Kryzys migracyjny. Węgry: premier Włoch szantażuje państwa Grupy Wyszehradzkiej
- Matteo Renzi zagroził krajom Europy Środkowo-Wschodniej obcięciem unijnych funduszy, jeśli nie wykażą solidarności w sprawie migrantów - informują włoskie media, przytaczając wypowiedź szefa rządu podczas szczytu w Brukseli.
2016-02-19, 12:08
Posłuchaj
Migranci utonęli u wybrzeży Turcji. Relacja Beaty Kukiel-Vraily z Aten (IAR)
Dodaj do playlisty
Włoska agencja Ansa, a za nią tamtejsza prasa zacytowała słowa, jakie Renzi skierował podczas unijnej kolacji do przywódców krajów Europy Środkowo-Wschodniej: "Drodzy przyjaciele, koniec żartów. Solidarność nie może polegać tylko na braniu, ale także na dawaniu".
- Rozpoczyna się faza planowania funduszy na rok 2020. Albo będziecie solidarni w dawaniu i braniu, albo my płacący składki przestaniemy być solidarni. A potem zobaczymy - miał oświadczyć włoski premier. Tak zareagował na sprzeciw państw Europy Środkowo-Wschodniej wobec przyjmowania migrantów, przybywających na wybrzeża Włoch i Grecji.
"La Repubblica" pisze, że słowa te świadczą o tym, że klimat na szczycie nie jest dobry. Gazeta dodaje, że wypowiedź Renziego poparli przywódcy wielu krajów zachodniej Europy.
(W pobliżu greckiej wyspy Samos uratowano 68 uchodźców, X-news)
REKLAMA
Rzecznik rządu węgierskiego Zoltan Kovacs uznał groźbę premiera Włoch za próbę szantażu politycznego wobec jego kraju i pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej (V4).
Kovacs powiedział w publicznej telewizji, że państwa V4 zdecydowanie stoją na stanowisku, iż nie ma miejsca na obowiązkowe przydziały uchodźców i nie to będzie rozwiązaniem dla Europy.
Jego zdaniem dotychczasowa polityka imigracyjna poniosła fiasko, bo była niewykonalna, i w interesie wszystkich państw jest realizowanie dotychczasowych inicjatyw i deklaracji. Powiedział, że potrzebne jest na przykład porozumienie między UE i Turcją oraz dotrzymywanie przez Grecję zasad strefy Schengen.
Według niego oprócz wystąpienia państw Grupy Wyszehradzkiej niewiele podjęto w ostatnim czasie działań, które mogłyby powstrzymać nielegalną imigrację.
REKLAMA
We wrześniu 2015 roku państwa UE zgodziły się na przejęcie od Włoch i Grecji w sumie 160 tysięcy uchodźców w ciągu dwóch lat. Miało to odciążyć te dwa kraje, zmagające się z napływem migrantów przez Morze Śródziemne. Jednak program relokacji uchodźców wciąż działa bardzo słabo. Od momentu jego uruchomienia w październiku ubiegłego roku do 10 lutego udało się przemieścić jedynie 497 przybyłych do Włoch i Grecji uchodźców. Komisja Europejska winą za to obarcza państwa członkowskie, które nie realizują przyjętych zobowiązań.
(NATO wyśle okręty na Morze Egejskie, by kontrolować napływ uchodźców, X-news)
Pierwszego dnia szczytu UE w Brukseli - oprócz sprawy porozumienia z Wielką Brytanią - europejscy liderzy omawiali dotychczasowe działania podjęte w walce z kryzysem spowodowanym przez falę uchodźców. Na początek marca zaplanowali kolejny szczyt z Turcją.
Krytyka Austrii rozpoczęła się gdy Wiedeń ogłosił wprowadzenie limitu migrantów, którzy będą wpuszczani do kraju.
REKLAMA
Rozczarowania tą decyzją miała nie kryć w rozmowie z austriackim kanclerzem m.in. Angela Merkel. - Nie powiedziałabym, że była to burzliwa dyskusja, ale mieliśmy wymianę zdań. Ta sprawa ponownie nam uzmysłowiła, że musimy pilnie zdecydować o kierunku właściwej drogi - powiedziała kanclerz Niemiec.
Priorytetem unijnego podejścia do problemu migrantów pozostaje wspólny plan działania z Turcją. - Dziś potwierdziliśmy, że nie ma alternatywy dla dobrej i mądrej współpracy z tym krajem - mówił szef Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker.
W ramach unijno-tureckiego planu Wspólnota ma przekazać Turcji 3 miliardy euro, by pomóc w przyjmowaniu syryjskich uchodźców, którzy są na terenie Turcji. W zamian za to Ankara ma uszczelnić granicę i wzmocnić walkę z handlarzami ludźmi. Na razie jednak fala migrantów próbujących dostać się z Turcji do Grecji cały czas pozostaje duża.
REKLAMA
(Pierwsi uchodźcy już w greckich hotspotach; RUPTLY/x-news)
pp/PAP/IAR
REKLAMA