Ekstraklasa: Lechia nie potrafiła w Kielcach strącić Korony
W pierwszym sobotnim meczu 23. kolejki Korona pokonała podopiecznych Piotra Nowaka 4:2.
2016-02-20, 18:16
Posłuchaj
Spotkanie dobrze rozpoczęli gospodarze przenosząc ciężar gry na stronę rywala. W siódmej minucie, po faulu na Łukaszu Sierpinie w narożniku pola karnego, sędzia podyktował "jedenastkę" dla gospodarzy, którą po chwili skutecznie wyegzekwował Hiszpan Airam Cabrera.
Do 30. minuty nieco ponad pięciotysięczna publiczność nie oglądała zbyt wielu sytuacji podbramkowych, choć do tego momentu bardziej aktywni na boisku byli kielczanie. Po pół godzinie wyraźnie przyśpieszyli goście, wykorzystując wyraźny słabszy moment w wykonaniu żółto-czerwonych. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 34. minucie po rzucie rożnym wyrównującą bramkę zdobył Grzegorz Wojtkowiak. Faktycznie, jako ostatni piłkę dotknął bramkarz Korony, jednak jedyne, co mu się udało, to zmiana toru lotu.
Końcówka pierwszej części to już dominacja zawodników z Gdańska. Ich wysiłki nie zakończyły się jednak drugą bramką.
Druga połowa fatalnie zaczęła się dla przyjezdnych. Najpierw drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Brazylijczyk Gerson. Rzut wolny niemal z linii pola karnego wykonał Cabrera, a jeden z gdańszczan dotknął piłkę ręką. Sędzia nie miał wątpliwości dyktując drugi w sobotę rzut karny. Podobnie jak w ósmej minucie i tym razem bezbłędnie wykonał go hiszpański napastnik.
REKLAMA
Podwójna strata – zawodnika i bramki – nie podcięła skrzydeł gościom, którzy ambitnie próbowali szukać swoich szans na wyrównanie. Przewaga gospodarzy była jednak zauważalna. W 59. minucie po rzucie rożnym piłkę pewnym uderzeniem umieścił w bramce ponownie Cabrera, który tym samym skompletował hat-trick.
Zła passa gości została potwierdzona w 72. minucie, kiedy na strzał zdecydował się Sierpina. Sytuację próbował ratować Mario Maloca, jednak odbił piłkę na tyle niefortunnie, że skierował ją do własnej bramki. Mimo feralnych okoliczności, szybko odbudowali się gdańszczanie, którzy niespełna minutę później zmniejszyli dystans do Korony, dzięki szybkiej akcji i skutecznemu strzałowi Grzegorza Kuświka, który pokonał bezradnego w tej sytuacji Zbigniewa Małkowskiego.
Tym trafieniem zakończył się festiwal goli w Kielcach. Mimo starań obu zespołów i cieszącej oko gry, wynik nie uległ zmianie. W doliczonym czasie gry piłkę w siatce bramki Lechii umieścił co prawda Cabrera, jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Tym samym Korona na własnym stadionie sięgnęła po całą pulę po raz pierwszy od kolejki... inaugurującej sezon, a było to 19 lipca ubiegłego roku.
Korona Kielce - Lechia Gdańsk 4:2 (1:1)
Bramki: 1:0 Airam Cabrera (8-kar.), 1:1 Grzegorz Wojtkowiak (34.), 2:1 Airam Cabrera (50-kar.), 3:1 Airam Cabrera (59.), 4:1 Mario Maloca (72-sam.), 4:2 Grzegorz Kuświk (73.)
REKLAMA
Korona: Zbigniew Małkowski - Bartosz Rymaniak (58. Vladislavs Gabovs), Radek Dejmek, Dmitrij Wierchowcow, Kamil Sylwestrzak - Tomasz Zając (76. Michał Przybyła), Vlastimir Jovanović, Charles Trafford (46. Aleksandrs Fertovs), Nabil Aankour, Łukasz Sierpina - Airam Cabrera
Lechia: Marko Marić - Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca, Gerson, Lukas Haraslin (50. Paweł Stolarski) - Daniel Łukasik (60. Marco Paixao), Milos Krasić, Sebastian Mila, Sławomir Peszko (69. Michał Mak) - Grzegorz Kuświk, Flavio Paixao
bor
REKLAMA