IPN przejął teczki Kiszczaka. Są w nich dokumenty w sprawie Wałęsy?

Instytut Pamięci Narodowej poinformował o odkryciu „dokumentów Kiszczaka”. Mają one dotyczyć m.in. TW "Bolka". W Polskim Radiu 24 sprawę komentowali prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW, Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej", Wojciech Wybranowski z "Do Rzeczy" i Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy.

2016-02-17, 10:35

IPN przejął teczki Kiszczaka. Są w nich dokumenty w sprawie Wałęsy?
Lech Wałęsa. Foto: AP/FOTOLINK

Posłuchaj

17.02.16 Piotr Nisztor: "Dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że gen. Kiszczak zgromadził materiały obciążające rządzących III RP".
+
Dodaj do playlisty

IPN zapowiada, że dokumentacja, zabezpieczona w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku, zostanie upubliczniona. Na konferencji prasowej prezes Instytutu Łukasz Kamiński poinformował, że we wtorek znaleziono rękopisy, maszynopisy i fotografie, w sumie sześć pakietów. Zapieczętowano je i przewieziono prosto do siedziby IPN. Łukasz Kamiński powiedział, że czynności w domu Kiszczaków przeprowadzono w ramach śledztwa wszczętego w ubiegłym roku w sprawie ukrycia dokumentów podlegających IPN-owi przez osobą nieuprawnioną.

– Nie wiemy nic nowego. Nadal nie wiadomo, co znajduje się w zabezpieczonych dokumentach – mówił w Polskim Radiu 24 Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej". – Jeżeli potwierdzą się informacje, że są to oryginały dokumentów i zdjęć z Magdalenki, to znalezisko powinno niezwłocznie zostać opublikowane – wskazywał z kolei Wojciech Wybranowski z "Do Rzeczy". – Lech Wałęsa popełnił gigantyczny błąd unikając debaty nt. swojej przeszłości – dodawał publicysta.

We wtorek prokurator Instytutu, w asyście funkcjonariuszy policji, "podjął w miejscu zamieszkania wdowy po Czesławie Kiszczaku czynności mające na celu zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej, zgodnie z art. 28 ustawy o IPN, który stanowi, że 'każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty zawierające informacje z zakresu działania Instytutu Pamięci, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie prezesowi IPN'".

Na konferencji prasowej w środę prezes Instytutu Łukasz Kamiński poinformował, że znaleziono wczoraj rękopisy, maszynopisy i fotografie, w sumie sześć pakietów. Zapieczętowano je i przewieziono prosto do siedziby IPN. Łukasz Kamiński powiedział, że czynności w domu Kiszczaków przeprowadzono w ramach śledztwa wszczętego w ubiegłym roku w sprawie ukrycia dokumentów podlegających IPN-owi przez osobą nieuprawnioną.

REKLAMA

Prof. Antoni Dudek; Foto: PR24/TB Prof. Antoni Dudek; Foto: PR24/TB

Jak oceniał w Polskim Radiu 24 prof. Antoni Dudek, pojawienie się nowych dokumentów dot. TW "Bolka" niewiele wniesie do całej sprawy. – Uważam tę kwestię za zasadniczo wyjaśnioną już dekadę temu przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka w książce "SB a Lech Wałęsa. Kolejne dokumenty będą tylko uzupełnieniem – mówił historyk.

Zdaniem gościa Polskiego Radia 24, pod względem historycznym, ciekawsze mogą być dokumenty niezwiązane ze sprawą TW "Bolka". – Gen. Kiszczak, jako szef ministerstwa spraw wewnętrznych, mógł do swojego archiwum zabrać wszystko. Jego władza była olbrzymia – podkreślał ekspert. – Dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że gen. Kiszczak zgromadził materiały obciążające rządzących III RP – wskazywał z kolei Piotr Nisztor.

REKLAMA

Piotr Nisztor; Foto: PR24/TB Piotr Nisztor; Foto: PR24/TB

Dokumentacja sprawy „Bolek” zaginęła, do tej pory uznawano, że najpewniej została zniszczona. Odnaleziono jednak kilka raportów, które dowodzą, że Wałęsa w 1971 r. spotykał się z oficerem SB i rozmawiał o nastrojach w stoczni, groźbie ponownego strajku i „nieodpowiedzialnych" demonstracji. Wymieniano też nazwiska ewentualnych prowodyrów. Był przeciwny wystąpieniom, zaostrzaniu sytuacji, angażował się w związkach zawodowych, zawierzył Gierkowi.

W ub. roku pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej podjął działania zmierzające do weryfikacji, czy Czesław Kiszczak przechowuje dokumenty podlegające przekazaniu do Archiwum IPN. Czynności te przerwała śmierć generała w listopadzie 2015 roku.

REKLAMA

O bycie TW "Bolkiem" oskarżany był były prezydent Lech Wałęsa, on sam wiele razy temu zaprzeczał. W 2000 roku Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące byłego prezydenta i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".

W 2010 roku pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.

W styczniu 2016 roku Lech Wałęsa poprosił Instytut Pamięci Narodowej o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.

Informację o prawdopodobnym istnieniu materiałów dotyczących TW "Bolka" Lech Wałęsa skomentował we wtorek późnym wieczorem na swoim blogu:

REKLAMA

"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali Ludzie. Zwycięzcy się nie sądzi. Nie jesteście w stanie Kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów. To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. To ja etapami prowadziłem bezpiecznie do pełnego zwycięstwa. Zwycięstwo przegrywając siebie oddałem demokracji. Czy tu był błąd, dziś wydaje się, że tak ale jutro życie przyzna mi rację. Wielu z Was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami".

Polskie Radio 24/PAP/tb/mp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej