roześmianą śmierć".
Największą miłością Wolanowskiego była Australia i Oceania. W latach osiemdziesiątych, gdy jego sława topniała, coraz bardziej oddalał się od Polski, a przylegał do Australii. Aż w końcu całkowicie o nim zapomniano.
Zmarł 20 lutego 2006 w Warszawie.
Posłuchaj biografii Lucjana Wolanowskiego w audycji Andrzeja Ferenca.
REKLAMA